29.

3K 150 11
                                    

POV Alex:

- Przysięgam, że jeśli ten debil nie zjawi się tu w przeciągu piętnastu minut, to wyjdę z siebie i stanę obok! - wykrzyczała zdenerwowana biorąc łyk chłodnej już kawy i opierając nogi o blat stołu, na którym panował totalny rozgardiasz.

- Spokojnie, złość piękności szkodzi ... - rzuciłam puszczając blondynce oczko i wysyłając jej zadziornego buziaka.

- Nawet nie waż się zaczynać Alex, jestem tak ... Zdenerwowana, że nie ręczę za siebie ... - wysyczała zasłaniając dłonią oczy i wzdychając głośno.

Jak to możliwe, że nawet tak zdenerwowana wygląda przesłodko?

- Spokojnie, jestem prawie pewna, że ... - moje rozważania przewał wartki dźwięk dzwonka niebieskookiej, która momentalnie zerwała się chwytając za urządzenie.

- Anastazja Wolska, słucham. - przestawiła się nienaturalnie wysokim głosem zaraz po wciśnięciu zielonej słuchawki.

- A-ale jak to? - zapytała zrezygnowanym tonem przybierając kolor bladej ściany, o którą aktualnie się opierała. - Czekam na pana od czterech godzin i myślałam, że ... - urwała, prawdopodobnie dopuszczając tego palanta do głosu. - Dobrze, rozumiem. - rzuciła krótko robiąc minę bliską płaczu.

- Odwołał spotkanie. - wyszeptała przykładając głośnik telefonu do barku i parząc na mnie zaszklonymi oczami.

O nie, tylko nie to.

Wstałam gwałtownie w sekundę pokonując dzielącą nas odległość i spojrzałam na blondynkę wymownie.

- Daj mi telefon Anastazjo. - rozkazałam poważnym tonem wyciągając w jej kierunku dłoń.

- Alex, co Ty chcesz ... - urwała, gdy zwinnym ruchem zabrałam jej urządzenie i zamknęłam za sobą przeszklone drzwi prowadzące na patio ignorując sprzeciw dziewczyny.

- Witam, z tej strony Alex Szczęsny. - powiedziałam beznamiętnie opierając się o metalową barierkę.

- Yhm, nie za bardzo rozumiem ... - wydukałam wyraźnie zdziwiony obrotem sytuacji.

- Oh, w to akurat nie wątpię ... - zadrwiłam przeczesując palcami włosy. - Posłuchaj mnie kochaniutki, jeśli ta dziewczyna straci prace przez Twoje niewytłumaczalne zadufanie obiecuję, że ucierpi na tym i Twoja kariera. Mało mówi się o molestowaniu przez fotografa albo zmuszaniu do nagich sesji? - wyjaśniłam stanowczo próbując powstrzymać buzującą we wnętrzu złość.

- Przepraszam, czy Ty mnie właśnie szantażujesz? - zapytał zdezorientowany, a jego pewność siebie całkowicie wyparowała.

- Tak dokładnie. - przytaknęłam ironicznie. - Liczę na to, że prócz swojej w pół wymalowanej buźki masz jeszcze resztki rozumu i znajdziesz piętnaście minut, aby cyknąć kilka fotek kolorowym szmatkom na wieszaku. - skwitowałam kończąc połączenie i uśmiechając się triumfalnie.

Jak to szło? Nie pakujesz się w kłopoty Szczęsny?

Kiedy przekroczyłam próg mieszkania dostrzegłam rozwścieczoną minę blondynki, która w akcie desperacji zrzuciła stojący na stole wazon ze śnieżnobiałymi tulipanami.

Oh.

- Czy Ty do końca straciłaś rozum Szczęsny? Jak mogłaś mi to zrobić? - wykrzyczała oblewając się czerwienią. - Wiedziałaś jak ważny był to projekt i jak cholernie ważna jest dla mnie ta praca! - kontynuowała podchodząc do mnie i wbijając mi palec w mostek.

- Ey, spokojnie! - powiedziałam subtelnie widząc kumulujące się w jej oczach łzy. - Przepraszam, ja nie ... - tłumaczyłam przybliżając jej drobną sylwetkę do siebie i zamykając ją w szczelnym uścisku.

Color of the OceanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz