POV Anastazja:
Otworzyłam oczy dopiero po chwili uświadamiając sobie, gdzie dokładnie się znajduję. Leniwie przetarłam zaspaną jeszcze twarz, chcąc jak najszybciej powrócić do otaczającego mnie świata rzeczywistego. Mocne promienie jasnego, zimowego słońca bezwstydnie wdzierały się z pomiędzy grubych, klimatycznych zasłon, momentalnie napawając mnie pozytywną energią. Zdziwiłam się słysząc pukanie do drzwi, gdyż żyłam w przekonaniu, iż hałas, który usłyszałam pochodził jeszcze ze snu.
- Proszę! - powiedziałam donośnie jeszcze zaspanym głosem.
- Pobudka śpiochu, mam coś dla Ciebie. - przyjazny głos Sylwii dobiegł do moich uszu. - Myślę, że Ci też się przyda. Kate i Marta dostały już swój przydział. - dodała stawiając na szafce nocnej kubek zimnej wody oraz niebieską tabletkę przeciwbólową.
- Dzięki, ratujesz mi życie ... - wyznałam czująca pulsacyjny ucisk w skroniach. - Nie pamiętam, kiedy ostatnio wypiłam tyle wina. - przyznałam połykając tabletkę.
- Ja tak samo. - blondynka stwierdziła przeczesując palcami włosy. - Dlatego dziś stawiamy na rum! W grę wchodzi jeszcze Jägermeister. - dodała mrużąc oczy w nostalgii.
Nie chcę słyszeć o alkoholu ...
- Jesteście niemożliwe. - rzuciłam opierając plecy o zagłówek łóżka.
- Chcesz pogadać? - dziewczyna zapytała nieco zmieniając ton głosu, po czym spojrzała wymownie na puste miejsce obok mnie.
- Nie ma o czym. - wyjaśniłam czując chwilowy napływ negatywnej energii. - Dosłownie. - dodałam chcąc nakreślić sytuację.
- Rozumiem. - skomentowała uśmiechając się niepewnie. - Okay, idę dobudzić Kate, a potem zapraszam na śniadanie. - dodała puszczając mi oczko.
- Whoah, zaskoczyłaś mnie tym śniadaniem ... - wyznałam kojarząc dziewczynę ze spaniem do późna.
- Postradałaś zmysły? Mówiąc to miałam na myśli posiłek przygotowany przez osobę trzecią! - wyjaśniła opierając się o framugę drzwi. - W domyśle chodziło o Szczęsnego ... - dodała znikając w otchłani domku.
- Mogłam się tego spodziewać ... - wymamrotałam sama do siebie, po czym energicznym ruchem poderwałam się z przyciągającego jak magnes łóżka.
Poranną toaletę ograniczyłam do szybkiego prysznica oraz nałożenia subtelnego makijażu, wykonanego w przeciągu pięciu minut. Wybór dzisiejszego ubioru nie stanowił najmniejsze problemu, gdyż warunki pogodowe na stoku nie uległy zmianie. Tuż przed opuszczeniem pokoju, spojrzałam w duże lustro stojące w rogu pomieszczenia, jednak szybko pożałowałam swojej decyzji.
Nawet spod makijażu widać moje podkrążone oczy ...
Ignorując moją dzisiejszą aparycję zeszłam na dół prowadzona rozmaitymi zapachami, w których dominowała mocna nuta świeżo mielonych ziaren kawy.
- Dzień dobry wszystkim. - rzuciłam radośnie widząc siedzące przy jadalnianym stole towarzyszki. - Jak samopoczucie? - zapytałam widząc ich nietęgie miny.
- Jak zaraz nie wyjedziemy, to zalegnę tu na wieczność. - Kate powiedziała zasłaniając twarz dłońmi.
- Trzeba było wypić więcej ... - blondynka skomentowała unosząc brwi ku górze.
- Zaczyna się ... - brunetka wyszeptała zza moich pleców momentalnie napotykając na moje spojrzenie. - Dzień dobry Anastazjo. - dodała nie odrywając ode mnie oczu.
- Hey. - wydukałam czując niemożliwe do wyjaśnienia napięcie. - To dla mnie? - zapytałam po chwili, widząc czarny kubek wypełniony kawą, który wyższa trzymała w dłoni.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...