POV Alex:
- Dobra, daj już spokój. - obudził mnie krzyk Sylwii dochodzący zza drzwi mojej sypialni.
- Zawsze to samo! To zawsze ja muszę odpuścić ... - odpowiedziała Kate mocno zirytowana sądząc po tonie jej głosu.
- Wcale nie. - blondynka skontrowała.
- Idę do pracy, będę wieczorem. - powiedziała brunetka trzaskając drzwiami.
- Jak zawsze, najłatwiej wyjść! - stwierdziła Sylwia najprawdopodobniej stojąc na schodach.
Czasami żałuje, że nie mieszkam sama ...
Przetarłam dłońmi zaspane oczy, po czym leniwie przekręciłam się na prawy bok chcąc kontynuować brutalnie przerwany sen. Kiedy do moich uszu dotarł dźwięk trzaskania wszystkimi możliwymi szafkami, po raz kolejny otworzyłam oczy bijąc się z myślami.
Skoro Kate dopiero wyszła masz jeszcze dobrą godzinę snu, nie zmarnuj tego.
Ułożyłam się wygodnie zasłaniając poduszką uszy, co skutecznie pozwoliło mi zignorować dźwięki dochodzące zza ściany. Po kilku minutach wyciszenia ponownie usłyszałam głośne kroki nieopodal wejścia do pokoju i ciche komentarze płynące z ust blondynki.
Nie oszukuj się Alex, sen nie jest Ci pisany ...
Uniosłam się na łokciach przeczesując dłonią włosy, po czym wzięłam głęboki oddech.
- No chodź tu. - powiedziałam przewracając znacząco oczami.
- Nie śpisz już? - dziewczyna zapytała niewinnie lekko uchylając drzwi.
- Nie, wyspałam się za wsze czasy. - skłamałam uśmiechając się sztucznie. - Co się stało, hm? - dodałam odchylając białą pościel w geście zaproszenia.
- Nic mi nie mów ... Ta wariatka znowu sobie wymyśla jakieś wyimaginowane historie ... - wymamrotała smutnym głosem wchodząc pod nagrzaną kołdrę.
Już żałuję, że zapytałam ...
- Opowiadaj. - westchnęłam zaspanym głosem.
- Nie ma o czym. Jest zazdrosna o Adama, bo po krótkiej wymianie wiadomości zaproponował mi dziś wieczorem wyjście na piwo. - wyjaśniła przewracając oczami.
- Czekaj, nasz Adam? - zapytałam zdziwiona marszcząc brwi.
- Tak, wyobrażasz sobie? - zadrwiła poprawiając się na łożku.
- Nie przejmuj się, może po prostu ma zły dzień ... - stwierdziłam uśmiechając się krzepiąco. - Wiesz jaka jest, jej słabe samopoczucie odbija się na nas obu. - dodałam zgodnie z prawdą.
- Wiem, ale przez takie akcje czuje się jakbyśmy były razem pięć dni, a nie lat ... - powiedziała oburzonym tonem.
- Whoah, pięć lat? Kiedy to zleciało? - skomentowałam zdziwiona prędkością przemijania czasu.
- Masakra co? Wciąż wydaje się, jakby to było wczoraj ... - uśmiechnęła się ciepło.
- Niechętnie przyznam Ci racje. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dobra koniec tych smętów, mów co u Ciebie. - spojrzała na mnie sugestywnie poruszając brwiami.
- Nothin' new ... - burknęłam beznamiętnie.
- Nie kłam, dzisiaj piątek. - powiedziała podekscytowana. - Urodziny księżniczki. - dodała po chwili nie widząc jakiejkolwiek reakcji z mojej strony.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...