POV Alex:
Nawet nie chce myśleć, co one jej pokazują ...
- Masz mi coś do powiedzenia Szczęsny? - blondynka zapytała unosząc prawą brew nieudolnie próbując zamaskować swoje rozbawienie i pokazując mi ekran telefonu Kate.
- Jesteście martwe. - rzuciłam zaciskając zęby i mrużąc oczy jednocześnie wskazując palcem na głupkowato chichoczące współlokatorki.
- Wyluzuj X, najlepsze jeszcze przed nią! - szatynka wykrzyknęła radośnie pocierając ochoczo dłonie.
Po moim trupie ...
- Chodź Ana, pewnie chcesz się wykapać. - powiedziałam chcąc jak najszybciej zmienić temat i odbić niebieskooką z rąk dziewczyn posiadających niebezpieczne informacje na mój temat.
Błagam, choć raz zrób to, o co proszę ...
- Przygotuj mi ręcznik, skończę przeglądać zdjęcia i przyjdę. - skwitowała uśmiechając się triumfalnie i ponownie biorąc telefon w dłoń.
W co Ty wierzysz Szczesny?
Nie skomentowałam zachowania blondynki, jedynie zamknęłam oczy licząc do dziesięciu. Kiedy dobrnęłam do ostatniej liczby spojrzałam na rozbawioną minę Sylwii, która bacznie obserwowała całą sytuację.
- Siadaj z nami, nikt nie opowie tych historii lepiej niż Ty Alex ... - Sylwia stwierdziła siadając na kolana Kate, tym samym robiąc mi miejsce na kanapie.
- Oh nie ma szans, żebym w tym uczestniczyła! - rzuciłam poirytowana. - Upokarzanie mnie na każdej płaszczyźnie życia wychodzi wam świetnie, nie potrzebujecie mojej pomocy. - dodałam po chwili krzyżując ręce i uśmiechając się sztucznie.
- Oh już nie przesadzaj Szczesny! To tylko niewinne żarty ... - wyjaśniła chichocząc po nosem.
Analizując: wyciągają wszystkie najbardziej żenujące fakty z twojego życia przy blond perfekcji siedzącej w twoim salonie. Gratulacje Alex, twoje współlokatorki właśnie zniszczyły Ci życie ...
- No thanks. - odmówiłam kierując się w stronę łazienki.
- Ey Szczesny, byłaś na otwarciu? - momentalnie odwróciłam się w stronę brunetki nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Otwarciu czego? - zapytałam zdezorientowana.
- Parasola, wiesz gdzie.- wykrzyczała rozmawiając resztę domowników.
Kate wiedz, że nie żyjesz.
Stanęłam w bezruchu mocno zaciskając pieści.
- Dziwne, że się zmieścił. - usłyszałam szept niebieskookiej spoglądając na nią niezrozumiale. - Myślałam, że kij zajmuje całą użytkową przestrzeń. - wyjaśniła wywołując falę nieokiełznanego śmiechu ze strony współlokatorek.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...