Wbiegłam zdyszana na oświetloną halę i pełna nadziei spojrzałam na wiszący na ścianie zegar. Reszta dziewczyn biegała już po lśniącym parkiecie, na gwizdek wykonując kolejne ćwiczenia. W myślach błagałam, aby zostać niezauważoną i bezszelestnie dołączyć do reszty dziewczyn kryjąc moje lekkie spóźnienie.
Ok, nie widziała Cie, jestem prawdziwym ninja ...
Podświadomie przybiłam sobie piątkę świętując małe zwycięstwo. Kiedy w końcu dotarłam niezauważona, najszybciej jak umiałam zmieniłam rzeczy, resztę wrzucając od niechcenia do szafki. Związałam włosy w luźnego koka, założyłam nakolanniki i ruszyłam w stronę hali. Teraz najważniejszym zadaniem było wmieszanie się w tłum, co pozwoliłoby mi na uniknięcie kary za nieplanowane spóźnienie.
Ok Alex, jak nie teraz to nigdy.
Powtarzałam sobie w myślach, momentalnie ruszając w stronę zebranej grupy.
- Mhm, dziesięć minut spóźnienia daje dwadzieścia okrążeń wokół sali i sto pompek, z możliwością rozłożenia na pięćdziesiąt pompek i pięćdziesiąt przysiadów. Lepiej zaczynaj od razu, bo jeszcze się nie wyrobisz ... - blondynka powiedziała z wyższością uśmiechając się ironicznie.
Cofam to co powiedziałam po porannym incydencie - ten dzień mógł być gorszy i ta sytuacja jest tego najlepszym przykładem.
Nie ukrywając mojej narastającej w zawrotnym tempie irytacji, zaczęłam biegać wokół oświetlonej hali. Po wykonaniu wszystkich "karnych" ćwiczeń, dołączyłam do reszty drużyny, jednak dalsza gra nie sprawiała mi żadnej przyjemności, gdyż byłam totalnie wykończona i marzyłam jedynie o zimnym, orzeźwiającym prysznicu. Nim się obejrzałam trening dobiegł końca, a ja powolnym krokiem udałam się do szatni. Otworzyłam szafkę sprawdzając wibrujący telefon.
Pięć nieodebranych połączeń od Szczepana ...
Podświadomie przeklnęłam, kiedy przypomniało mi się, iż godzinę temu powinnam napisać mu, o której wpadnę po materiały.
Do Szczepan:
Zapomniałam ... Mogę być za pół godziny, bo właśnie skończyłam trening. Chyba, że ogarniemy się wieczorem, masz czas?Od Szczepan:
Dwudziesta w Warsztacie? Napisz do Kate, a ja zagadam do Piotra i Marty.Do Szczepan:
Yeah.Zablokowałam telefon i włożyłam go do szafki, jednocześnie biorąc biały ręcznik i myśląc o dzisiejszym wieczorze z przyjaciółmi. Sobotnie wyjścia stanowiły część naszej tradycji, a wydarzenia, które miały wtedy miejsce, często stawały się legendą, niestety ze względu na trudy dorosłego życia, coraz rzadziej udawało nam się spotkać. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę pryszniców, co chwile pozbywając się kolejnej części garderoby.
Kiedy otworzyłam drzwi, na mojej twarzy pojawił się ogromny, szczery uśmiech - byłam tylko ja i litry chłodnej wody czekającej, aby spłynąć na moje ciało. W tym miejscu to dość niespodziewany widok pomimo, że pomiędzy niedawno wyremontowanymi prysznicami brakowało jakichkolwiek zasłon. Oczywiście totalnie mi to nie przeszkadzało, inaczej mówiąc takie widoki stanowią pewną motywacje podczas sobotniego poranka. Bez chwili zawahania zrzuciłam wszystkie rzeczy i z wyrazem ulgi na twarzy weszłam pod chłodny strumień wody. Nie myśląc o niczym specjalnym przeczesywałam palcami długie, mokre włosy, jednocześnie rozkoszując się chwilą.- Co do ... ?! - krzyknęłam, gdy poczułam ciepło warg na szyi.
Momentalnie otworzyłam oczy spoglądając na, rozbawioną zaistniałą sytuacją, blondynkę.
Kamila to moja trenerka i może brzmi to dość dziwnie, jednak znamy się już od dłuższego czas i nie poznałyśmy się w drużynie. Aktualnie jestem na ostatnim roku magisterki, zaś jeszcze dwa lata temu zwracałam się do niej „per pani", podczas gdy prowadziła zajęcia z obowiązkowego na studiach wf, co w rzeczywistości niezbyt wiele miało z nim wspólnego, ale mimo to Kama nadal dzielnie walczyła o utrzymanie kondycji leniwej młodzieży. Pomimo mojej początkowej niechęci do angażowania się w sportowe życie kampusu Uniwersytetu Gdańskiego, zaczęłam regularnie trenować znakomicie się przy tym bawiąc. Oczywiście temat spóźnień i opuszczonych treningów nie były mi obcy, jednak łączenie studiów z pracą i życiem prywatnym nie zawsze okazuje się łatwym zadaniem.
Przełknęłam ślinę uśmiechając się nonszalancko, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały.
Może ten dzień nie będzie, aż tak zły, jak wcześniej zakładałam?
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...