POV Anastazja:
Urocza relacja ...
Od dziesięciu sekund te dwa słowa przewijają się w mojej głowie niczym mantra. Momentalnie odchyliłam się opierając szyję o twardy, niewygodny zagłówek fotela. Zamknęłam oczy przeklinając zdarzenie, które z bólem serca wpisuję na listę pijackich wybryków, o których chciałabym zapomnieć.
Nadal tego nie usunęłam!
W szaleńczym tempie próbuję odnaleźć telefon, którym chwilę temu ze złością rzuciłam w czeluście koca. Kiedy odzyskałam zgubę odetchnęłam z ulgą, moją relację widziało zaledwie kilka osób. Po trwałym usunięciu zdjęcia postanowiłam wziąć wcześniej zaplanowany prysznic i zapomnieć o irracjonalnych wydarzeniach mających miejsce w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godziny.
Kiedy stałam pod chłodnym strumieniem wody, wszystkie moje problemy zniknęły. Przeczesując palcami mokre już włosy, zatracałam się w swoim małym świecie, do którego nikt z zewnątrz nie miał wstępu. Mój błogi, wyczekiwany relaks przerwała głośna wibracja chodząca z kieszeni spodni, które znajdowały się na ziemi w pobliżu drzwi. Nie chcąc przerywać regenerującego prysznica postanowiłam nie przejmować się dźwiękami dochodzącymi z głębi łazienki, jednak ponowny sygnał zmusił mnie do opuszczenia azylu. Zwinnym ruchem owinęłam ciało dużym, białym ręcznikiem i pokryta gęsią skórką ruszyłam w stronę porozrzucanych ubrań.
Widząc dwa nieodebrane połączenia otworzyłam szeroko oczy.
Kompletnie zapomniałam o dzisiejszym, niedzielnym obiedzie u państwa Koniecznych.
Comiesięczny, niedzielny obiad stanowił pewnego rodzaju tradycję. Zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca Nikodem jedzie do Redy i wraz z całą rodziną spożywa wystawny obiad, którego od kiedy jesteśmy razem również stałam się częścią. Spędzanie ostatniego dnia weekendu w ten sposób nie napawa mnie optymizmem, lecz z grzeczności zakładam mój najmilszy, zdecydowanie przesłodzony uśmiech i raz w miesiącu wysłuchuję sztywnych rozmów oraz skrycie złośliwych docinek matki Nikodema. Po przydługim obiedzie przychodzi czas na kawę i ciasto, które zawsze nadmiernie komplementuję, aby sprytnym sposobem wkupić się w łaski przyszłej teściowej, która pała do mnie ukrywaną, lecz widoczną odrazą.
Podsumowywując, nie ma gorszego sposobu na spędzenie niedzielnego popołudnia.
-------------------------------------------------------
- Hej kochanie. - dostałam buziaka na powitanie, gdy zamknęłam za sobą ciężkie drzwi mercedesa.
- Hej. - odpowiedziałam krótko zapijając pasy.
- Jak Gaba się trzyma? - zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.
- Gaba? - wyszeptałam zdezorientowana. - Aa, już jest trochę lepiej, lampka wina i rozmowa działa cuda. - wyjaśniłam uśmiechając się sztucznie, gdy przypomniałam sobie o małym kłamstwie.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...