POV Anastazja:
Oddychaj głęboko.
Powtarzałam w myślach jak mantrę, chcąc zachować zimną krew podczas noworocznego odliczania. Szybkim krokiem podążałam w kierunku tarasu, na którym znajdowali się prawie wszyscy zaproszeni goście. Tłumy w większości nieznajomych mi osób były ostatnią rzeczą, której w tej chwili pragnęłam, lecz nie chciałam, aby moje ckliwe rozterki życiowe miały negatywny wpływ na bawiące się towarzystwo. Poprawiłam czarne, obszerne futro nim wyszłam na przeludniony taras, w głębi duszy modląc się o chwilę spokoju.
- Ania szybko, wszyscy Cię szukali. Nikodem czeka przy barierce. - pretensjonalny głos matki chłopaka przeszył mnie na wskroś, jedynie pogarszając mój podły humor.
Wzięłam głęboki oddech nie chcąc rozpoczynać zbędnej kłótni, po czym odnalazłam mężczyznę wzrokiem, posyłając mu przepraszający uśmiech. Ze wszelkich sił próbowałam wymyślić jakąkolwiek sensowną wymówkę, jednak ku mojemu zaskoczeniu nie było takiej konieczności.
- Dobrze, że jesteś. Bałem się, że nie znajdę Cię przed północą. - wyszeptał wprost do mojego ucha obejmując mnie w pasie.
- Jestem. - odpowiedziałam cicho próbując namierzyć parę błękitnych oczu.
Mam nadzieję, że jeszcze je dziś zobaczę ...
- Dobra, zaczynamy odliczanie! - głośny krzyk Nadii rozniósł się wsród rozbawionego tłumu.
- Dziesięć! - wszyscy zebrani zgodnie rozpoczęli świętowanie.
- Dziewięć! - wstrzymałam oddech, gdy sylwetka szatynki pojawiła się w obrębie mojego wzroku.
- Osiem! - poczułam drażniące uczucie, gdy dłoń Nadii spoczęła na policzku wyższej.
- Siedem! - spojrzałam na Nikodem, który głośniej niż reszta wykrzyczał swoją ulubioną liczbę.
- Sześć! - głos Kate przykuł moją uwagę, gdy ta obejmowała swoją narzeczoną.
- Pięć! - nie mogąc powstrzymać niewytłumaczalnego pragnienia, ponownie zawiesiłam wzrok na enigmatycznej szatynce.
- Cztery! - bezsilnie czekałam, aż młodsza odważy się spojrzeć mi w oczy.
- Trzy! - krzyknęłam głośno chcąc zwrócić jej uwagę, co ku mojemu zaskoczeniu przyniosło zamierzony efekt.
- Dwa! - zamarłam, gdy nasze spojrzenia się spotkały, a ja po raz kolejny utonęłam w głębi jej błękitnych tęczówek.
Czułam każde uderzenie mojego rozszalałego serca, gdy subtelny uśmiech zagościł na jej twarzy. Momentalnie go odwzajemniłam, jednak szeroko otwarte oczy wyższej kompletnie zbiły mnie z tropu. Autorski, nonszalancki uśmiech zniknął, ustępując miejsce minie przepełnionej bólem i niewyobrażalnym cierpieniem.
- Ana? - niepewny głos Nikodema wyrwał mnie z konsternacji, w której nieświadomie się znajdowałam.
- Tak? - wyszeptałam spoglądając na klęczącego przede mną mężczyznę.
- Powiedziała tak! - kobieta krzyknęła radośnie prowokując tłum do rozpoczęcia okrzyków zachwytu.
Co?
- Nikodem, ja ... - wydukałam nie dowierzając w sytuacje, która miała miejsce kilka sekund temu.
- Zróbcie hałas dla mojej przyszłej żony Anastazji Koniecznej! - krzyknął biorąc moją trzęsącą się dłoń i wsuwając na mój palec diamentowy pierścionek.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...