W szpitalu nie powiedzieli nic więcej, niż to że jestem odwodniona. Nie chciałam nic nikomu mówić, ale rano jadłam obwite śniadanie i popiłam je ciepłą herbatą. Po dwóch godzinach spędzonych w szpitalu, mogłam w końcu wrócić do moich chłopaków.
Gdy wraz z trenerem weszliśmy na murawę, zastaliśmy chłopców grający o złoty puchar. Byłam z nich taka dumna, a w moim oku pojawiły się łzy. To była dokładnie końcówka meczu(zostały 2 minuty). Te kilka minut minęło jak kilka godzin. Całe szczęście skończyło się oczywiście wygraną naszych! Chłopcy zbiegli z boiska krzycząc na całe gardła, a gdy Payton zauważył mnie siedzącą na trybunach(na samej górze) to wszedł na samą górę(pomimo że trybuny znajdowały sie jakieś 2 metry nad podłogą boiska). Wstałam a chłopak pocałował mnie prosto w usta, po czym przytulił.
Wszyscy zapewne to widzieli, a na pewno trener.
-nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś cała-powiedział Payton wciąż do mnie przytulony
-a ty za to nie wiesz jaka jestem z was dumna-przyznałam-chodźmy do nich, chciałabym im pogratulować!-stwierdziłam
Poszliśmy do szatni, w której przebierali się w czyste ciuchy, chłopcy. Na początku pogratulowałam każdemu z osobna. Gdy już byli przebrani, mogliśmy iść odebrać złoty puchar. Wróciliśmy na boisko, na którym stały dwie pozostałe drużyny(finałowe, bo reszta siedziała na trybunach). Wszyscy chłopcy stanęli za kapitanem drużyny czyli Paytonem. Gdy zorientowali się, że nie weszłam na boisko, po odebranie nagród zawołali mnie. Kazali mi stanąć na przodzie jako głowa całego Beacon Hills.
-tegorocznym zwycięzcą mini rozgrywek w piłce nożnej zostaje...-bębny budzące stres-Beacon Hills! Zapraszamy po odbiór nagrody, w postaci pucharu!
Po całej ceremonii, nadszedł czas na powrót do domu, do Lake Forest. Przez całą drogę powrotną, chłopcy śpiewali i świętowali pierwszą wygraną. Byli wręcz wniebowzięci z tego powodu. Zaproponowali mi, bym poszła z nimi to opić, mimo że jutro idziemy normalnie do szkoły, lecz odmówiłam. Wolałam nie ryzykować, gdyby znów mnie coś zabolało lub bym zemdlała. Wstyd! Dlatego grzecznie odmówiłam i podziękowałam za propozycję.
Zaraz po przyjeździe pod szkołę, Payton odwiózł mnie pod mój dom. Sam zamierzał iść na imprezę, a ja nie miałam zamiaru go powstrzymywać.
-śpij dobrze, księżniczko! Wypijemy za twoje zdrowie i szczęście!-pocałował mnie w usta- i pamiętaj, że gdybyś się źle poczuła, pisz do mnie. Przyjadę choćby na ostatkach sił-przyznał zakładając z powrotem kask
-imprezujcie tylko z głową- zaśmiałam się- będę dzwonić-pomachałam mu spod klatki budynku
Wjechałam na górę windą, drzwi otworzyła mi moja mama. Przywitałam się z nią przytulasem. Zdjęłam buty i poszłam usiąść na kanapę. Opowiedziałam mamie o wszystkim, prócz mojej wizycie w szpitalu i moim zemdleniu. Nie chcę jej martwić, to wszystko dzieję się z powodu zbliżającej miesiączki. Chociaż nigdy tak nie miałam... ale nie traćmy wiary! Po jakichś 20 minutach poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam torbę i rozpakowałam ją. Wzięłam z szuflady piżamę i wzięłam ciepły, ale nie gorący prysznic. Umyłam zęby, zmyłam makijaż i położyłam się na łóżku.
Na początku zaplanowałam, że napisze jakiś wpis na bloga. Gdy zaczęłam, stwierdziłam, że dzisiaj nie dam rady wyciągnąć z siebie ani słowa. Więc odłożyłam komputer na szafeczkę i próbowałam zasnąć. Po godzinie patrzenia się w sufit, w ścianę, przewracanie się z boku na bok wstałam z łóżka, kierując się po jakieś leki nasenne. Znalazłam je bez najmniejszego problemu. Wyjęłam jedną z nich, wzięłam do buzi i popiłam wodą. Wróciłam do swojego pokoju, od razu kładąc się i przykrywając warstwą kołdry i koca.
Tabletki pomogły i po niecałych 10 minutach zasnęłam. Już się bałam, że nie będę mogła w ogóle zasnąć. W pewnym momencie chciałam iść do mamy i opowiedzieć jej o wszystkim...
CZYTASZ
Love me till the end - Payton Moormeier
Подростковая литератураkochasz kogoś całym sercem, ale jako... przyjaciela? Uwielbiasz spędzać z nim czas, ale jednak wybierasz kogoś obcego? Próbujesz czegoś nowego, pomimo że masz już zapewnione bezpieczeństwo? Twój przyjaciel się w tobie zakochuje, a w tym czasie ty my...