Ku moim oczom ukazało się białe Audi A6. Zdziwiło mnie to, bo myślałam, że Payton nie ma prawa jazdy na samochód.
-od kiedy masz prawko na auto?-spytałam wsiadając na miejsce pasażera z przodu
-tak się składa, że dostałem papiery dziś rano. Cieszysz się?-dopytywał, zapinając pasy
-czekaj, czekaj... papiery swoją drogą, a co z samochodem? Kogo on jest?-spytałam bardzo ciekawa
-to nowe auto mojego ojczyma, pożyczył mi je na dzisiaj-stwierdził- dobra, to co ruszamy?
-jasne!
Znalazłam funkcję bluetooth, połączyłam się z samochodem i włączyłam świąteczną playlistę. Przez pół drogi śpiewaliśmy piosenki, a gdy wszystkie przeminęły Payton zaproponował chwilowy postój. Zatankował samochód, w tym czasie poszłam do toalety, znajdującej się na stacji paliw. Wróciłam po 5 minutach, po czym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w dalszą drogę. Postanowiłam włączyć naszą ulubioną playlistę, z piosenkami z tiktoka. Niektóre śpiewaliśmy, a inne po prostu słuchaliśmy.
Droga minęła nam bardzo szybko, choć było to ponad 5 godzin ciągłej podróży. Gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że zaparkowaliśmy przy wielkim, drewnianym domu. Wszystkie światła były zgaszone, drzwi i garaż zamknięte. Wszędzie było pełno śniegu.
-pięknie tutaj-powiedziałam, ubierając kurtkę i zakładając szalik
-no ładnie, ładnie. Wejdź do środka, to dopiero powiesz jak cudownie-zaśmiał się po czym wysiadł z samochodu
Chłopak zaczął wyjmować walizki(dwie), wtedy dopiero wysiadłam z auta. Chciałam chwycić swoją walizkę, ale chłopak stanowczo odmówił. Kazał mi natomiast iść pierwszej do domu. Dał kluczę i powiedział, że gdy wejdę, mam zapalić światło.
Nikt, na prawdę nikt nie spodziewałby się tego, że po zapaleniu światła zobaczę tyle znajomych twarzy. Moi rodzice z Theo, rodzice Paytona i Toma, rodzice Madison, Barry z rodzicami, moi dziadkowie, bliskie ciocię i wujkowie, z kuzynkami. Pierwsze, co to rzuciłam się na Paytona. Wiadomo przecież, że z radości!
-dziękuję ci skarbie-powiedziałam mu na ucho
-to ja dziękuję, że jesteś!-pocałował mnie przy wszystkich
To co się dzieję, to naprawdę jakieś marzenie, jakaś historia z filmu. Na początku przywitałam się z rodziną i znajomymi. Jedynie nie podeszłam do rodziców Toma i Paytona, ponieważ chłopak powiedział, że sam chce mnie przedstawić. Chwilę później poszłam z chłopakiem do wyznaczonego pokoju, z dużym łóżkiem, jeszcze większą szafą na ubrania i mnóstwem innych mebli, na które teraz nawet uwagi nie zwróciłam. Pokój marzeń.
-i ten cały pokój tylko dla nas?-spytałam, rzucając się na łóżko, a raczej łoże
-tak, a co zamierzałaś go z kimś dzielić?-zaśmiał się chłopak-kochana tu jest tyle pokoi, że na spokojnie dla każdego starczy miejsca, o to się akurat nie martw- zaczął powoli rozpakowywać walizki- co do moich rodziców... bardzo chcą cię poznać, dlatego postanowiłem, że zrobimy to przy dzieleniu się opłatkiem
-w sumie to jest myśl-stwierdziłam- jezu ale się denerwuję...-usiadłam na łóżku, obgryzając z nerwów skórki przy palcach u rąk
-ejj nie ma czym! Przecież to tylko moi rodzice-dosiadł się do mnie, przytulając mnie
-to aż twoi rodzice! Od dnia dzisiejszego zależy moja reputacja-przyznałam
-bez przesady, musiałabyś im nieźle podpaść, żeby cię nie polubili-zaśmiał się- a teraz moja droga, ubieraj modne ciuszki i lecimy na dół- spojrzał na zegarek- jest godzina 15:54, więc masz 19 minut
-dobra, spróbuję się ogarnąć... -wstałam z łoża i skierowałam się ku walizce z moimi ubraniami
Przemieszałam całą torbę, aż w końcu znalazłam tą idealną, tą jedyną. Była to czerwona sukienka przed kolana, na długi rękaw. Do tego postanowiłam założyć czarne buty na obcasie, no i oczywiście moją bandamkę, która też jest czarna. Po 15 minutach wyszłam z łazienki i zastałam chłopaka ubranego w rozpięty, czarny garnitur, bez muszki i krawatu, z delikatnie rozpiętą koszulą. Na stopach miał dość eleganckie buty, koloru czarnego.
-wow..-przyglądał się mnie- wyglądasz przecudownie słoneczko-pocałował mnie w czoło- gotowa?
-ty też wyglądasz świetnie, jeszcze w takim wydaniu cię nie widziałam-przyznałam słusznie- możemy
Chłopak złapał mnie za rękę, po czym wyszliśmy z pokoju, kierując się do największego z wszystkich pokoi. Goście(praktycznie wszyscy) siedzieli na kanapach, fotelach lub stali przy kominku. Nikt średnio nie zwrócił uwagi, że już jesteśmy. Usiedliśmy, więc koło mojego brata i czekaliśmy na moich rodziców.
CZYTASZ
Love me till the end - Payton Moormeier
Teen Fictionkochasz kogoś całym sercem, ale jako... przyjaciela? Uwielbiasz spędzać z nim czas, ale jednak wybierasz kogoś obcego? Próbujesz czegoś nowego, pomimo że masz już zapewnione bezpieczeństwo? Twój przyjaciel się w tobie zakochuje, a w tym czasie ty my...