Zara spotem wrócili Tom i Barry z komputerem,a raczej z pięcioma. Po co aż tyle? Szkoła sponsoruje niektórym uczniom komputery,tablety, sprzęty i takie inne bajery. Każdy z nas miał swój,a liczyliśmy ledwo na jeden.
-dyrektorka zaszalała-powiedziałam-żebyś wiedziała-zaczął Barry-wyobraź sobie że będąc tutaj jakbyśmy byli na lekcji,choć rzecz jasna musimy nadrobić lekcje. Ale sam fakt!
-zajebiscie!-stwierdził Tom
Chłopcy rozdali każdemu po jednym komputerze. Zrobiłam co najważniejsze(ustawiłam potrzebne rzeczy w laptopie) po czym otworzyłam Worda,by zacząć chociaż jeden tekst. Wszyscy wyszli i zostałam sama z Paytonem. Reszta wróciła na lekcje,by wytłumaczyć klasie naszą nieobecność.
Siedziałam i siedziałam,nie mogłam nic wymyślić. Nagła pustka w głowie. Chłopak,siedzący naprzeciwko mnie,zorientował się co jest grane.
-pustka hm? Bardzo często tak miałem...-oznajmił-wiesz co... w sumie mógłbym ci pomóc w pisaniu. Choć bardzo zabawnie wyglądasz jak się trudzisz i zastanawiasz-zaśmiał się-i to jest śmieszne twoim zdaniem kolego?-spytałam wkurzona
-nie,nic z tych rzeczy-poprawił włosy-przepraszam... postaram ci się pomóc,jeżeli chcesz...-zaproponował
-z przyjemnością... może... przyjdziesz do mnie po lekcjach. Żebyś mógł mi pomóc?-stwierdziłam
-czekaj,niech sprawdzę czy mam wolny termin-sprawdził coś w telefonie-a nie sory,nie mam kolegów-zaśmiał się-jestem wolny! Sory za te ponure poczucie humoru-zaczął się śmiać
-nie przepraszaj,zacznij pisać a ja będę walczyć sama ze sobą...-wróciłam do próby pisania
W tym czasie zapierniczał klawiszami. Szczerze? Nigdy nie słyszałam żeby ktokolwiek tak szybko pisał na kompie. Godny podziwu.
Po godzinie nadal nic nie wymyśliłam,totalna pustka. Tymczasem mój kolega był już przy końcu pierwszego artykułu o młodych koszykarzach z naszej szkoły.
-dałem tytuł ,,Młodzi koszykarze szkolnego NBA", pasuje?-spytał po czym pokazał mi swój komputer-jest...-przeczytałam kawałek-cudowny! w życiu bym takiego nie napisała! Jesteś naprawdę niesamowity!-mówiłam cała zafascynowana-masz do tego głowę,nie tak jak ja...-wstałam i skierowałam się do okna
Stanęłam i chwile patrzyłam przed siebie,kiedy poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Delikatnie odwróciłam się i zobaczyłam Paytona. Uśmiechnął się do mnie,patrzył mi prosto w oczy. Po chwili otrząsnęłam się i chłopak spuścił wzrok.
-wiesz...-znów poprawił włosy-niejednokrotnie miałem taką blokadę pisarską... nie przejmuj się!-stwierdził,próbując mnie pocieszyć-mam się nie przejmować hm? Nie moge nic napisać a ty mi mówisz że mam się nie przejmować? Nie bądź zabawny!-prawie wykrzyczałam
-spokojnie...-mówił ciszej
-nie uciszaj mnie,zrobiłbyś coś a nie się tylko patrzysz!-krzyczałam
-dobra!-powiedział dość głośnym głosem-dzisiaj po lekcjach pomoge ci dojść do siebie,okej?
-dziękuje!-wzięłam komputer i wyszłam z pomieszczenia mówiąc-czekam przed,rusz się!
Chwile później chłopak wyszedł z pokoju dziennikarskiego,a ja zamknęłam drzwi na klucz. Skierowaliśmy się ku klasie od biologii. Grzecznie zapukałam po czym weszliśmy do pomieszczenia.
Kilka lekcji później mogłam w końcu wrócić do domu. Jak codziennie wracam z Barrym i Madi,ale dzisiaj idzie z nami jeszcze Tom i Payton. Po co Tom? Madison zaprosiła go do siebie. Drogę przebyliśmy prawie w ciszy. Aż dziwne ponieważ zawsze są jakieś tematy do obgadania,a teraz? Znów pustka jak w mojej głowie.
Po wejściu do domu przywitał mnie mój brat Theo,przytulił mnie z całej siły.
-cześć mamo!-krzyknęłam-mamy gościa!-dodałam-hej kochanie-nagle kobieta wychyliła zza ściany-cześć jestem mamą Skyler-podała rękę w stronę chlopaka
-jakby trudno się domyślić-zaśmiałam się
-miło mi,Payton,kolega Sky-odwzajemnił uścisk dłoni
-to my już pójdziemy do pokoju...-stwierdziłam ale przeszkodził mi mój brat który wręcz się na mnie zawiesił niczym małpa
CZYTASZ
Love me till the end - Payton Moormeier
Teen Fictionkochasz kogoś całym sercem, ale jako... przyjaciela? Uwielbiasz spędzać z nim czas, ale jednak wybierasz kogoś obcego? Próbujesz czegoś nowego, pomimo że masz już zapewnione bezpieczeństwo? Twój przyjaciel się w tobie zakochuje, a w tym czasie ty my...