-to dobrze, bo tak jak mówiłam, nie chcę żeby nasza relacja się zepsuła-wtedy do pokoju wszedł Theo
-obiad!-krzyknął po czym wrócił do salonu
-dokończmy rozmowę potem dobra?-spytałam dla pewności
-nie ma sprawy!
-a i jeszcze jedno-powiedziałam stojąc pod drzwiami od mojego pokoju-nie spinaj się tak, po prostu wyluzuj
-postaram się-zaśmialiśmy się po czym poszliśmy do jadalni, w której niesamowicie pachniało
Zajęliśmy miejsca przy stole. Początkowo panowała niezręczna cisza, na całe szczęście moja mama ją przerwała.
-co macie w planach robić jutro na tym wyjeździe?-spytała kobieta, patrząc na nas, lecz ja odwróciłam wzrok na chłopaka
-wie pani co, z chęcią bym pani powiedział szczegóły, lecz Sky nie wie. Chcę jej zrobić niespodziankę, bo słyszałem, że dawno tam nie była. Ale zapewniam państwa, że wróci do domu cała i zdrowa, bez żadnych dodatkowych delikwentów-zaśmiał się
-I to była dobra odpowiedź synu-powiedział- czuję, że jesteś porządnym chłopakiem, tak trzymaj. Nie chciej, żebyśmy byli w złowrogich stosunkach-zabrzmiało dość groźnie
-tato, nie strasz go-zaśmiałam się
-a o której macie plany wracać do domu?-spytała znów mama, kierując pytanie do Paytona
-wie pani, coś koło porannych godzin, ale rozważam również południe w sobotę. To dlatego, by nie wracać, gdy będzie ciemno-przyznał słusznie
-to mi się podoba-powiedział tata
Po zjedzonym obiedzie i mile spędzonym czasie, poszliśmy do mojego pokoju. Zgodnie z moimi przewidywaniami, rodzice zaproponowali mu pozostanie na kolacji, a on się zgodził, gdyż nie potrafił im odmówić. Zaraz powinien być Barry, więc siedzieliśmy w pokoju słuchając muzyki. Jakieś 10 minut później, dostałam SMS-a.
Sorry, ale nie będę mógł przyjść. Może innym razem :-)
Ta chamska minka na końcu bardzo mnie zdenerwowała. Jak on mógł? Siadłam na podłodze i zaczęłam po cichu płakać. Payton praktycznie od razu zauważył, że coś jest nie tak. Wstał z łóżka i usiadł tuż obok mnie.
-co się stało malutka?-powiedział takim słodkim głosem-znowu płaczesz?
-zobacz-nie miałam siły mu cokolwiek tłumaczyć
-jak on mógł? Sam powiedział, że pogadacie wieczorem a teraz wystawia cię do wiatru. Co za palant-stwierdził- nie ma co płakać kochana! Może się przejdziemy?-zaproponował
-dobrze...-wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju
-my zaraz wrócimy, zdążymy na kolacje-powiedział Payton moim rodzicom, siedzącym na kanapie
-nie ma sprawy-odpowiedziała moja mama, nawet nie patrząc w naszą stronę
Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu, zjeżdżając oczywiście windą. Chłopak zaczął rozglądać się po parkingu, w poszukiwaniu swojego motoru.
-Kurwa zapomniałem!-złapał się za głowe- przecież my nim do szkoły pojechaliśmy! A wracaliśmy pieszo...-zastanowił się chwilę-dobra jutro nim wróce do domu. A teraz idźmy sobie na plaże, co ty na to?-zaproponował
-dobrze, jak chcesz-przyznałam zobojętniona
Droga zajęłam nam jakieś 25 minut, a było chwile po godzinie 16. Kolacja na 19 więc mamy dużo czasu. Gdy byliśmy na miejscu, zdjęliśmy buty i chodziliśmy bosymi stopami po nagrzanym piasku. Do zachodu słońca jeszcze trochę, ale i tak niebo jest bezkompromisyjnie przepiękne. Uwielbiam popołudnia na plaży. Payton to jednak wie, jak pocieszyć człowieka.
-dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś...-powiedziałam wciąż smutna
-hej... nadal jesteś smutna... może na zmianę tematu, powiesz mi to co chciałaś tuż przed obiadem?-zaproponował
-chodziło mi głównie o to, że nasza relacja wyglądała do tej pory jako przyjaciel, przyjaciółka. Raz zdarzyło nam się niewinnie pocałować, niejednokrotnie trzymaliśmy się za ręcę, nie mówiąc nic o przytulasach ...-chłopak mi przerwał
-rozumiem, że mam przestać, tak?
-dasz mi dokończyć prosze?-chłopak pokiwał twierdząco- dziękuję. Chodziło mi o to, że co do przytulasów i trzymania za ręce nie mam zastrzeżeń. Co też nie oznacza, że po ulicy będziemy chodzić za ręce-zaśmialiśmy się- a co do całowania... wiesz z reguły tak nie wypada, ale wiem, że nie raz nam się to zdarzy, więc z góry jakby mówię, że nie mam nic przeciwko. Jakkolwiek by to brzmiało
-czyli na przykład na rozluźnienie sytuacji?- dopytywał
-na przykład, chociaż muszą to być sytuacje, które są serio stresujące dla mnie czy też dla ciebie- przyznałam
-dobra... wykorzystam hahaha-zaśmiał się- chciałaś mi coś jeszcze powiedzieć?-spytał
-nie, chyba to wszystko-stwierdziłam
Kawałek dalej mijaliśmy kilka par z dziećmi i bez. Po prawej stronie zauważyliśmy mini kawiarenkę plażową.
CZYTASZ
Love me till the end - Payton Moormeier
Teen Fictionkochasz kogoś całym sercem, ale jako... przyjaciela? Uwielbiasz spędzać z nim czas, ale jednak wybierasz kogoś obcego? Próbujesz czegoś nowego, pomimo że masz już zapewnione bezpieczeństwo? Twój przyjaciel się w tobie zakochuje, a w tym czasie ty my...