53.

55 6 1
                                    

-szczerze? Nie chce wiedzieć- zaśmialiśmy się


W kuchni zastaliśmy świeże kanapki i ubite jajka, gotowe do smażenia. Pomyślałam sobie, że tak mogę żyć do końca moich dni. Wstajemy późno, jemy prawie przygotowane śniadanie, spędzam czas z najważniejszymi osobami na świecie. Czego więcej? Postanowiłam zrobić nam jajecznicę, a Payton w tym czasie wstawił wodę na herbatę. Przygotował kubki, a w tym czasie ja nakładałam posiłek na talerze. Wtedy usiedliśmy przy malutkim stoliczku, znajdującym się w kuchni i zjedliśmy śniadanie, popijając herbatą.


Po sprzątnięciu talerzy i ogarnięciu kuchni, dołączyliśmy się do Madi i Toma. Nadal siedzieli na fotelu przy kominku, choć ich kubki były już prawie puste. Włączyłam Netflixa, puszczając byle jaki film. Po chwili zapragnęłam dowiedzieć się czemu są tacy jakby skacowani, przygnębieni.

-co wy tacy jacyś dziwni?-spytałam, na co oni spojrzeli się na nas

-wiecie co...-zaczęła Madison- musimy pilnie jechać do mojego domu...moi rodzice się pokłócili i boję się, że nie tylko na tym pozostaną... nie bądźcie źli, ale albo zajebisty sylwester albo rozwód rodziców- szlochała po czym wstała i się do mnie przytuliła- wiesz, że wybieram rodziców, tak?-dopytywała

-jasne, że tak! Przecież to oczywiste, że ich wybierzesz, są ważniejsi niż jakaś nudna domówka ze znajomymi- puściłam mnie, wycierając łzy w rękach- lećcie zanim będzie za późno!-stwierdziłam bez zastanowienia

-jesteś cudowna! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła-razem z Tomem pobiegli na korytarz i zaczęli sie ubierać

-po rzeczy przyjadę, jak będziecie mieli się zbierać, dobra? Payton dasz cynk tak?-dopytał dla jasności

-jasne! Zadzwonię też po to żebyście pomogli posprzątać- mówił całkiem poważnie, kiedy dodał- żartowałem- zaśmiał się- jedźcie, wszystko ogarniemy-zapewniał

-pa!-krzyknęli zanim wyszli


Spojrzałam na chłopaka, a on na mnie.

-zostaliśmy sami...-powiedział- swoją drogą co napisałaś temu dupkowi Parkerowi?-zaciekawił się nagle

-że dzisiaj nam nie wypali, a coś ty taki ciekawsi się zrobił, co?

-może napisz do niego, żeby przyszedł do nas z kimś. Z jakąś koleżanką czy coś- zastanowił się chwilę- nie żeby mi twoje towarzystwo nie odpowiadało, bo przecież wiesz że uwielbiam spędzać z tobą czas... ale wiem że bardzo chciałaś sie z nim dzisiaj spotkać i robię to dla ciebie-powiedział

-jesteś cudowny, na prawdę- pocałowałam go prosto w usta, po czym pobiegłam do naszego pokoju po telefon


Gdy już wracałam, wykręciłam jego numer i zadzwoniłam. Chwile jednak zajęło zanim chłopak odebrał.

-halo?-powiedział dość zaspanym głosem

-hej Parker, tu Skyler. Mam nadzieję, że cię nie obudziłam- wolałam się upewnić

-o hej!- powiedział bardziej ,,normalnym" głosem- nie, nie... ja już dawno nie śpie, jak ja byłem już biegać- zaśmiał się, ale ja wiedziałam, że kłamał- w każdym razie, coś jest na rzeczy skoro do mnie dzwonisz-przyznał słusznie

-fakt...-chwile sie zastanowiłam, czy to jednak dobra decyzja- masz może ochotę przyjść dzisiaj do nas na sylwestra? Weź jakąś koleżankę, czy kogoś tam i wpadnij do nas- zaproponowałam

-w sumie to dobry pomysł i bardzo dziękuje za taką kuszącą ofertę panno West. Z chęcią ją przyjmę i przybędę z kimś-stwierdził- a teraz muszę kończyć, idę zrobić sobie śniadanie

-smacznego i przepraszam, że cię obudziłam!-rozłączyłam się


Poinformowałam Paytona o przybyciu Parkera z kimś, jak to on powiedział. Wtedy zdecydowaliśmy o zamówieniu kilku pizz na ten czas i jakieś chińskie żarcie. Szczerze to nigdy tego nie jadłam, ale zawsze można spróbować.


Po samego przybycia gości trochę sprzątaliśmy, napisałam bloga noworocznego, zrobiłam jakieś dziwne drinki alkoholowe i bezalkoholowe(ja nie mogę pić, ale w sumie nie przeszkadza mi to) i przygotowałam koce, poduszki i ciepłe ubranka w salonie, przy kominku. Przebrałam się w cudowną, czarną sukienkę na ramiączkach. Włosy rozpuściłam i delikatnie zakręciłam. Pierwszy raz od jakiegoś czasu zrobiłam sobie porządny makijaż i założyłam biżuterię( łańcuszek i jakieś bransoletki). Na koniec postanowiłam założyć czarne, wysokie szpilki no i rzecz jasna moją bandamkę. Bez niej ani rusz. A i zapomniałabym bym o poperfumowaniu się moim ulubionym zapachem, zapachem róż czerwonych.


Natomiast Payton założył białą koszulę, przylegającą do jego idealnego wyrzeźbionego ciała, choć rozpiął kilka guzików u góry. Nie wiem po co, ale wygląda lepiej niż z zapiętą po samą górę. Do tego założył czarne, dziurawe na kolanach dżinsy nad kostkę. Postanowił ubrać buty sportowe, choć przypominały eleganckie. Ułożył włosy żelem i poperfumował się do rzygania(tak mocno).

Love me till the end - Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz