62.

53 6 0
                                    

Obudziłem się sam na sali z krzykiem. Od razu wstałem z łóżka i rozejrzałem się po sali.

-gdzie Sky?-krzyknąłem z nerwem i zarazem smutkiem


Wybiegłem z pokoju szpitalnego na korytarz. Rodzice Sky i moja mama siedzieli na krzesełkach naprzeciwko mnie. Tacy znużeni i smutni, bez wyrazu.

-gdzie do cholery jest Sky?!-powiedziałem zdenerwowanym głosem

-spokojnie Payton, poszła na badanie...-stwierdziła moja mama

-jezu...-złapałem się za głowę- jak dobrze...-usiadłem na krześle z ulgą

-czemu dobrze?-dopytywała moja mama

-miałem straszny sen, ale na całe szczęście to tylko koszmar-odetchnąłem z ulgą


Moja mama przytuliła mnie mówiąc: wszystko będzie dobrze, tylko dobrze... I oby tak było. Po 20 minutach przyjechała Sky, leżąc na łóżku szpitalnym. Do mnie podszedł lekarz, więc wstałem z objęć mamy.

-panie Moormeier, zapraszam na pobranie krwi-powiedział lekarz, wskazując dłonią na drzwi obok sali Sky

-dobrze, dziękuję panu-wszedłem do małego gabineciku, pełnego plakatów z Marvela


Usiadłem na wyznaczonym krzesełku i wyłożyłem rękę. Pielęgniarka mocno ścisnęła mi ją jakąś szmatką i wbiła igłę. Założyła taki jakby werflon i kazała siedzieć, dopóty nie będzie cała torebeczka. Dobrze, że miałem przy sobie telefon, przynajmniej nie będę się nudzić.


Dobre 2 godziny minęły i cała torebeczka była pełna. Guzikiem przy krześle wezwałem pielęgniarkę, która odłączyła mnie od tego ustrojstwa.

-na początku będziesz miał lekkie zawroty głowy, ale niedługo to minie. Wypij kawę i zjedz coś słodkiego, a na pewno poczujesz się o wiele lepiej-zaproponowała

-dobrze i dziękuję-wstałem powoli i skierowałem się ku wyjściu, delikatnie spierając się ręką


Na korytarzu czekali na mnie rodzice Sky, a mojej mamy nigdzie nie widziałem.

-gdybyś szukał mamy, to zaraz przyjdzie. Poszła do bufetu, po co do jedzenia dla ciebie. Teraz usiądź i odpocznij, bo na pewno jest ci słabo-stwierdził ojciec Skyler

-dziękuję ci, że robisz to dla Sky-gdy usiadłem na krześle, mama dziewczyny przytuliła się do mnie- nigdy wcześniej Sky nie poznała tak wartościowego chłopaka, wiesz?

-dziękuję za takie komplementy pani West, ale nie jestem idealny. Jak każdy mam wady, ale Sky widzi w nich pozytywy i może dlatego jest mi tak łatwo się z nią dogadać-odwzajemniłem uścisk


Gdy przyszła moja mama, zjadłem jakąś drożdżówkę i popiłem kawą. PO 10 minutach stwierdziłem, że odwiedzę Sky, bo i tak siedzi sama.

-można?-grzecznie i po cichutku zapukałem do drzwi sali

-jasne, wejdź głuptasie-odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna, a ja usiadłem na najbliższym krześle tuż obok jej-i jak się czujesz po pobraniu krwi, która właśnie teraz do mnie wpływa?

-cudownie i niech ci służy!-oznajmiłem łapiąc dziewczynę za lodowatą rękę- lepiej się czujesz?

-wiesz od razu nie będzie niesamowicie. Jestem na lekach przeciwbólowych, a przeszczep jeszcze nie działa w 100%. Lekarz powiedział, że poprawa będzie widoczna za średnio kilka tygodni. Ale z dnia na dzień będę zdrowieć i w końcu odzyskam włosy!-powiedziała uradowana od ucha do ucha

-i bez nich wyglądasz olśniewająco, wiesz?

-dzięki, ale i tak chce je odzyskać-zaśmiała się


Chwile później pielęgniarka poprosiła mnie, bym wyszedł. Musiała coś zrobić, przy czym mnie miało nie być. Usiadłem przed salą, tuż koło jej rodziców i mojej mamy. Zacząłem przeglądać Internet (Instagram) kiedy nasunął mi się post jakiegoś tatuażysty z Chicago. Wtedy do głowy wpadł mi niezły pomysł, który postanowiłem od razy zrealizować. Powiedziałem mojej mamie o moim zamiarze, ta wcale nie protestowała. Moje pieniądze, moja sprawa. Napisała do mnie SMS ze zgodą, bo przecież nie jestem pełnoletni.


Po 30 minutach błądzenia wreszcie wszedłem do raju tego tatuażysty. Na ścianach było pełno abstrakcyjnych obrazów i pamiątek z wakacji w ciepłych krajach. Pierwsze co ustaliłem wzór tatuażu, a raczej zdanie.

Kochaj mnie do końca

13.11.2020

Dlaczego taka data? To był dzień, w którym poznałem Sky. Dzień, w którym spotkałem kobietę mojego życia. A skąd pomysł na taki cytat? Gdy Sky dowiedziała się o chorobie powiedziała do mnie: kochaj mnie do końca, nie zostaw w środku naszej historii. Dlatego też uznałem to za godne zapamiętania. Po 2 godzinach Mike( tak miał na imię tatuażysta) skończył swoją pracę. Ale coś podkusiło mnie, bym zrobił sobie ich więcej.


Dobrze mówili, że gdy zrobisz sobie jeden tatuaż, na nim się nie skończy.

Love me till the end - Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz