48.

53 6 0
                                    

Po skończonym pisaniu, odłożyłam komputer na pobliską szafeczkę i przyłączyłam się do rozmowy, w której chodziło o samochody. Nie udzielałam się zbytnio, bo nie znam się na samochodach. Wtedy tata Paytona wstał z kanapy i podszedł do nas. Wyjął kluczyki od swojego białego auta.

-to dla ciebie synu- dał mu do ręki kluczyki- tobie przyda się teraz bardziej

-nie mogę tego przyjąć...-powiedział skromnie Payton- to Tom jest waszym rodzonym synem, nie ja. To właśnie jemu powinniście dać samochód!- spierał się chłopak

-nie, Payton. Tom jest z nami od zawsze. Dostaję wszystko, co tylko sobie wymyśli. A ty nigdy o nic nas nie prosiłeś. Weź, przydadzą wam się, szczególnie w zime!- Payton wziął kluczyki do ręki

-jesteście niesamowici i kocham was całym sercem!-przytulił się najpierw do ojca, a potem podszedł do swojej mamy

-my też cię kochamy- odpowiedziała pani Holland

Gdy Payton podziękował rodzicom, zaproponował nam wspólną przejażdżkę. Rodzice powiedzieli, żebyśmy pojechali we czwórkę, a oni w tym czasie zaczną przygotowywać obiad. Bez sprzeciwu, ruszyliśmy w stronę auta. Na korytarzu ubraliśmy szybko buty i kurtki, nie zmieniając ubrań. W końcu i tak nikt nas nie widzi, w środku samochodu. Siadłam jako pasażer przy kierowcy, a Madison z Tomem siedli z tyłu. Przejechaliśmy się po okolicy i wróciliśmy do domu. Po powrocie zaczęliśmy oglądać jakiś film familijny 7+, tylko i wyłącznie z uwagi na Theo. Gdyby nie mój brat, oglądalibyśmy zupełnie co innego.


Półtorej godziny później moja mama zawołała nas na obiad. Przyrządzili rybę z frytkami i jakimiś sałatkami. Na stole były również resztki z wczorajszej Wigilii. Tak się składa, że nasze rodziny spędzają pierwszy i drugi dzień świąt razem, choć uroczyste posiłki, zastąpiliśmy zwykłym, postnym obiadem, kolacją i śniadaniem. Niby nic nowego, a jednak.


Zjadłam ledwo cały mały kawałek ryby, kilka frytek i kilkanaście widelców sałatki. Na tym skończył się mój obiadek. W sumie od rozpoczęcia chemii, zawsze to tak wygląda. Wszyscy zdążyli się przyzwyczaić. Gdy młodzież skończyła jeść, mogłam wreszcie nie patrzeć na te pyszne, choć mało kuszące mnie jedzenie. Poszłam z Paytonem do pokoju, z pretekstem, że muszę mu coś powiedzieć. Powód był zupełnie inny.

-Payton...-zaczęłam

-tak kochanie?

-nie możemy być razem...-łza spłynęła mi po policzku- mówię totalnie serio

-żartujesz?-dopytywał z niedowierzaniem

-nie... kocham cię, ale nie chcę byś doświadczył smutku z powodu mojej śmierci, rozumiesz? Ja myślę o twojej przyszłości i tak będzie lepiej-rozpłakałam się na całego- a teraz jak możesz to proszę wyjdź- powiedziałam grzecznie, otwierając drzwi chłopakowi

-nigdzie się nie wybieram-oznajmił i stanął tuż obok mnie

-nie ma sprawy, to ja wyjdę- wtedy chłopak zamknął drzwi, popychając je tylko jedną ręką- czy mógłbyś mnie wypuścić?- spytałam grzecznie

-nie...-pokazał na łóżko- usiądź, muszę ci coś wytłumaczyć i jeżeli stwierdzisz, że to nadal nie ma sensu to cię wypuszczę... chodź nie wiem czy będę w stanie- ostatnie zdanie powiedział ciszej- kochanie... tłumaczę ci to któryś raz, ale zrobię to po raz kolejny. Kocham cię i obiecywałem być z tobą do końca świata i jeszcze dłużej. Ten pierścionek- chwycił moją dłoń i pokazał dokładnie o który mu chodzi- jest także dowodem mojej miłości, a nie litości!

-dałeś mi go, bo wiesz że umieram. To moje ostatnie chwile i chcesz mi zapewnić wszystko, co do tej pory nie doświadczyłam-krzyczałam z nerwów

-nie! nie! nie!- odpowiedział również krzycząc Payton- jakbym tak robił, to już dawno byśmy mieli za sobą swój pierwszy raz. Czekam do momentu kiedy będziesz gotowa, nie chce żebyś to robiła dla mnie! Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła? Mam kurwa przelecieć inne laski, żebyś coś zrozumiała, czy najebać się tak, żeby zrobić coś idiotycznego?- wciąż krzyczał- powiedz mi! Powiedz, bo ja nie wiem!


Nie odpowiedziałam nic. Rozpłakałam się na całego. Nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiać.

-a z resztą rób co chcesz. Obiecywałem twojemu tacie, że nie złamię ci serca. Ale jak na razie to ty łamiesz je mnie...- otworzył drzwi i wyszedł, trzaskając drzwiami


Łzy leciały mi po policzkach jak małe potoki. Mało co brakowało mi tchu. Wtedy do pokoju weszła Madison, ze zdziwioną miną, po zobaczeniu mnie.

Love me till the end - Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz