Po wykonaniu telefonów do przyjaciół okazało się że wszyscy znajomi mogą iść z nami. Ale czy to mi nie będzie przeszkadzać? Ale Payton chyba wie co robić... oby! Nie chce się znów rozczarować.
Kwadrans później Barry,Madison oraz Tom zjawili się na placu zabaw,na którym się znajdowaliśmy. Przywitałam się z nimi,po czym zadzwoniłam do mamy,upewnić się czy pozwoli nam iść w jakieś miejsce. Zgodziła się pod warunkiem że wrócimy cali. W sumie sama nie wiem gdzie idziemy i co będziemy robić ale... to raczej nic niebezpiecznego.
Droga znajoma,aż za bardzo. Poszliśmy na plaże,na której bardzo rzadko przebywam. A to był chyba błąd,bo zachód słońca to najpiękniejsze zjawisko w naturze. Jest cudownie!
Payton przed wejściem na plaże,opowiedział nam o jego planie na te popołudnie. Ja i on zabierzemy się za moją utratę talentu pisarskiego,Madi i reszta zajmie się Theo,żeby nam nie przeszkadzał. Dobry plan,ale czy Theo będzie chciał się z nimi bawić? Podeszłam do mojego brata,postanowiłam wytłumaczyć mu całą sytuacje.
-słuchaj teraz pobawisz się z Barrym i Madison! Jakby co będę siedziec tutaj,wiec w każdej chwili możesz do mnie przyjsc dobrze?-tak!-powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha
-bądź grzeczny-przyznałam
-jak nigdy wcześniej!-to mnie bardzo zdziwiło
Chłopiec pobiegł do moich znajomych,którzy byli na brzegu i moczyli nogi. Payton rozłożył swoją bluze na piasku i pokazał żeby usiadła. Sam zaraz siadł tuż obok mnie,bliżej niż zazwyczaj. Wyjął swój komputer i położył mi na kolanach. Otworzyłam go i włączyłam Worda.
-teraz rozejrzyj się po okolicy,podziwiaj zachód słońca. Napisz coś o tym-zaproponował-dobra...-pomyślałam chwile,rozejrzałam sie zgodnie z zaleceniami-zobaczymy co z tego wyjdzie-powiedziałam
Zastanawiałam się jakieś 5 minut ale nadal nic. Pustka jaka z resztą była wcześniej. Poczułam smutek. I ten pomysł zawiódł,więc nic innego mi nie pozostało,jak rezygnacja z roli dziennikarki. Tyle z mojej kariery.
-Sky-chłopak spojrzał mi prosto w oczy-musisz wyluzować!-jak...-powiedziałam prawie płacząc
Payton złapał za moją rękę leżącą na moim kolanie,nadal patrzył prosto w oczy,w pewnym momencie przybliżył się na tyle,że dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Jego usta dotknęły moich. Przez chwile moje serce w ogóle nie biło. Wróciło do swojej pracy,gdy Payton znów znalazł się w bezpiecznej odległości.
-spróbuj teraz,hm?-stwierdziłNawet nie spoglądając na niebo,zaczęłam pisać,opisywać to co widziałam przed pocałunkiem. Tyle nowych pomysłów przyszło mi na myśl,że naprawdę nigdy wcześniej tak nie miałam. Czy...czy to wina tego pocałunku i talent pisarski przeszedł z Paytona na mnie? Czy po prostu w końcu się wyluzowałam? Na te pytania mam zamiar,zdobyć odpowiedzi.
Po kilku zdaniach byłam z siebie dumna. W końcu udało mi się coś napisać.
-jestem z ciebie dumny-przyznał-ja z siebie tez... ale ten pocałunek nic nie znaczył. Wiem że pomógł się mi się zrelaksować i wyluzować,ale ja nic do ciebie...nie czuje-oznajmiłam troche zawstydzona
-spokojnie Sky-przytulił mnie-to tylko dla powrotu twojego talentu...a teraz,może dołączmy do reszty! Miłe popołudnie przed nami-zaproponował
-świetny pomysł!-wstaliśmy z bluzy chłopaka i pobiegliśmy w stronę naszych przyjaciół
Do bardzo późnego popołudnia(20) biegaliśmy po plaży,moczyliśmy nogi w wodzie,opalaliśmy się w zachodzącym słońcu. Takie popołudnia to mogłabym spędzać codziennie.
A ze względu na relaksujący klimat chyba będę tutaj częściej...
CZYTASZ
Love me till the end - Payton Moormeier
Подростковая литератураkochasz kogoś całym sercem, ale jako... przyjaciela? Uwielbiasz spędzać z nim czas, ale jednak wybierasz kogoś obcego? Próbujesz czegoś nowego, pomimo że masz już zapewnione bezpieczeństwo? Twój przyjaciel się w tobie zakochuje, a w tym czasie ty my...