Pani Monica wyszła z pokoju, a my zostaliśmy z Madison i Tomem przy Sky. Oby wszystko było dobrze...
-jak myślicie, co jej jest?-spytałem cały w nerwach
-nie mam zielonego pojęcia...-powiedziała Madison- zawsze chodziła uśmiechnięta i nigdy na nic nie narzekała, że ją coś boli czy męczy...
-może jakieś zatrucie pokarmowe?-zgadywał Tom
-ale to trwa dłużej niż kilka dni...-powiedziałem- to działo się jeszcze przed pierwszymi zawodami-przyznałem
-to nie wiem w takim razie...-rozczarował się Tom
Chwilę później zadzwonił mój telefon. Postanowiłem odebrać, ale nie wyszedłem z sali. Nie chciałem jej zostawiać choćby na sekundę.
-tak?
-siema Moormeier, co tam ze Skyler?-spytał właściciel samochodu
-hej... zostaje w szpitalu i na razie nie wiemy co jej jest. Mam nadzieje, że zaraz przyjdzie lekarz i nam powie o co chodzi...-powiedziałem smutno
-oby wszystko było dobrze. Wyobrazisz to sobie, że gdy pojechaliście do szpitala, to wszyscy przestali pić! Niewiarygodne! Musieliśmy rozejść się do domów, bo już bez was nie miało sensu. Mam nadzieję, że nadrobimy jak już wszystko będzie dobrze-stwierdził
-na pewno...-usłyszałem, że do pokoju ktoś wchodzi-dobra stary, ja już kończę. Będę was o wszystkim informował na bieżąco!-rozłączyłem się i odłożyłem telefon na szafeczkę obok łóżka
To była pani West z lekarzem. Postanowili powiedzieć nam o tym wszystkim za jednym razem... Może to i lepiej? Na szczęście lub też nie, Sky otworzyła oczy, więc również będzie słyszała. Wtedy dopiero spostrzegłem, że pani Monica jest cała zapłakana.
Co czuje i myśli Skyler?( powrót narracji głównej bohaterki)
-pan doktor powie wam co z tobą Sky...-powiedziała szlochając pani West
-otóż, gdy Skyler miała pierwsze objawy, jakimi były omdlenia, złe samopoczucie, a później krwotoki z nosa i zawroty głowy, mogły objawiać się praktycznie wszystkie choroby. Niestety musieliśmy wykluczyć wszelkie choroby zakaźne. Okazało się, że to białaczka. Bardzo mi przykro. Oczywiście w trybie natychmiastowym wdrążymy chemioterapię.
-pan żartuje tak?-spytał Payton, a moja mama znów się rozpłakała
-niestety nie, a nawet gdyby to byłby bardzo nieśmieszny żart-przyznał doktor-gdyby mieli państwo jeszcze jakieś pytania, będę w swoim gabinecie-powiedział po czym wyszedł z pokoju
Spojrzałam na Paytona, a on na mnie. Widziałam, że do jego oczu powoli napływały łzy.
-mogę zostać na chwilę sama z Paytonem?-spytałam reszty, na co wszyscy kiwnęli twierdząco- nie martw się wszystko będzie dobrze-zapewniłam chłopaka, łapiąc za prawą rękę
-Sky ale jak będzie dobrze?-rozpłakał się, a ja zaraz po nim-masz białaczkę! To nas rozdzieli na zawsze, rozumiesz?
-nie prawda!-krzyknęłam- po chemioterapii będzie lepiej, zaufaj mi
-ufam ci, ale...-zastanowił się chwilę- będziesz bardzo słaba, wypadną ci włosy i nie daj boże inne objawy...-powiedział wycierając łzy
-ale co, wtedy nie będziesz mnie wtedy kochać? Gdy będę bez włosów?-pytałam płacząc jeszcze mocniej
-nie Sky, nie... Zawsze będę cię kochał, bez względu czy będziesz miała włosy czy też nie, ale... Nie chciałbym cię stracić-mówił
-ja też nie-przytuliłam się do niego
-obiecaj mi coś-zaczął- będziesz walczyć do końca, bez względu czy będą szanse czy nie
-obiecuje-powiedziałam wycierając łzy- a ty obiecaj mi, że będziesz ze mną do końca...
-to chyba jasne...-wrócił na krzesełko a do sali weszli moi przyjaciele i moja mama
Usiedli na pozostałych krzesłach i rozmawialiśmy o przeszłości, a o przyszłości nikt nie miał odwagi powiedzieć ani słowa.
-mam nadzieję, że będziesz mogła być na naszych meczach-powiedział Tom- dzięki tobie osiągamy sukcesy
-ja też mam taką nadzieję...- powiedziałam- ale to nie dzięki mnie jesteście świetni. Ja nie biegam za was na boisku- przyznałam słusznie
-ale to ty dajesz nam siłę-powiedział Payton-pani West, wie pani może kiedy Sky dostanie wypis?-spytał zaciekawiony Payton
-gdy spytałam się lekarza to prawdopodobnie w środę, jeszcze dziś dostanie pierwszą dawkę chemii-stwierdziła- mów mi Monica-podała Paytonowi rękę- nie mogę wytrzymać jak mówisz pani, postarza mnie to-zaśmiała się
-dobrze Monico-zaśmialiśmy się- ale czasami będę mówił do ciebie pani, nie potrafię się tak przestawić-stwierdził Payton
-pojadę po rzeczy Sky, zostaniecie z nią?-spytała
-tak się składa, że my już musimy iść-powiedziała Madison- więc do zobaczenia jutro!-przytuliła mnie na do widzenia
-nie musicie przychodzić-stwierdziłam
-musimy, musimy-oznajmił Tom- do jutra!-wyszli z sali i znowu zostaliśmy z Paytonem sami
CZYTASZ
Love me till the end - Payton Moormeier
Teen Fictionkochasz kogoś całym sercem, ale jako... przyjaciela? Uwielbiasz spędzać z nim czas, ale jednak wybierasz kogoś obcego? Próbujesz czegoś nowego, pomimo że masz już zapewnione bezpieczeństwo? Twój przyjaciel się w tobie zakochuje, a w tym czasie ty my...