50.

59 6 0
                                    

Po zjedzeniu przepysznych lodów, dorośli zarezerwowali sobie salon. Stwierdzili, że będą oglądać jakiś film nie dla dzieci. Zostaliśmy po chamsku wyrolowani i zmuszeni do wyjścia z domu. Wtedy Payton sprawdził na Internecie, że jakieś 10 minut stąd(samochodem) jest lodowisko. Wszyscy byli zachwyceni tym pomysłem, więc ubraliśmy się cieplej i pojechaliśmy na pobliskie lodowisko.


Za wypożyczenie łyżew zapłaciliśmy razem jakieś 30 złotych, a za wejście jakieś 25 złotych. Po założeniu swoich i mojego brata łyżew, mogliśmy wejść na lód. Wtedy przypomniało mi się, że Theo jest tutaj pierwszy raz i nie potrafi jeździć.

-będziesz się mnie trzymał tak?- powiedziałam do chłopca

-dobrze, ale jak się wywrócę?-spytał zdenerwowany

-spokojnie, postaram się cię złapać...

-to co młody, wchodzimy na lód!-powiedział Payton, łapiąc chłopca za rękę

-ale... ale ja nie umiem jeździć- powiedział cicho Theo

-razem z twoją siostrą ci pomożemy, nie masz się czym martwić młody-przytulił go- gotowa skarbie?

-jasne, że tak-odpowiedziałam, łapiąc chłopca za drugą rękę


Zaraz po wejściu na lód, nogi Theo rozjeżdżały się na boki, podcinając nam drogę. Po kilku okrążeniach chłopiec powoli łapał wprawy, a my coraz częściej puszczaliśmy go samego. Po następnych 5 kółkach nasz mały Theo stał się prawie zawodowym łyżwiarzem.

-świetnie sobie radzi, jak na pierwszy raz-powiedział Payton, łapiąc mnie za rękę

-też jestem pełna podziwu-przyznałam- spójrz-pokazałam wzrokiem w stronę wejścia na lodowisko- czy to nie Parker Lockwood?

-kto przepraszam bardzo?-dopytał, jakby nie usłyszał kompletnie nic

-kapitan Dumpers!-powiedział głośnie, może nie słusznie

-o w mordę, co on tutaj robi-zaśmiał się- nawet nie waż się do niego podjeżdżać- zapowiedział chłopak

-spokojnie, prędzej to on do nas podjedzie-zaśmiałam się


I tak jak powiedziałam, kilka kółek później Parker poznał nas, a raczej mnie.

-witam panią West- powiedział z wielkim szacunkiem, jakiego się kompletnie nie spodziewałam

-cześć Lockwood-powiedziałam, choć już nie tak oficjalnie- co ty tu robisz?

-chciałbym spytać o to samo-zaśmiał się- tutaj mieszkają moi rodzice, długa historia. A was pewnie przywiały tu święta

-słusznie, piękne miejsce do rodzinnych zgromadzeń-przyznałam mu racje


Wtedy podjechał do nas Theo, przytulając się do nas obojga.

-chce mi się siusiu-stwierdził chłopiec, słowa kierując nie do mnie, a do Paytona

-już idziemy młody...-złapał go za rękę i zaczęli jechać w kierunku wyjścia, lecz zanim- zaraz przyjdziemy, wiesz męskie sprawy-zaśmiał się

-to wasz syn do cholery?!-spytał nieco zdezorientowany i zszokowany

-pogięło cię? To mój brat debilu-powiedziałam- nasi rodzice są w domu...-zastanowiłam się chwilę- przecież mam dopiero 16 lat, a ty już o dziecku

-wiesz, gdybyś była ze mną...to ... już nie raz miałabyś wrażenie, że będzie nas trzech-zaśmiał się, po czym wyjaśnił, gdy zobaczył moją przerażoną minę- spokojnie, żartowałem- złapał mnie za ramie

-weź, bo pomyśle, że jesteś jakimś pedofilem-oboje się zaśmialiśmy


Wtedy jakiś debil we mnie prawie wjechał, ale zahaczył swoją łyżwą moją i automatycznie zaczęłam lecieć na plecy. Gdyby nie Parker, możliwe że miałabym coś połamanego.

-dziękuję...-powiedziałam, lecz chłopak nadal trzymał moją prawą dłoń

-czy wy...?-nie dokończył, gdyż przerwał mu Payton

-tak jesteśmy zaręczeni... przy okazji chciałem podziękować za złapanie Sky, by nie upadła-podał mu rękę w ramach podziękowania

-spoko...-powiedział bardzo zdziwiony- to ja już może będę leciał- stwierdził- do zobaczyska gołąbeczki- śmiał się


Po 20 minutach skończył się czas na naszą jazdę. Zeszliśmy z lodowiska, zdjęliśmy obuwie, po czym oddaliśmy do okienka. Poprawiłam Theo szalik i mogliśmy wracać do domu. Przejazdem chłopiec zauważył...

Love me till the end - Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz