69.

50 6 0
                                    

I tak w sumie zleciało 5 lata. W końcu zamieszkaliśmy w Seattle, zaczęliśmy studia. Ja ostatecznie postawiłam na psychologię, a Payton na AWF. W końcu chce założyć swój własny klub. Rok temu skończyłam studia, a Payton skończył AWF dwa lata temu.


Jakieś 3 lata temu, gdy przyjechaliśmy do naszych rodziców na kolacje, Payton znów mi się oświadczył, ale tym razem nie było zagrożenia życia i strachu o utratę drugiej połówki. Tłumaczył się tym, że wtedy było na tyle romantycznie jak być powinno. Spotkaliśmy się w wytwornej restauracji z widokiem na miasto nocą. Z dala od hałasów ulicznych i problemów rodzinnych, oświadczył mi się. Nigdy tego nie zapomnę, choć poprzedni raz również był dla mnie bardzo ważny.


Co do mojego bloga...nadal go prowadzę, choć moja aktywność to jakiś raz na tydzień. Bardzo często nocami odpisuję na maile od fanek, ale także od osób, które potrzebują pomocy. Nie chcę zbytnio mówić o co konkretnie chodzi( jestem poufna i nie chce stracić do nich zaufania) ale piszą do mnie dziewczyny, chłopcy, kobiety i mężczyźni, ale także osoby starsze. Bardzo się cieszę, że mogę komuś pomóc.


Payton natomiast nadal gra w klubie Seattle. Jest kapitanem drużyny, a stało się to jakoś tak, że były kapitan tej drużyny (Michael Ports) przeszedł na emeryturę. Miał w zasadzie dopiero 35 lat, ale wszyscy wiedzą, że w sporcie emerytura następuje znacznie szybciej. Dlatego też rok temu, Payton założył szkółkę piłkarską dla chłopców oraz dziewczynek. Na początku wynajmował boiska na czas treningów. Teraz treningi i mecze mają za darmo, w ramach pomocy przy zbiórce pieniędzy. A działa to tak, że gdy młodzi grają mecze na boiskach, małych stadionach, kibice i rodziny płacą 20 złotych za wejście. Ponad połowa zebranych pieniędzy idzie na dzieci chore na raka. Bardzo miły gest. Na dany moment ,,Progression academy- elite football club" stanowi pierwsze miejsce w rankingu ,,najlepsza szkółka piłkarska w Waszyngtonie!". Wielki zaszczyt uczęszczać na takie zajęcia.


Co do naszych przyjaciół, Madison i Toma. Jak na razie nie zostaliśmy jeszcze wujkami, ale zaczęli to rozważać. Zaręczyli się jakoś 2 lata temu na wspólnych wakacjach we Francji. Tak romantycznie, ale i tak moje były najlepsze...Ważne, że nadal utrzymujemy kontakt i przyjaźnimy się. W sumie do Bellevue nie mamy daleko, zaledwie 17 minut samochodem.


Nasze mieszkanie jest wręcz ogromne! Mamy łącznie 4 sypialnie( jedna jest nasza, jedna dla gości i jedną przerobiliśmy na mini siłownie), 3 łazienki, wielką kuchnię połączoną z jadalnią, ogromny salon z wyjściem na taras. Nasze mieszkanie jest dwupiętrowe. Na dole znajdują się: salon, kuchnia z jadalnią, pokój dla gości z łazienką. Zaś na górze są 2 sypialnie i siłownia, czyli jeszcze 2 łazienki. Cudownie!


Co ja mogę jeszcze powiedzieć... pracuje ze świetnymi ludźmi, w cudownym mieście, mieszkam z narzeczonym z bajki... nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba...

Love me till the end - Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz