kochasz kogoś całym sercem, ale jako... przyjaciela? Uwielbiasz spędzać z nim czas, ale jednak wybierasz kogoś obcego? Próbujesz czegoś nowego, pomimo że masz już zapewnione bezpieczeństwo? Twój przyjaciel się w tobie zakochuje, a w tym czasie ty my...
Ku moim oczom ukazał się Barry Allen. Właśnie jego mi tutaj brakowało. Tylko on mógł mnie zrozumieć jak nikt inny. Nawet Madison nie jest w stanie tego w 100% zrozumieć,w porównaniu do chłopaka. Wpuściłam go do mieszkania. -nie płacz kochana-przytulił się do mnie dość mocno
-jak mam nie płakać-mówiłam poprzez płacz-jak do cholery? Nie napisze nic przez najbliższe lata i mam nie płakać?
-spokojnie...-poklepał mnie po plecach-Payton to mądry chłopak,napewno coś wymyśli-zapewniał-a teraz może coś obejrzymy?-zaproponował
-niech ci będzie...-okleiłam się od Barrego i poszłam do kuchni-kawe?
-głupie pytanie! Ja pójdę coś włączyć-stwierdził
Po kilku minutach woda zagrzała się,zalałam wrzątkiem kawe i zaniosłam do pokoju w którym czekał na mnie z filmem,Barry. Podałam mu ostrożnie kawe i usiadłam tuż obok niego na moim łóżku. Chłopak włączył film.
Po wypiciu odłożyliśmy kubki na stoliczek nocny. Wtedy przytuliłam się do mojego przyjaciela a on odwzajemnił uścisk. Zasnęłam jakoś przy końcu filmu,wtulona w Barrego.
Tak naprawdę to przez dyrektorkę impreza się nieodbyta,alee spędziłam miły wieczór z moim przyjacielem. To chyba lepsze niż cokolwiek innego.
Obudziłam się,nadal będąc w objęciach przyjaciela. Jeszcze słodko spał wiec postanowiłam choć chwile dłużej po leżeć bez dźwięku. Spojrzałam na zegarek 11:30. Dobrze że dziś sobota,innym razem bylibyśmy mocno spóźnieni. Po następnych 10 minutach doszłam do wniosku że nie będę czekac aż książę wstanie,a wiec wstałam i poszłam do kuchni po śniadanie. Gdy udało mi wstać tak,by Barry nadal spał,zamknęłam drzwi i wtedy zobaczyłam moją mame. -hej słońce! Jak się spało?-spytała kobieta
-cześć mamo,dobrze. Tak się składa,że...-zaczęłam ale mama wyręczyła mnie
-że Barry u ciebie nocował. Tak wiem,są jego buty na wycieraczce-zaśmiała się-przygotowałam mu jego szare dresy i jakąś koszulkę,którą kiedyś tam zostawił-prawie weszła do łazienki ale przypomniało się jej o czymś-a i śniadanie macie na blacie!-ostatecznie zamknęła drzwi
-dzieki-powiedziałam ciszej
Skierowałam się do kuchni,wzięłam talerze i powoli zaniosłam do pokoju. Ale gdy otworzyłam drzwi okazało się że Barry już nie śpi. -cześć mała,jak tam samopoczucie?-spytał
-hej Barry,wszystko w porządku choć nadal o tym myśle... moja mama przygotowała nam śniadanie,a i zaraz przyniose ci twoje dresy!-stwierdziłam po czym zaczęłam iść w stronę wyjścia lecz Barry złapał mnie za nadgarstek
-czekaj,zjedzmy a potem sam sobie pójdę po nie,dobrze?-zaproponował
-jak chcesz-usiadłam przy biurku i zjadłam śniadanko
Gdy byłam przy końcu do pokoju weszła moja mama. -słońce przyszedł ten miły chłopak co wczoraj był u ciebie, chce z tobą zamienić słówko-oznajmiła
-dobrze...-wstałam z krzesła i po cichu przekazałam Barremu co jest grane-potem ci wyjaśnię-szeptałam
W drzwiach ujrzałam Paytona,zgodnie z zapowiedzią mamy. -hej Sky-powiedział po czym zmierzył mnie wzrokiem
O cholera. Wtedy ogarnęłam że mam na sobie piżamę.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-cześć Payton,sory za piżamę,ale dopiero wstałam-zawstydziłam się troszeczkę
-chciałem ci powiedzieć że zrobie wszystko żebyś odzyskała talent do pisania!-oznajmił z uśmiechem
-jeju jesteś niesamowity-rzuciłam mu się na szyje-dziękuje!
-za co mu dziękujesz mała?-spytał Barry stojąc praktycznie obok nas
-pomoże mi z blokadą-oznajmiłam cała opromieniała
-świetnie-Barry przytulił się do mnie-kawe?-spytal Paytona
-nie,nie wiesz co... spieszę się! Jak coś w kontakcie Sky-chłopak wyszedł z domu
Barry dostał ode mnie strzała w policzek. -ała! A to za co przepraszam?
-za to że jesteś takim dupkiem-śmiałam się z jego bólu i głupoty-wiesz że się przyjaźnimy a robisz wszystko żeby udowodnić Paytonowi że tak nie jest!-rzuciłam się na kanapę
-oj tam,jak troche o ciebie powalczy to nic mu sie nie stanie!-przyznal
-ale tak nie wolno-przyznałam
-kto bogatemu zabroni hm?-spytal ironicznie,na co wpadliśmy w śmiech