60.

52 6 0
                                    

Wtedy dopiero zrozumiałem, że koniec już bliski. Niedługo będę musiał się z nią pożegnać na zawsze. A już było tak cudownie... plany na przyszłość, założenie rodziny i czas spędzony razem do końca naszych dni. To nie miało tak być! Wszystko się wali na głowę. Mecz może i wygrany, ale w głębi czuje smutek i rozgoryczenie. Będę za nią cholernie tęsknić...


Siedziałem na krześle i rozmyślałem o naszym życiu, a raczej jego końcu. Wtedy z pomieszczenia naprzeciwko wyszła jakaś pielęgniarka.

-chcesz do niej wejść? Wciąż pyta o ciebie-oznajmiła z uśmiechem

-jasne, że chce!-powiedziałem ocierając łzy z policzka


Pielęgniarka ubrała mnie w jakiś dziwny zielony fartuch i kazała założyć maseczkę, bym nie złapał żadnego wirusa od Sky. Nie chciałem wyglądać jak pajac, a tym bardziej nosić tej maseczki. Już dawno lekarze zalecali, by się nie całować, nie przytulać. Ale jak ona umiera, to co mam jej nie dotykać? Nie złapać za rękę? Nie pocałować na ostateczne dobranoc? Ogólnie stosuję się do wszelkich zasad, ale akurat te mam w dupie.


Od razu siadłem przy dziewczynie, która była podłączona do tylu ustrojstw, że ledwo udałoby się zliczyć na palcach u rąk.

-jak się czujesz malutka?-spytałem, jeszcze lekko szlochając

-dobrze...-zastanowiła się chwilę- czy ja umieram Paytuś?-spytała bardzo słodkim głosem

-nie Sky, kochana...nie oddam cię tak szybko-przyznałem, próbując się szczerze uśmiechnąć

-to dobrze... mam mieć jakiś przeszczep krwi słyszałeś?

-tak, tak... jestem na bieżąco-powiedziałem po czym przytuliłem się do wykończonej dziewczyny

-wiesz, że nie możesz mnie dotykać-powiedziała zachrypniętym głosem

-wiem, ale to było silniejsze ode mnie... zostanę na noc, dobrze?-wolałem się upewnić

-będzie mi miło-przyznała- a teraz chyba się prześpię...-położyła się na boku, odwrócona w moją stronę


Po jakichś dobrych 4 godzinach do szpitala przyjechali rodzice Sky. Wyszedłem by mogli porozmawiać z nią sami. Nie wiadomo, czy to nie będzie ich ostatnia rozmowa z córką. Wtedy przed salą stanął lekarz prowadzący, który poinformował mnie o tym, że Sky ma najrzadszą grupę krwi, jaką jest grupa Rh-.

-pójdę poinformować rodziców Skyler o wyniku...-powiedział lekarz, wchodząc do sali


Gdy oznajmił im wyniki, mama Sky rozpłakała się, a w oczach jej taty widać było smutek. Czyli oni nie mają Rh-. Cholera! Zastanowiłem się chwile, co daje począć. Wtedy olśniło mnie. Wszedłem do sali, w której nadal był lekarz.

-panie doktorze... ja mam grupę Rh- - przyznałem

-a jesteś pełnoletni?-dopytał

-nie... w tym roku kończę 17-ście lat. Ale przecież jeżeli chodzi o życie drugiego człowieka, chyba nie ma znaczenia w jakim jest wieku do cholery!-zaprotestowałem

-tutaj chodzi o ilość pobieranej krwi. To ponad pół litra krwi!-stwierdził lekarz- choć za zgodą rodziców, możesz oddać krew

-moja mama zaraz powinna tutaj być-oznajmiłem z radością- więc uda nam się uratować Sky?

-jeżeli przeszczep się przyjmie, to w ciągu najbliższych dni, jej stan powinien ulec poprawię-powiedział lekarz, zapisując jakąś notkę w zeszycie- teraz połóżcie się, prześpijcie się a jutro rano dokonamy przeszczepu krwi, dobranoc-powiedział lekarz wychodząc z sali

-my też już pójdziemy. Wynajęliśmy sobie mały pokoik w hotelu obok szpitala. Jak coś to dzwońcie, przyjdziemy nawet w piżamie-powiedziała mama Sky, wychodząc z pokoju razem z jej tatą

-dobranoc kochanie-powiedziała cichym głosem Sky

-dobranoc skarbie-pocałowałem ją w usta i położyłem się na łóżku obok

Love me till the end - Payton MoormeierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz