Barry przebrał się i przez chwile oglądaliśmy coś w telewizji. Potem zadzwoniła mama Barrego i kazała mu wrócić do domu. Ja pozostałam na kanapie,chwile później dołączył do mnie mój brat. Oglądaliśmy jakieś bajki do jakiejś 14 aż mama nie zawołała nas na obiad. Zrobiła makaron ze szpinakiem. Pychota! Zaraz po zjedzeniu i sprzątnięciu talerzy przyszedł tata z pracy.
To był znak że już pora odrobić lekcje. Usiadłam do biurka,otworzyłam dzienniczek w moim telefonie. Okazało się że muszę napisać dwa wypracowania na poniedziałek,a ja nawet nie mam pomysłu co napisać. A co najlepsze nie wrócił mi talent pisarski. Przeczytałam temat pierwszego wypracowania chyba z 1000 razy i skojarzyłam temat,z tym z niższej klasy. O tyle dobrze,że wtedy miałam z kim innym polski,wiec śmiało mogę je wykorzystać.
Wprowadziłam tekst ze znalezionej kartki do komputera,zapisałam plik i wysłałam mailem do nauczycielki. Teraz zostało mi jedno wypracowanie,którego treść również przeczytałam 1000 razy,lecz nic sobie nie przypominałam. Chwile siedziałam i myślałam,ale na marne,wiec poszłam do mamy,zwrócić się o pomoc. A nóż mi pomoże.
Znalazłam mame w kuchni,sprzątającą naczynia po obiedzie taty. Położyłam kartkę przed nią.
-mamuś...pomożesz mi!-błagałam-poczekaj,zobacze jaki to temat...-zaczęła czytać na głos-„Konflikt tragiczny polega na istnieniu przeciwstawnych, równorzędnych racji, pomiędzy którymi nie sposób dokonać wyboru". Uzasadnij, że dramat Sofoklesa jest klasycznym przykładem konfliktu tragicznego...hmm...-zastanowiła się chwile-w sumie mam chwilkę,zobacze co da się zrobić-stwierdziła
-dziękuje-rzuciłam się jej na szyje w ramach podziękowań-wyjdę z Theo na plac zabaw w zamian,dobrze?
-brzmi świetnie! Theo! Idziesz z Skyler na plac-krzyknęła do mojego brata
Ten jak jakiś oszalały przybiegł na korytarz,ubrał buty i jakąś bluze i potwierdził gotowość.
-młody poczekaj chwilkę,ide się jeszcze przebrać-oznajmiłam-poczekam-odpowiedział-wszystko żeby pójść na placyk
Wybrałam czarne dżinsy,białą bluzkę na długi rękaw a na nią czarną koszulkę z wycieczki do San Francisco. Do tego jakieś stare białe buty i mały plecaczek na telefon,portfel i picie dla Theo. Po kilku minutach wróciłam na korytarz. Theo czekał dość zniecierpliwiony,a gdy mnie zobaczył bardzo się ucieszył.
Wyszliśmy z domu,a po jakichś 10 minutach dotarliśmy na placyk zabaw który Theo uwielbia. Usiadłam sobie na ławeczce,włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę.
Kątem oka patrzyłam na brata,bawiącego sie z innymi dziećmi. Pół godziny później ktoś dosiadł się do mnie na ławeczkę. Co najlepsze to był Payton.
-hejka Sky-powiedział chłopak,uśmiechając się do mnie-cześć Payton,co ty tutaj robisz?-spytałam zdziwiona
-a tak się składa że byłem w pobliżu i zobaczyłem ciebie samą,siedzącą na ławce,wiec tak się tu znalazłem-przyznał mało sensownie
-rozumiem,ale nie jestem sama. Jest ze mną mój brat,Theo-poszukałam dziecka wzrokiem-tam biegnie!
-pójdziemy wypróbować jeszcze jeden sposób,możesz wziąć Theo,jeżeli twoja mama się zgodzi-zaproponował
-ale obiecuj że nic mi nie będzie-zaśmiałam się
-obiecuje! To co kiedy ruszamy? Jest już po 16...-spojrzał na zegarek-a dokładnie 15 minut po 16
-dajmy młodemu jakieś 15 minut i wtedy pójdziemy...a nie będzie nam przeszkadzał?-spytalam
-nie,nic z tych rzeczy! Zapewniam... może zaprosimy Madi i Toma?-zaproponował
-super pomysł! To ty zadzwoń bo nich,a ja w tym czasie po Barrego-oznajmiłam z uśmiechem
-okej...-powiedział troche niezadowolony.
CZYTASZ
Love me till the end - Payton Moormeier
Novela Juvenilkochasz kogoś całym sercem, ale jako... przyjaciela? Uwielbiasz spędzać z nim czas, ale jednak wybierasz kogoś obcego? Próbujesz czegoś nowego, pomimo że masz już zapewnione bezpieczeństwo? Twój przyjaciel się w tobie zakochuje, a w tym czasie ty my...