Dlaczego? - Zastanawiał się wciąż Jimin nad tym czemu Yoongi okazał mu łaskę. Może miał w tym jakiś konkretny cel, a uratowanie go było tylko zapoczątkowaniem tego co miało nadejść? Ale z drugiej strony do czego mógłby mu się przydać zwykły sługa, który już nawet kroku zrobić samodzielnie nie mógł? W swoim obecnym stanie Jimin był kompletnie bezużyteczny i jedyne co uzyskał przez wyzdrowienie, była świadomość, że już nigdy nie będzie z niego żadnego pożytku.
Leżał bezwładnie na łóżku i wpatrywał się w odsłonięte okna, za którymi śnieg lekko opadał w dół. Czuł się teraz zupełnie jak te płatki, które bez najmniejszego oporu poddawały się podmuchom wiatru, by skończyć swoją krótką wędrówkę niknąc w leżącej już na ziemi bieli.
Podniósł się do siadu. Zdecydowanie nie chciał być kolejnym człowiekiem, zapomnianym tak szybko przez czas. Odrzucił kołdrę i rękami zsunął swoje nogi z łóżka. Nadal bezwładne i bez czucia stopy, dotknęły brązowego dywanu leżącego przy posłaniu. Jimin obejrzał je dokładnie i z ulgą stwierdził, że czerwone plamy na nich zniknęły, ustępując miejsca delikatnemu odcieniu skóry.
Złapał się dłońmi o stojące obok krzesło i napiął mięśnie, by dźwignąć swoje ciało i ustawić je do pionu. Chwiał się, ale przez kurczowe trzymanie się mebla zdołał ustać. Zdziwiony spojrzał w dół. Niby ich nie czuł, jednak jego kolana zdecydowanie w jakimś stopniu działały i utrzymywały nogi prosto co mile go zaskoczyło. Chciał podnieść prawą nogę, by zrobić krok jednak nie udało mu się to. Nie zniechęcając się przesunął ostrożnie krzesło w przód i powłóczył nogami opierając się na nim. W ten dość dziwny sposób udało mu się dojść do parapetu o który się oparł by móc spojrzeć przez okno. Nie zawiódł się widokiem królewskich ogrodów pokrytych białym puchem z zamarzniętą fontanną po środku. Uśmiechnął się delikatnie, osiągnąwszy ten drobny sukces jakim było dojście do parapetu i poczuł spokój na myśl o tym, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
Drzwi za nim się otworzyły, a do komnaty wszedł Yoon.
-Jimin.- spojrzał zaskoczony po zamknięciu drzwi i podszedł do niego. -Ty chodzisz?
-Nie. Ledwo stoję...- chciał wyjaśnić, ale książę mu przerwał.
-Powinieneś leżeć. A co jak Ci się pogorszy?
-Czyżbyś się panie martwił o sługę?
-Już Ci kiedyś powiedziałem, że nie jesteś dla mnie sługą.
-Więc kim?- przyjrzał się jego twarzy chcąc coś z niej wyczytać jednak jedynym co dostrzegł w brązowych oczach było wahanie.
-To trochę skomplikowane.
-Czemu nazwanie tego jest skomplikowane?- zaciekawił się. On sam nie wiedział, czemu ciągle odczuwał pewnego rodzaju sympatię do bruneta, ale miał nadzieję, że po jego wypowiedzi, będzie mógł ustalić kilka rzeczy.
-Hm. A czy to ważne?
-Nadal nie wiem co skłoniło Cię do pomocy? Ulitowałeś się nade mną bo jestem słaby?
-Skądże.
-Więc dlaczego? Nie rozumiem tego książę.
-Zostawmy te rozmowę na inny czas. Teraz powinieneś odpocząć i...
-Nie chce być przykuty do łóżka przez resztę mojego życia.
-Chodź. Dam Ci lekarstwo...
-Chciałbym się wykąpać.- obserwował spadające z nieba płatki i ciemniejące w oddali niebo.
-Przyśle kogoś...
-Nie. Już i tak nadużywam dobroci. Po prostu proszę mnie zanieść do łazienki i zostawić.
-Nie sądzę by to był dobry pomysł...
-Nic mi nie będzie.- obiecał i spojrzał na niego błagalnie. Myśl, że znowu miałby wyglądać jak brudas przed Yoongi'm wprawiała go w zakłopotanie i pewnego rodzaju zawstydzenie, którego nie rozumiał.
-No dobrze, ale będę czekał przed drzwiami, więc masz wołać, gdyby coś było nie tak.
-Obiecuję.
CZYTASZ
Beautiful Liar
FanfictionPo całym królestwie krąży legenda o komnacie, ukrytej w murach zamku i rosnącej tam roślinie, będącej lekiem na wszystkie istniejące choroby. Wstęp do tego pomieszczenia ma tylko rodzina królewska, która od wieków cieszy się dobrym zdrowiem i długi...