Wbiegł do komnaty dla artystów, łapczywie łapiąc oddech próbując powstrzymać łzy i rozszalałe serce. Widział go i mimo spokojnej powłoki jaką prezentował przed publicznością, w środku był istnym huraganem. Już dawno zdał sobie sprawę co czuje do księcia, kiedy po odejściu co noc męczyły go sny i cichy płacz spowodowany tęsknotą za Yoongi'm. Bardzo chciał wtedy wrócić, byle tylko być blisko, jednak podjęta przez niego nauka tańca musiała zostać ukończona, by mógł coś potem osiągnąć. I tak minęło dziesięć miesięcy zanim znowu przekroczył mury zamku, który tak dobrze znał, a na wieść o wyjeździe księcia czuł, że popełnił kolejny błąd.
. . .
-Yoongi poczekaj.- zawołał idący za nim Tae. -Co chcesz zrobić?
-Pogadać.- mruknął zły i skręcił w boczny korytarz.
-Nie rób głupstw...
Nie zdążył dokończyć, bo Yoongi otworzył drzwi do komnaty przeznaczonej dla tancerzy. Stojący przed lustrem blondyn odwrócił się w stronę wejścia i otworzył szerzej oczy widząc go.
-Ty...
-Yoongi.
-Co tutaj robisz?- spytał ledwo hamując złość.
-Jestem królewskim tancerzem.- powiedział, myśląc, że o to mu chodzi.
-Nie. Po co wróciłeś?
-Yoon...
-Po co?- powtórzył wpatrując się w twarz zakrytą maską. -Zniknąłeś bez słowa, więc po co wróciłeś?- zapytał czując wściekłość, że chłopak odszedł wtedy bez wyjaśnienia.
-Musiałem wrócić do rodziny...
-Nie było cię pieprzonych dziesięć miesięcy. Dłużej się nie dało?
-Yoongi przestań!- krzyknął na niego, stojący z tyłu Taehyung. Yoon zerknął na niego przez ramię.
-Co? Jesteś z nim w zmowie?
-To ty jesteś temu winny, że zniknął.
-Ja? Niby czemu?
-To ty do mnie nie przyszedłeś.- odezwał się w końcu Jimin, łamiącym się głosem, czym zwrócił na siebie uwagę bruneta. -To ciebie nie było, gdy wracałem do cioci. Dobrze wiedziałeś, że to ostatnia okazja, by ze mną porozmawiać, zanim oboje wrócimy do normalnego życia. A ty nie przyszedłeś.- spod białego materiału na jego twarzy wypłynęło kilka łez. -Jakim prawem się na mnie złościsz skoro nic dla ciebie nie znaczyłem w tamtym momencie?! Specjalnie czekałem nieco dłużej, żeby móc się pożegnać. Tak bardzo chciałem byś przyszedł.- jego głos załamał się już zupełnie, a on nie mógł kontrolować dłużej płaczu.
-Jimin...
-Nie. Zostaw mnie w spokoju. -zmusił się do wydobycia z siebie głosu. -To tylko i wyłącznie twoja wina.- w tym momencie miał ochotę wyładować na nim całą swoją frustracje, jednak czuł, że to nie uleczy jego serca, a jedynie wpędzi w poczucie winy. -Chociaż nie. Oboje jesteśmy sobie winni.- pociągnął nosem i zdjął z twarzy białą maskę, ukazując w pełni zaczerwienione i błyszczące oczy. -Najlepiej udawajmy... że nic ze sobą wspólnego nie mamy. -odłożył ją na stoliczek i ruszył do wyjścia, wymijając przy tym księcia i już nie zwracając uwagi na to co próbował do niego powiedzieć.
CZYTASZ
Beautiful Liar
FanfictionPo całym królestwie krąży legenda o komnacie, ukrytej w murach zamku i rosnącej tam roślinie, będącej lekiem na wszystkie istniejące choroby. Wstęp do tego pomieszczenia ma tylko rodzina królewska, która od wieków cieszy się dobrym zdrowiem i długi...