44

229 15 0
                                    

Wbiegł do komnaty dla artystów, łapczywie łapiąc oddech próbując powstrzymać łzy i rozszalałe serce. Widział go i mimo spokojnej powłoki jaką prezentował przed publicznością, w środku był istnym huraganem. Już dawno zdał sobie sprawę co czuje do księcia, kiedy po odejściu co noc męczyły go sny i cichy płacz spowodowany tęsknotą za Yoongi'm. Bardzo chciał wtedy wrócić, byle tylko być blisko, jednak podjęta przez niego nauka tańca musiała zostać ukończona, by mógł coś potem osiągnąć. I tak minęło dziesięć miesięcy zanim znowu przekroczył mury zamku, który tak dobrze znał, a na wieść o wyjeździe księcia czuł, że popełnił kolejny błąd.

. . .

-Yoongi poczekaj.- zawołał idący za nim Tae. -Co chcesz zrobić?

-Pogadać.- mruknął zły i skręcił w boczny korytarz.

-Nie rób głupstw...

Nie zdążył dokończyć, bo Yoongi otworzył drzwi do komnaty przeznaczonej dla tancerzy. Stojący przed lustrem blondyn odwrócił się w stronę wejścia i otworzył szerzej oczy widząc go.

-Ty...

-Yoongi.

-Co tutaj robisz?- spytał ledwo hamując złość.

-Jestem królewskim tancerzem.- powiedział, myśląc, że o to mu chodzi.

-Nie. Po co wróciłeś?

-Yoon...

-Po co?- powtórzył wpatrując się w twarz zakrytą maską. -Zniknąłeś bez słowa, więc po co wróciłeś?- zapytał czując wściekłość, że chłopak odszedł wtedy bez wyjaśnienia.

-Musiałem wrócić do rodziny...

-Nie było cię pieprzonych dziesięć miesięcy. Dłużej się nie dało?

-Yoongi przestań!- krzyknął na niego, stojący z tyłu Taehyung. Yoon zerknął na niego przez ramię.

-Co? Jesteś z nim w zmowie?

-To ty jesteś temu winny, że zniknął.

-Ja? Niby czemu?

-To ty do mnie nie przyszedłeś.- odezwał się w końcu Jimin, łamiącym się głosem, czym zwrócił na siebie uwagę bruneta. -To ciebie nie było, gdy wracałem do cioci. Dobrze wiedziałeś, że to ostatnia okazja, by ze mną porozmawiać, zanim oboje wrócimy do normalnego życia. A ty nie przyszedłeś.- spod białego materiału na jego twarzy wypłynęło kilka łez. -Jakim prawem się na mnie złościsz skoro nic dla ciebie nie znaczyłem w tamtym momencie?! Specjalnie czekałem nieco dłużej, żeby móc się pożegnać. Tak bardzo chciałem byś przyszedł.- jego głos załamał się już zupełnie, a on nie mógł kontrolować dłużej płaczu.

-Jimin...

-Nie. Zostaw mnie w spokoju. -zmusił się do wydobycia z siebie głosu. -To tylko i wyłącznie twoja wina.- w tym momencie miał ochotę wyładować na nim całą swoją frustracje, jednak czuł, że to nie uleczy jego serca, a jedynie wpędzi w poczucie winy. -Chociaż nie. Oboje jesteśmy sobie winni.- pociągnął nosem i zdjął z twarzy białą maskę, ukazując w pełni zaczerwienione i błyszczące oczy. -Najlepiej udawajmy... że nic ze sobą wspólnego nie mamy. -odłożył ją na stoliczek i ruszył do wyjścia, wymijając przy tym księcia i już nie zwracając uwagi na to co próbował do niego powiedzieć.

Beautiful LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz