10

286 20 0
                                    

Szedł powoli, oglądając wszystko z zastanowieniem. Znał swoją ciocie i wiedział, że w kwestii prezentu nigdy nie odpuści. Grająca w oddali muzyka, rozbrzmiewała rytmicznie, łącząc się z podmuchami wiatru. Nie czół się pewnie, będąc umytym i przebranym w lepsze ubrania niż do pracy. Nie sądził, że zasługiwał na takie luksusy, zwłaszcza, że na wiele się nie przydawał.
Coś kolorowego mignęło mu przed oczami, a on przystanął. Tańczące do muzyki pary, przyozdobione były różnymi barwami. Kobiety miały przyczepione do spódnic, wstążki, a mężczyźni przyozdobione piórami czapki. Wśród wpiętych we włosy kwiatach można było dostrzec wiele najróżniejszych gatunków, takich jak chabry, stokrotki, róże i gipsówki. Niektórzy chłopcy także mieli wplecione rośliny, odpowiednie do tych partnerki.
Blondyn patrzył na to zafascynowany. Słuchanie i oglądanie powodowało, że sam też chciał poddać się muzyce. Miły dreszcz rozniósł się po jego ciele, a dziwna ekscytacja poruszyła jego serce. Nie pierwszy raz czuł jak rytm go woła. Za młodu, często dawał się ponieść, jednak z wiekiem tracił na to siły. Bał się, że ten przyjemny, a za razem przytłaczający wysiłek, mógłby być jego ostatnim.
Muzyka ucichła, a na placu zrobiło się pusto. Dzieci, stojące do tej pory, po bokach i między straganami z radością zebrały się na środku. Mężczyzna z miłym uśmiechem i już siwiejącym wąsem, podszedł do nich, trzymając w dłoniach kukiełki.

-A teraz drogie dzieci opowiem wam historię, która swoje początki ma za czasów powstawania naszego kraju.- zagadnął radośnie, a kukiełki króla i królowej, zawisły na sznureczkach. Jimin przystanął z boku, przysłuchując się opowieści o królowej, której każde dziecko umierało, bo było za słabe. Blondyn nastawił uszu.

-Śmierć dzieci zwiastowała koniec dla linii królewskiej, co byłoby również końcem naszego młodego kraju. Oj tak. Był to smutny czas, w którym wielu lekarzy załamywało ręce, nie mogąc nic zrobić. Ale pewnego dnia...-rozejrzał się po tłumie dzieci, by sprawdzić czy uważnie słuchają. -Do zamku przybył chłopiec. Młody. Miał zaledwie czternaście wiosen. Podobno włosy jego złote były jak zboża, a oczy niebieskie jak oceany. Zapowiedział, że jeśli para królewska zapewni mu schronienie, następne dziecko które się im urodzi będzie żyło długo i szczęśliwie. Nie mając już nadziei, przystali na to, a chłopak zamieszkał w komnacie tuż obok nich. Co wieczór przygotowywał dla królowej napar z nieznanej rośliny, która według niej pachniała jak słońce. Po roku w zamku narodziło się dziecko. -po tłumie rozniósł się szept zaskoczenia, a Jimin uśmiechnął się.- Córeczka.- kontynuował staruszek, poruszając kukiełkami. - Para nie posiadała się ze szczęścia, bo dziewczynka rosła i piękniała z każdym rokiem. Wraz z jej szesnastymi urodzinami, zapytała już dorosłego blondyna, co ma zrobić by mu podziękować za dar jaki od niego otrzymała. Podobno tylko się uśmiechnął i odparł, że pragnie, by jej przyszłe pokolenia także były zdrowe i by rządziły sprawiedliwie. Dziewczynka spytała wtedy: Jak mam tego dokonać?- udał jej głos na co dzieci zachichotały. -Wtedy wręczył jej nasiona. Kazał zasadzić je w jednej z komnat i pielęgnować. Następnego dnia słuch po nim zaginął, a komnata w której mieszkał pozostawiona była w stanie pierwszego dnia gdy ten do niej wszedł. Zupełnie jakby nigdy go tam nie było.

Jimin przyglądał się z zastanowieniem. Tę samą historię słyszał od cioci zanim przybył do zamku, jednak nie z tak licznymi szczegółami. Czuł się nieco spokojniej na myśl, że to wcale nie jest historia wyssana z palca i rzeczywiście ma swoje korzenie.

-Podobno komnata jest gdzieś w zamku, a jej sekret zna tylko rodzina królewska. -dopowiedział staruszek.

Westchnął. Znowu pojawiał się problem. Podczas sprzątania zamku, nie raz, nie dwa sprawdzał wszystkie możliwe zakamarki i nic nie znalazł. Jedyne miejsce gdzie nigdy nie wchodził, były komnaty królewskie, do których wstęp miały tylko prywatne służki. Jego wzrok przemknął po tłumie. Już miał ruszyć z miejsca, jednak po drugiej stronie placu dostrzegł tak dobrze znajome mu oczy. Książe stał wraz ze swoim przyjacielem i także słuchał historii mężczyzny, jednak za nim ten zdążył skończyć, uwaga przyszłego władcy skupiła się na drobnej postaci w tłumie.
Jimin przełknął ślinę, czując na sobie jego wzrok. Za bardzo dał się ponieść chwili i stracił czujność.

Beautiful LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz