38

256 16 0
                                    

-Yoongi ma jechać z nami?- spytała zdziwiona IU, a Dahyun pokiwała głową.

-Wasza matka chce spróbować zapoznać go z Panienką Tzuyu.

-Wątpię, żeby ten ponurak zrobił na niej wrażenie.- spojrzała na powrót w lusterko.

-Podobno Panicz Leo też nie często się uśmiecha.

-Ostatnio gdy go widziałam miał dwadzieścia wiosen i był bardzo małomówny.- powiedziała z zastanowieniem.- Och jeśli podczas spotkania nic nie powie, będzie niezręcznie.- dodała zaniepokojona.

-Bez obaw pani, wasz ojciec nie spuści cię z oka podczas pobytu na wyjeździe.

-Hm. W sumie masz słuszność. Nie pozwoli jedynej córce, by przed ślubem była z wybrankiem sam na sam.

-Jest trochę nadopiekuńczy nie uważasz Panienko?

-Trochę? Podobno Tzuyu nie jest tak strasznie pilnowana, a ja nawet na spacer wyjść z Leo nie będę mogła, by ktoś nas nie obserwował.- powiedziała niepocieszona z tego faktu.

. . .

-Wyjeżdżam za kilka dni.- mruknął patrząc pusto w sufit.

-Dokąd?- spytał Jimin, który z nudów siedział na łóżku i szczotkował swoje już przydługie włosy.

-Do Bell. Moja siostra ma wyjść za mąż, więc wolę się upewnić, że trafi na dobrego człowieka.

-Musisz ją bardzo kochać.

-E czy ja wiem. To rozpuszczona smarkula.

-Tak? Wygląda na miłą osobę.

Min odwrócił głowę w jego stronę i wyprostował się w fotelu.

-Czyżby Ci się podobała?

-Co? Nie.- powiedział gorączkowo, a jego policzki pokryły się rumieńcem. -Ani trochę, znaczy nie można jej odmówić urody, ale...- plątał się, a Yoongi zaśmiał się na jego reakcję.

-No dobrze spokojnie, nie musisz się tłumaczyć.- wstał i podszedł do niego.

-Jak długo Panicza nie będzie?- spytał chcąc zmienić temat.

-Jakiś tydzień. Zabieram ze sobą Jungkook'a, a Tae zostaje by cię doglądać.- usiadł na łóżku przodem do niego.

-Nie musi. Dam radę.

-Jak wtedy ze spodniami?

-Czemu mi to książę przypomina?- spytał żałośnie i chwycił poduszkę, chowając w niej po chwili twarz, czym wywołał jeszcze głośniejszy śmiech bruneta.

-Oj Jimin, coś ty taki wstydliwy? Przecież służba zwykle kąpie się razem, a ja też do nie dawna byłem ubierany przez innych.

-Ja zawsze kąpałem się w nocy w oddzielnej kabinie. Musiałem jakoś ukryć jak na prawdę wyglądam.- mruknął w poduszkę i przekrzywił lekko głowę, by na niego spojrzeć jednym okiem.

-Czyli ile dokładnie masz lat?

-Dwadzieścia dwa panie.

-A kiedy zachorowałeś?

-Jakieś sześć lat temu. Byłem jednym z pierwszych przypadków.

-Twoi rodzice pewnie byli załamani.

-Tak. Dopóki nie pojawiła się ciocia i nie opowiedziała historii o komnacie, byliśmy pewni, że za niedługo umrę.

-Przecież wytrzymałeś tu cztery lata. Więc jakim cudem pomogło ci to tak bardzo przedłużyć czas?

-Em. No wie Panicz...- zwiesił głowę, mnąc w rękach poduszkę. -To nie tak, że choroba by mnie wtedy zabiła.

-Jak to?

-Przez to, że osłabłem, dużo osób twierdziło, że zwyczajnie jestem leniwy i wymiguje się od pracy. Nie było dnia, bym spokojnie wyszedł z domu nie słysząc uszczypliwych, a czasami nawet obrzydliwych komentarzy na swój temat. Byłem młody i załamany, więc łatwo było mnie przekonać, że naprawdę nie ma dla mnie na świecie miejsca.

-Chyba nie mówisz...

-Mówię.- spojrzał na niego niebieskimi oczami, w których odbijał się smutek. -Po prostu chciałem z tym skończyć. Po prostu zniknąć.

Beautiful LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz