26

251 17 1
                                    

Zwykły kłamca. To właśnie tak o sobie teraz myślał, pogrążony w nieustępującej panice. Dostający się przez otwarte okno wiatr, zawiewał jego mokre włosy na twarz, zasłaniając przy tym strużki łez. Nie dbał o to czy mu to zaszkodzi, bo teraz już całkowicie pożegnał się z myślą, że kiedykolwiek odnajdzie sposób, by żyć. Tak niewiele czasu mu zostało, a już kiedy był tak blisko, jego nadzieja została brutalnie zdeptana.

Usiadł pod oknem i schował twarz w podkulone nogi, które otoczył rękoma. W tej chwili chciał po prostu zniknąć. 

...

Następnego dnia Yoongi był zupełnie inny niż zwykle. Od razu po przebudzeniu wyrzucił służbę z pokoju, mówiąc, że źle się czyje i chce być teraz sam. Tae od razu wyczuł, że to nie o stan fizyczny chodzi i od dobrych kilkunastu minut siedział w jego komnacie starając się przekonać, by powiedział co się stało.

-Yoon ile się znamy? Nigdy się tak nie zachowywałeś, a teraz wyglądasz fatalnie. Gadaj co jest.

-Spadaj. -mruknął odwrócony do niego plecami.

-Wyłaź z łóżka.-powiedział ostro.

-Spadaj.

-Chyba ci się winyl zaciął. Znasz ty jakieś inne teksty?

-Tae nie jestem w nastroju.

-Zachowujesz się jak księżna z okresem.- skwitował niezadowolony i podszedł do niego, gdy tylko odsunął zasłony. -Nie rozczulaj się tak nad sobą, bo cię uznają za zniewieściałego.

-I ty przeciwko mnie.

-No skoro nie raczysz nic powiedzieć.

-Eh.- westchnął i podniósł się do siadu. -Dałem się zwyczajnie nabrać.

-Och, to nowość. A komu?

-Jiminowi. 

Taehyung spojrzał na niego zdziwiony.

-Jak to?- spytał niedowierzając.

-To zwykły kłamca. Chciał się dowiedzieć gdzie jest komnata.

-A po co? Wyglądał na zdrowego.

-Nie jest. Umiera na tę nową chorobę.- poprawił na sobie koszulę.

-I mówisz to tak spokojnie?- spytał powątpiewając.

-Nie potrzebnie traciłem na niego czas. Chciał mnie zwyczajnie wykorzystać.

-A ty co z tym zrobiłeś?

-Powiedziałem, żeby się do mnie nie zbliżał, bo zginie.

Tae spojrzał na niego jak na idiotę. 

-Chcesz mi powiedzieć, że groziłeś dzieciakowi śmiercią, który chciał znaleźć lekarstwo na chorobę, bo nie chciał umrzeć?-  zaplótł ręce na piersi.

-Um. Teraz jak tak to mówisz...

-Ty idioto!- wrzasnął na niego.-Serca nie masz? Po kij ja się z takim palantem przyjaźnie!? No kto by się spodziewał, że się tak pięknie popiszesz ''wyrozumiałością''- zrobił cudzysłów w powietrzu, mówiąc ostatnie słowo.

-Nie moja wina, że chciał mnie okraść. Mógł lepiej się zastanowić nad tym co robi.

-Cholera Yoon. Już zapomniałeś jak mi wzdychałeś jaki to jest piękny i uroczy?

-Okłamał mnie.

-I co z tego?!- krzyknął wściekły. -Nie rozumiesz? Skazałeś go na śmierć. Gdzie ty masz mózg? Przez twoje podejście pewnie go zniszczyłeś. A ty nie skorzystałbyś z okazji gdybyś wiedział, że niedługo umrzesz? Przecież sam wiesz jak ludzie kończą, chorując na nią. Nie wolałbyś gonić za rozwiązaniem, tylko czekać na koniec?

Yoon patrzył na niego i powoli zaczęło do niego docierać co zrobił. Kompletnie nie wziął pod uwagę konsekwencji swojego działania i ani razu nie pomyślał o chłopaku, tylko o sobie i o tym jak go okłamano.

-Cholera.- zasłonił ręką usta, zdając sobie sprawę z własnej głupoty.


Beautiful LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz