62

214 10 0
                                    

Po zjedzeniu posiłku i spakowaniu rzeczy, wyruszyli w drogę powrotną, chcąc jak najszybciej znaleźć się w zamku. Yoongi zadowolony jechał z Jimin'em, podczas gdy Tae, eskortował Ijon.

Co jakiś czas robili postoje, by napoić konie i odpocząć, głównie ze względu na Ijon, która nie specjalnie przepadała za jazdą.

Kiedy wjechali przez bramy zamku, odetchnęli z ulgą czując się już całkowicie bezpiecznie. Yoongi od razu pognał do brata, by poinformować go o grupie handlarzy grasującej w lesie. Jak się tego spodziewał, Hwanwoong od razu wyznaczył żołnierzy do przeszukania terenów wokół zamku i zebraniu informacji.

Jimin wrócił do nauczania, podczas gdy Jungkook został wysłany z innymi, by złapać przestępców. Tae mimo zmartwienia, zajmował się małą Ijon, oraz znalezieniem jej nowych rodziców. Niestety mimo starań nikt nie miał miejsca, by przyjąć dziewczynkę.

. . .

-Nikt mnie nie chce.- westchnęła smutno, patrząc przed siebie. Siedzący obok niej Tae zamknął książkę, którą jeszcze przed chwila jej czytał.

-To nie prawda.- nie zgodził się.

-No ale pytałeś tylu ludzi.

-To, że oni odmówili tak ślicznej dziewczynce jeszcze nic nie znaczy. Zobaczysz jeszcze znajdziesz dom.

-W sierocińcu też tak mówili.- podniosła na niego smutny wzrok, a na widok jej wielkich błyszczących oczu Tae, aż westchnął.

-Skoro oni cię nie chcą... to zostań ze mną.- pogłaskał ją po głowie.

-Z tobą?

-Tak. Co prawda jestem trochę za młody na bycie ojcem tak mądrej dziewczynki...- puścił do niej oczko na co ona zachichotała.-...ale zawsze mogę być wujkiem, kuzynem albo chociażby bratem.

-Naprawdę?- spytała. Nigdy wcześniej nie myślała, że mogłaby mieć rodzinę, więc nawet o tym nie marzyła. Ale teraz kiedy Taehyung zaoferował, że mógłby się nią zająć, jej serce zabiło mocniej z nadzieją. Myśl, że ktoś mógłby ją bezwarunkowo pokochać była niczym powiew świeżego powietrza - delikatna i ulotna.

-Tak.- uśmiechnął się. -Decyzja należy do ciebie.

. . .

Zajrzał do sali w której Jimin udzielał lekcji tańca. Dokładnie pokazywał każdy ruch, a obserwujące go damy niemal wstrzymywały oddech. Yoongi uśmiechnął się pod nosem zwycięsko, że ten drobny klejnot nie robi sobie nic z ich niemal flirciarskich spojrzeń. Zdał sobie jednak sprawę, że za niedługo może się to zmienić. Wiele myślał nad ich związkiem, nad tym jak się czują w swojej obecności i nad tym co powinni zmienić.

. . .

Musimy porozmawiać.

Te dwa słowa nieustannie krążyły mu po głowie, gdy tylko przypominał sobie poważną minę Yoongiego gdy to mówił. Żołądek wykręcał mu się na wszystkie możliwe strony ze zdenerwowania. Jeszcze nigdy nie widział księcia aż tak pochmurnego.

-Może jest zazdrosny?- podsunął Tae, patrząc na przyjaciela, który od jakiejś godziny wpatrywał się w okno, siedząc przy toaletce.

-Myślisz, że przeszkadzają mu te lekcje? To tylko praca.

-Wiem, ale Yoongi od dziecka wolał mieć wyznaczone zasady i granice. Może nie ma pewności co do waszych granic.

-Sugerujesz, że według niego mogę być niewierny?- spytał zaskoczony.

-Spokojnie. Yoon jeszcze nigdy nie był w poważnym związku. Może nie czuje się pewnie.

-Może.- zwiesił głowę zmartwiony. Przecież nigdy nie dawał mu powodów do zazdrości.

-Poprosił cię o spotkanie?

-Tak. Powiedział, żebyśmy spotkali się w ptaszarni. Chce mieć pewność, że nikt nam nie przeszkodzi w rozmowie.

-O rany, to serio brzmi strasznie. Zupełnie jakby planował zabójstwo.

-Cholera Tae to miało mnie uspokoić?!- spanikowany spojrzał na przyjaciela.

-Spokojnie, chciałem cię tylko rozśmieszyć. No cóż nie wyszło.- podrapał się po głowie zawstydzony. -Hm. Spróbuję się czegoś dowiedzieć. Kiedy macie się spotkać?

-Jutro po kolacji. Ja się boję.

-Spokojnie. Mam pomysł. Zrobimy cię na bóstwo i za nic nie będzie w stanie cię rzucić. No chyba, że na łóżko.

-Tae!

-No dobra, dobra. Kanapa też może być.

-Ty lepiej zacznij uciekać.- ostrzegł i wstał, by po chwili rzucić się na przyjaciela z jedną z poduszek zwiniętych z kanapy.

Beautiful LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz