6

310 21 0
                                    

Od samego rana panował istny zamęt. Nadchodzący festyn z okazji zbliżających się zbiorów, zapowiadał się dość interesująco. Tego roku rolnicy przeszli samych siebie, bo plony były największe od parunastu lat. Wszyscy sprzedawcy z zapałem rozkładali stragany wzdłuż głównej ulicy prowadzącej do zamku. Nie zabrakło stoisk z jedzeniem, rękodziełem, a nawet z drobnymi upominkami. Nikt w kraju nie narzekał na to co miał czy też nie. 

-Jimin chodź tu.- zawołała drobna kobieta. Zakapturzony chłopak podszedł szybko, a ta podała mu koszyk, który trzymała.- Będziesz podawał kwiaty.- wdrapała się po niskiej drabince, a blondyn wzdrygnął się.

-Ciociu tylko uważaj.- powiedział cicho, biorąc do ręki róże, w pięknym herbacianym kolorze.

-Oj nie martw się. Już mam w tym sporą wprawę.- zachichotała, biorąc od niego kwiat. Wszystkie praczki z zamku, pomagały z dekoracjami.-Kiedy skończymy tutaj, pójdziemy na plac. Trzeba go przygotować na tańce.

-Dobrze.- kiwnął głową i rozejrzał się dookoła. Nie wiedzieć czemu, nie specjalnie podzielał radość innych. Jemu zbiory kojarzyły się tylko z uciekającym mu czasem. Westchnął cicho i odwrócił wzrok od bawiących się przy matkach dzieciach. 

-Może się wybierzesz.- usłyszał nagle nad sobą i spojrzał w górę, wprost w brązowe oczy.

-Co masz na myśli?- poprawił kaptur, gdy zawiał mocniejszy wiatr.

-Powinieneś wpaść na festyn. Zawsze siedzisz w pokoju.

-To zły pomysł. Nie chce nikogo wystraszyć.- przyglądał się sprawnym palcom cioci, zapinających kolejny kwiat.

-Przecież jesteś piękny. Wystarczy się umyć i przebrać.- powiedziała ciszej, by tylko on ją słyszał.

-Hm. Nie wiem czy to dobry pomysł.- powiedział zastanawiając się nad tym. Niby zawsze zerkał przez okno na oddalone światła, ale nigdy specjalnie go nie ciągnęło do zabawy.- Chyba po prostu pójdę do biblioteki. Będą pustki w zamku, więc skorzystam.

-No dobrze. W razie czego, będę na stoisku z Jinem, więc wpadnij jeśli się namyślisz.- przywiązała ostatnią różyczkę i zeszła na brukowaną drogę. 

...

Sparował cios i odskoczył w tył, unikając miecza. Stojący niedaleko Tae, patrzył wręcz zachwycony na beznadziejną obronę przyjaciela, który tego dnia był wyjątkowo rozkojarzony.

-No dalej Yoongi.- zawołał z rozbawieniem.- Coś trafić nie możesz.

-Zróbmy przerwę.- zaproponował JK.- Źle spałeś czy co?- spytał zdyszany, patrząc na księcia.

-Nic z tych rzeczy- Oparł czubek miecza o bruk.

-Rozmyśla o tym intruzie. Ja też go widziałem i faktycznie o takiej buźce zdecydowanie nie można zapomnieć.- zaśmiał się Tae, a Yoongi spojrzał na niego morderczo.

-Nie gadaj bzdur. A jak to złodziej?- oburzył się brunet.

-Ta.- mruknął Kook. -I umknął by wartownikom, w tym mi.

-No nie wiem, nie wiem.- powiedział beztrosko blondyn.

-Insynuujesz coś?- przechylił lekko głowę, patrząc na Taehyunga.

-Ja? Ależ skąd.- odparł teatralnie niewinnym tonem.

Beautiful LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz