24

261 16 3
                                    

Nie mógł wrócić do cioci w takim stanie. I tak już wystarczająco nadszarpnął jej zdrowie, przez swoje zniknięcie, a gdyby teraz go zobaczyła załamałaby się. Usiadł więc na schodach do jednej z najwyższych wież gdzie mieściła się nieużywana już ptaszarnia. Prawie nikt tu nie zaglądał, ponieważ gołębie zostały przeniesione do klatek na zewnątrz, by nie zajmować dodatkowej przestrzeni. Korzystał więc z chwili wytchnienia, zbierając siły. Ciało go bolało z wysiłku i coraz bardziej bał się o siebie, a na myśl o swojej własnej śmierci zbierało mu się na płacz. Nie chciał jeszcze znikać, był młody i jeszcze niczego szczególnego w życiu nie zaznał.

Westchnął i spojrzał na okno za którym widoczna była lekka poświata. Tego dnia odbywało się przyjęcie z okazji zaręczyn Panienki Rose, kuzynki Yoongiego i IU. Była im ona bardzo bliska i oboje cieszyli się z jej szczęścia. Jimin też by chciał takiego szczęścia. Chciał zagwarantować sobie spokojne życie i piękną przyszłość w której o nic by się nie martwił. Przymknął oczy, zastanawiając się jak by to mogło wyglądać, gdyby mógł tak jak inni ciężko pracować i czuć z tego satysfakcję. Wdychał nocne powietrze, czując na sobie objęcia mrozu, wlatującego przez otwarte okno i powoli odpływał. Lecące wcześniej łzy wyżłobiły sobie ścieżki w warstwie brudu na jego twarzy, którymi teraz płynęły nowe. Czuł się okropnie słaby i bezużyteczny.

Otworzył oczy i uniósł wzrok słysząc szmer. Zamarł widząc Yoongiego. Akurat teraz tak bardzo nie chciał by ktokolwiek był świadkiem jego słabości, a już szczególnie ten, który do tej słabości się poniekąd przyczynił. Miał mu za złe, że potrafił go dobrze traktować tylko gdy był umyty i piękny, a gdy pracował i był brudny już nie. Według niego ludzie zbyt często określali drugą osobę po przez wygląd.

-Myślałem, że nikogo tu nie będzie.- powiedział lekko zmieszany. Nie uszło jego uwadze, zakłopotanie sługi, a po przyjrzeniu się mu, odniósł dziwne wrażenie, że skądś go kojarzy.

Jimin szybko naciągnął kaptur na czoło i przysunął się bliżej ściany, by ustąpić drogę księciu.

-Stało się coś?- spytał, wciąż przyglądając się mu z zaciekawieniem. Blondyn pokręcił głową przecząco. -Nie sądzę. Wyglądasz strasznie.- mruknął powątpiewająco. Trochę go gryzło sumienie, że tak go potraktował rano, a widząc go teraz takiego zaniepokoił się. -To chyba nie przeze mnie? 

Jimin pociągnął nosem i przełknął ślinę.

-Nie wszystko się wokół Panicza kręci.- powiedział, zerkając na niego. Yoongi prychnął na to z rozbawieniem.

-Masz ty charakterek co?

-Być może.- przyznał.

-Um. Za to co zaszło rano...Czuje się w obowiązku przeprosić.- podrapał się po karku.

-Przepraszasz Panie tylko z obowiązku?- spytał, a Yoongiemu coś w głowie zamajaczyło.

-Nie. Wiem, że nie powinienem wyładowywać złości na nikim. Zrobiłem źle.

-Król, który rozumie swoje błędy i naprawia je to dobry król.- powiedział z uznaniem. Mile go zaskoczyło nastawienie bruneta, gdy ten już ochłonął.

-Hm. Wydajesz się jakiś znajomy.- podszedł kilka stopni bliżej, przypatrując się skulonemu chłopakowi.

-Ależ oczywiście. Tyle tu już pracuję i nie raz mnie książę widział.- powiedział szybko, zasłaniając twarz kapturem.

-No tak.- mruknął tracąc jakikolwiek podejrzenia. -A tak właściwie to czemu tu siedzisz? Późno jest, nie powinieneś być w domu?

-Cóż za troska. - powiedział z rozbawieniem. -Jestem już dużym chłopcem i nie muszę wracać jeśli nie mam na to ochoty. A książę co tu robi?

-Chowam się przed siostrą.- przyglądał mu się.-Hm. Ojciec cię zbił, że tu tak siedzisz?

-Nie mam tu ojca Panie.

-Więc kto cię tak urządził. Krew Ci leci.

-To nic. Czasami się zdarza.- starał się jakoś zbyć temat.

-Jeśli to któryś z moich sług to wolałbym wiedzieć, kto jest aż tak porywczy. Nie powinno tu być takich incydentów.- upierał się. Patrząc na niego, przypominał mu się Tae. On też nie raz przychodził do niego z podbitym okiem, czy rozciętą wargą, a wszystko przez kilku żołnierzy chcących wyładować napięcie. 

-Proszę się nie martwić. To było jednorazowe. To ja zawiniłem.

-Nawet jeśli, to nie tedy droga.

Jimin uśmiechnął się lekko, zakrywając usta.

-Dziękuje.- powiedział i wstał. -Pójdę już.

Stawiał ostrożnie kroki, bojąc się, że upadnie. Mijając księcia, przez chwilę narodziło się w nim pragnienie, by się ujawnić, powiedzieć, że to on, dostać odrobiny wsparcia.

-Uważaj na siebie.- usłyszał za sobą i uśmiechnął się szerzej.

Beautiful LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz