-Nie ożenię się z nią.- odpowiedział na pytanie Jungkook'a i wszedł do łazienki, by zabrać swoje rzeczy. Niewzruszony strażnik ruszył za nim.
-Nie pasuje Ci?- spytał.- Czy może jest coś innego na rzeczy?
-Jungkook...
-Jesteśmy tylko my dwoje, a mnie możesz ufać. Czemu nie mówisz co cię gryzie?
Yoongi zagryzł wargę stojąc przed lustrem i wpatrując się w swoje odbicie.
-Yoon?
-Moje serce chyba zostało gdzie indziej.- westchnął i przymknął oczy przecierając je palcami.
-Jimin.- domyślił się brunet i zaśmiał się pod nosem. -A już się bałem, że robisz to tylko po to by zaleczyć swoje sumienie. Wtedy wyszłoby na to, że też chciałeś go wykorzystać, jak on ciebie.
-Szczerze to na początku zanim go do mnie przyprowadziłeś, myślałem, że tak właśnie jest. Ale potem zobaczyłem jak cierpi i prosi, bym to skończył...- westchnął. -Dotarło do mnie wtedy, że mimo tego, że chciał mnie okraść wybaczyłem mu i nie żywiłem już urazy. Pomyślałem... że chciałbym go ochronić, by już nie płakał, by był spokojny, żeby znowu się uśmiechał.
-Co zamierzasz z tym zrobić?- stanął obok lustra. -To trochę niepodobne do ciebie, chcieć komuś pomóc, więc jeśli ktoś się dowie od razu zrozumie, że jest coś na rzeczy. Co prawda nie ma w tym niczego dziwnego, by kochać drugiego mężczyznę. Powiesz mu?
-Mam problem, bo Hwanwoong nadal nie wrócił, a matka chce mi znaleźć narzeczoną na wypadek gdybym musiał objąć tron.
-Hm. To komplikuje sprawę. Nie rozmawiałeś z nią o tym?
-Ona nie wie o Jimin'ie.
-Może porozmawiaj z nią i wyjaśnij...
-Nie posłucha. Na razie tylko ja jestem w kolejce do tronu, więc nie zrobi wyjątku.
-Hm. A gdyby odnaleźć Hwanwoong'a?
-Ostatnio gdy pisał wypływał w morze. Matka podejrzewa, że już nie wróci.
-Nie sądzę, by tak łatwo się dał. Kiedy wrócimy do zamku wyślę kogoś.
-Dokąd?
-Tam skąd ostatni raz wysłał list.
. . .
Przemierzał tak dobrze mu znane korytarze i schody, by po chwili znaleźć się przed swoim pokojem. Chwycił za klamkę i z szybko bijącym sercem wszedł do środka.
Tae odwrócił się w jego stronę, słysząc otwierające się drzwi. Yoongi przez chwilę zastygł, wpatrując się w stojącego na środku komnaty Jimina, który drżał lekko jakby z wysiłku.
-Co...?- chciał zapytać jednak w zdanie wszedł mu Taehyung.
-Spójrz.- odwrócił głowę w stronę drugiego blondyna, zachęcając go wzrokiem i lekkim uśmiechem. Jimin niepewnie wykonał krok w przód, patrząc na swoje bose stopy. Powoli stawiał krok za krokiem, idąc w stronę zaskoczonego bruneta, który w pewnej chwili podszedł bliżej. Jimin podniósł na niego wzrok i uśmiechnął się delikatnie, jednak uśmiech ten po chwili zniknął kiedy poczuł, że traci równowagę. Tae wstał z łóżka wystraszony, ale Yoongi był szybszy i już po chwili trzymał w ramionach niebieskookiego blondyna nie pozwalając mu upaść.
-Bardzo dobrze ci poszło.- pochwalił cicho młodszego, czym wywołał u niego lekko podenerwowany uśmiech.
-Dziękuję.- spojrzał mu w oczy, czując szybszy rytm w swojej piersi.
-A ze mną to nigdy się tak nie witasz.- mruknął jakby z pretensją Tae, czym spłoszył pozostałą dwójkę. Yoongi odchrząknął i pomógł Jiminowi usiąść na łóżku.
-Widzę, że nie próżnowaliście.
-No pewnie. Jimin specjalnie chciał nauczyć się znowu chodzić zanim wrócisz.- zachichotał Tae, a blondyn oblał się rumieńcem.
-Bardzo dobrze.- odgarnął Chim'owi, przydługą grzywkę z oczu.
-Szybko wróciliście.- zauważył niebieskooki, chcąc zmienić temat.
-Tak, wszystko poszło sprawnie i za miesiąc możemy spodziewać się oficjalnych zaręczyn.
-Panienka Jieun pewnie jest bardzo szczęśliwa.
-Oj tak. Pierwszy raz widziałem, żeby marudziła, musząc wracać do domu.
CZYTASZ
Beautiful Liar
FanfictionPo całym królestwie krąży legenda o komnacie, ukrytej w murach zamku i rosnącej tam roślinie, będącej lekiem na wszystkie istniejące choroby. Wstęp do tego pomieszczenia ma tylko rodzina królewska, która od wieków cieszy się dobrym zdrowiem i długi...