4

331 25 0
                                    

   Jimin zszedł po kamiennych schodach, dokładnie ścierając szmatką kurze z parapetów. Jako jeden ze słabszych mieszkańców zamku, dostawał najłagodniejsze zadania do wykonania ze względu na swoje możliwości. Mimo dużej ilości służby, miał zapewnione stałe zatrudnienie za sprawą pewnej kobiety, pracującej jako praczka na niższych sektorach, która to wstawiła się za nim. Był jej za to dozgonnie wdzięczny, ponieważ to tylko tutaj mógł odnaleźć sposób, by stać się tym prawdziwym sobą, czyli osobą, którą był jeszcze za nim jego zegar biologiczny wybił siedemnastkę.
Nie pamiętał już jak długo to trwa, jednak bardzo tęsknił za czasami gdy był zwykłym mieszkańcem wioski poniżej płaskowyżu. Z każdym rokiem było coraz gorzej, a jego organizm już powoli się poddawał. Bał się ile czasu mu jeszcze zostało.
Korzystając z czasu wolnego, zawsze zaszywał się w bibliotece, chcąc znaleźć cokolwiek, co by naprowadziło go na trop ukrytej komnaty. Im dłużej szukał tym coraz bardziej gasła w nim nadzieja, miażdżona przez strach, który powoli pchał go ku najgorszemu.
Usłyszawszy kroki w korytarzu w którym właśnie się znalazł, opuścił szybko głowę dostrzegłszy przyszłego następcę tronu. Od czasu nocy podczas to której odważył się spacerować w pobliżu jego komnaty, starał się za wszelka cenę go uniknąć, jednak nie zawsze mu to wychodziło. Nie mógł sobie pozwolić, by ktokolwiek poznał jego tajemnicę. Nikt nie wiedział. Nikt oprócz młodej praczki, dzięki której dostał szansę i wskazówki, gdzie powinien zacząć szukać.
Yoongi przystanął tuż przy nim i uważnie prześledził postawę chłopaka. Wciąż zastanawiał się nad słowami Tae, który po przejażdżce konnej udzielił mu pogadanki na temat traktowania innych. Upierdliwe według niego, ale po części miał racje. Niedługo to on będzie za wszystko odpowiedzialny i to jego każdy ruch, inni będą obserwować i komentować.

-Wszystko dobrze?- spytał bezbarwnym głosem, nie chcąc go ani przestraszyć ani za bardzo się spoufalić. Zwykle takie pytania zadawał przyjacielowi, jednak z nim był jak brat, więc w żadnym stopniu go to nie krępowało.- Źle się czujesz?

-Wszytko dobrze książę.- kiwnął głową, nie chcąc spojrzeć mu w oczy, tak jak zrobił to wtedy, bojąc się, że się zdradzi. -Dziękuję.- uśmiechnął się tak, że jego oczy zniknęły za powiekami. -Potrzebuje panicz czegoś?

-Nie.- starał się brzmieć naturalnie.- Po prostu wolałem się zapytać. Wczoraj wyglądałeś na zmęczonego.- wyjaśnił.

-Jestem po prostu chorowity.- mówił zachrypniętym głosem, starając się być spokojnym, mimo szalejącego serca.

-Tak? Więc czemu tu jesteś? Nie wolałbyś znaleźć inną pracę?- chcąc nie chcąc zabrzmiał trochę chamsko, jak to miał w zwyczaju.

-Nie panie. Tu mi dobrze. Po za tym moje dni na pewno niedługo dobiegną końca i zniknę ustępując miejsca komuś bardziej kompetentnemu.- powiedział nadal uprzejmym tonem i skłonił głowę. -Wybaczy panicz, ale muszę się śpieszyć. Mam jeszcze kilka pięter do przejścia.

Zaskoczony, śmiałością sługi, kiwnął jedynie głową nie chcąc znowu czegoś palnąć. Bycie miłym zdecydowanie powinien zostawić komuś innemu.

Beautiful LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz