...i po świętach

282 27 36
                                    

- I co z nią?- Jace z powagą patrzył w ciemne oczy Simona.

- Śpi- odparł młodszy i wypuścił zmęczone westchnienie- Płakała przez pół nocy, ale za nic w świecie nie chce mi powiedzieć o co chodziło.

- Z Clary to samo- blondyn przeczesał palcami włosy opadające na czoło- Ciągle tylko powtarza, że Izzy jej nienawidzi, że jej nie wybaczy, że nie ma już nikogo na świecie... Ale za każdym razem, gdy pytam ją czego Izzy nigdy jej nie wybaczy, to wybucha okropnym płaczem.

- Zrozumieć kobiety...- Lewis podrapał się po brodzie- To jest dopiero wyzwanie.

- Alec to ma dobrze...

- Racja. Facet faceta zrozumie. W końcu każdy myśli tak samo. A dziewczyny... zupełnie inna bajka.

- Kiedy byliśmy młodsi dobrze rozumiałem Izzy- Herondale pogrążył się we wspomnieniach- No, a przynajmniej tak mi się wydawało. Była jak kumpel, tylko w spódnicy. Wiesz o co mi chodzi, no nie?

Wampir potaknął.

- Miałem tak samo z Clary- dodał- Znała mnie najlepiej, a ja miałem wrażenie, że potrafię czytać jej w myślach. A potem... Potem zobaczyła ciebie, Izzy i Aleca w akcji, a ja miałem wrażenie, jakbym jednak nigdy nic o niej nie wiedział.

- Przez jakiś czas miałem tak z Maią. Też była jak dobry kumpel, dało się z nią wypić i zabawić, nie zadawała niepotrzebnych pytań... Teraz to w zasadzie jedyna laska, której zachowanie jestem w stanie ogarnąć.

- Racja, związek z nią to jak związek z ziomkiem. No, z tą różnicą, że zdecydowanie lepiej całuje.

- O tak.

Nagle obydwaj zamilkli, bo w salonie pojawiła się Maia.

- Hej, co tam?- spojrzała to na jednego, to na drugiego- Co to za spiski? Knujecie coś przeciwko mnie?

- Nieee- od razu pokręcili głowami.

- Po prostu rozmawialiśmy- doprecyzował brunet.

- Uhu, jedzie od was nostalgią na kilometr. Nie sądziłam, że będziecie w stanie się zaprzyjaźnić, a tu proszę.

- Zaprzyjaźnić to bardzo duże słowo- Słoneczny uniósł dłoń w geście protestu.

- Właśnie. To tylko chwilowy rozejm- dodał łowca.

- Rozejm na czas...?

- Aż Izzy i Clary się pogodzą- Simon bezwładnie opadł na kanapę- Nie mam już do nich sił. Strasznie przeżywają wczorajszą kłótnię, ale żadna nie chce powiedzieć o co poszło.

- Uuu, kiepska sprawa- skrzywiła się, zaraz jednak odzyskała pogodny ton- Obawiam się, że nie pomogę w tej sprawie, ale gdybyście czegoś potrzebowali to macie mój numer- wskazała na trzymany w dłoni telefon, a potem ruszyła w kierunku drzwi.

- Już wychodzisz?- spytał Jace z nutą rozczarowania w głosie.

- Luke i Maryse obiecali, że podwiozą mnie do domu. Muszę się przygotować do rozmowy kwalifikacyjnej.

- Ale tak w pierwszy dzień świąt?- zdziwił się wampir.

- Myślałam, że nie obchodzą cię sprawy tej religii.

- Może i nie obchodzą, ale to nadal dziwne.

- Rynek pracy- wzruszyła ramionami. W końcu nie mogła nic na to poradzić.

Przed wyjściem objęła Simona po przyjacielsku, a Jace'a cmoknęła w policzek i tyle ją widzieli.

- Dobra, cofam to co powiedziałem o rozumieniu jej zachowania- stwierdził blondyn, gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami. Poczuł ciepło na policzkach, więc odruchowo zakrył je dłońmi- Uch, gorąco tutaj. Idę otworzyć okno.

~~

Minęło południe, a żadna z dziewczyn nawet nie wyściubiła nosa ze swojego pokoju. Magnus, Alec, Simon i Jace w ciszy jedli resztki wczorajszego obiadu. Nie podobało im się panujące napięcie oraz to, że w zasadzie nikt nie wie o co chodzi. W końcu ciszę przerwał Lightwood:

- Tak dłużej nie może być- stwierdził, ocierając usta serwetką- Idę do Izzy, może uda mi się coś z niej wyciągnąć.

- Alexandrze to chyba nie jest najwłaściwszy pomysł. Jeśli którakolwiek z nich będzie chciała z nami porozmawiać, to odezwie się jako pierwsza. Na pewno obydwie są wyczerpane.

- A ty skąd możesz wiedzieć, co zrobią, a co nie? To moja siostra i znam ją lepiej niż ty- burknął zirytowany i cisnął serwetkę na ziemię. Prezes Miau tylko czekał na tę chwilę. W momencie porwał kolorowy papier i rozrzucił jego strzępy po korytarzu.

- Kochanie, nie o to chodzi- zaczął łagodnie Bane. W jego głowie migotały wspomnienia snu, który opowiedziała mu Isabelle wczorajszego ranka.

- Więc nawet sam nie wiesz o co chodzi. Idę i nawet nie próbuj mnie zatrzymywać- niebieskooki wyjechał z kuchni. Mięśnie ramion paliły go piekącym bólem, gdy nadzwyczajnie szybko znikał w zaciemnionym korytarzu, ale nie zwracał na to uwagi. Jeśli ktoś jest w stanie wyciągnąć cokolwiek z Izzy, to on.

- No i już go nie ma- Jace mieszał widelcem w karpu w galarecie, którego Simon wczoraj odłożył dla swojej dziewczyny- Albo rozpęta wojnę, albo faktycznie coś z niej wyciągnie. To jak, robimy zakłady?

- To nie jest zabawne, Jace- kociooki miał minę, jakby ktoś przed chwilą uderzył go w twarz.

- Nie rozumiem czemu dziewczyny robią zawsze taką akcję, gdy się pokłócą.

- Po prostu to delikatna sprawa- prychnął mag zirytowany.

- Ty coś wiesz!- oczy łowcy rozbłysły jak dwie iskierki- Gadaj, ale już.

- Wolałbym, by nie mówiono do mnie w ten sposób- najstarszy znów przybrał swoją maskę dramaturga teatralnego.

- Magnus, jeśli wiesz coś, co może nam pomóc to powiedz to, proszę- błagalny wyraz twarzy Simona mógł złamać niejedno serce- Izzy jest w okropnym stanie, a Clary w cale nie czuje się lepiej. Nawet jeśli to tylko głupia kłótnia, to zaraz obydwie wylądują w szpitalu nieprzytomne z wycieńczenia.

- To fakt, płaczą tyle, że zaraz się odwodnią- zawtórował mu Nefilim.

Czarownik odruchowo zaczął okręcać wokół palca pierścień rodowy, który dostał od Aleca. Robił to często, gdy się nad czymś zastanawiał. Co powinien zrobić? Opowiedzieć im o śnie Isabelle? Czy to w ogóle ma jakikolwiek związek ze sprawą? A co jeśli to nic nie wniesie, a tylko wprawi mężczyzn w jeszcze bardziej przygnębiający nastrój? W końcu obydwaj są ojcami nienarodzonych pociech. To nie jest ani łatwy, ani przyjemny temat.

- To nic takiego- stwierdził w końcu- Po prostu Isabelle wczoraj źle się czuła, jak już wiecie. Pewnie to ją trochę rozdrażniło. Może wieczorem też poczuła się gorzej, a Clary ją dodatkowo zdenerwowała?

Młodsi byli widocznie rozczarowani jego odpowiedzią. On jednak stwierdził, że sam musi porozmawiać ze swoim pączuszkiem. Liczył, że Alec szybko zakończy wizytę i będą mogli się zamienić.

~~

Gdy również Magnus zniknął w sypialni Izzy, a Simon postanowił posprzątać rozszarpaną przez Prezesa serwetkę, Jace plątał się po salonie, nie wiedząc, co zrobić. W końcu postanowił, że zobaczy co u rudowłosej. Może tym razem uda się przekonać ją do zwierzeń?

Jak postanowił, tak zrobił. W kilku susach znalazł się w przedsionku, a potem  pod drzwiami pokoju Clary, który był oddalony od tego zajmowanego przez Izzy o dobre kilka pomieszczeń. Cicho nacisnął klamkę, a potem otworzył stare drzwi - o dziwo były dobrze naoliwione i nie wydały ani jednego skrzypnięcia.

W pierwszym momencie nie doszło do niego to, co zobaczył. 

W następnej chwili ryknął tylko:

- CLARY, CO TY, DO CHOLERY, ROBISZ?!

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz