Za późno

360 30 105
                                    

Dzień dobry/dobry wieczór, kochani!

Postanowiłam zrobić "na próbę" powrót zabawy, w której od ilości waszych komentarzy zależała będzie długość następnego rozdziału. Ostatnio narzekaliście, że informację podałam na końcu, więc teraz wisi na początku 😉 Postarałam się dostarczyć wam tutaj dobrego materiału do komentowania, mam nadzieję, że ten rozdział (i kolejne) przypadnie wam do gustu! ♥ A wszystko to z okazji wybicia 1000 ⭐ dla tego opowiadania! Jesteście wspaniali ♥

Przelicznik taki, jak ostatnio: każdy wasz komentarz dodany pod tym rozdziałem będzie się liczył się jako 50 słów w następnym rozdziale, np. 10 komentarzy = 500 słów, 50 komentarzy = 2500 słów itd.

Dodam, że najbardziej aktywna osoba będzie mogła mieć wpływ na fabułę kolejnych rozdziałów! Zachęcam do integracji i powodzenia! ♥♥♥

~~

- Co to?- spytał Alec, wyjmując pożółkły papier z szuflady w szafce nocnej. Spędzał to popołudnie z Aline i było zupełnie inaczej niż do tej pory, jakby fakt, że obydwoje stracili kontakt z kimś ważnym, zbliżył ich do siebie.

- Och, to nic takiego- machnęła ręką- Zupełnie bez znaczenia.

- "GODNIE ZASTĄPIĆ ALECA I NIE PRZYNIEŚĆ MU WSTYDU SWOJĄ POSTAWĄ" wszystko dużymi literami- zaczął czytać- "1) Sprawdzić raporty, 2) Wysłać ludzi w teren, 3) Sprawdzić stan broni " w nawiasie: "Helen na pewno dobrze się nią zajęła"... Co to jest?

- To... um...- dziewczyna czuła, że policzki jej płoną- Kiedy wziąłeś urlop... Najpierw układałam takie listy w głowie, chciałam być dobrze zorganizowana i w ogóle... Raz czegoś zapomniałam, a potem... Przestraszyłam się, że będę zapominać dalej, więc spisałam kilka list, by uniknąć wpadek.

To tłumaczyło użycie starego papieru, Łowczyni nie spisałaby dokumentów na czymś takim. Uważała to za brak szacunku do zwierzchnika oraz do pracy samej w sobie.

- "6) Ponaglić Jace'a w kwestii złożenia zaległych raportów " znów w nawiasie: "zazwyczaj kończy się to porażką"- zaśmiał się, czytając ten punkt na głos- Czyli nie tylko mnie Jace odmawiał dostarczania dokumentów na czas- nagle uśmiech zniknął z jego ust- Mógłbym do końca życia pisać raporty za niego, gdyby tylko to zagwarantowało mi, że wróci do Instytutu cały i zdrowy...

- Mogłabym do końca życia czyścić skrwawione miecze w zbrojowni i prać spocone ciuchy naszych strażników, gdyby to zwróciło mi Helen- zawtórowała mu.

Obydwoje usiedli na miękkim łóżku, twarzami do okna, przez które oglądali nocny miejski krajobraz. Alec przypomniał sobie wszystkie romantyczne kolacje, które jadał razem z Magnusem na dachach wysokich budynków w świetle księżyca przy akompaniamencie magicznych skrzypiec, a Aline w głowie miała wspólne spacery i przerywanie treningów, by trzymając swoją dziewczynę za rękę, spojrzeć w gwiazdy przez wielkie okna sali treningowej. Obydwoje też usychali z tęsknoty za swoimi drugimi połówkami.

Przez uchylone drzwi do pomieszczenia przyfrunęła mała, złożona na cztery części karteczka, która ze świstem wylądowała na kolanach Nocnego Łowcy. Rozwinął ją w pośpiechu.

Alec!

Nie dzieje się teraz dobrze w Świecie Cieni. Uważaj na Jace'a, może grozić mu niebezpieczeństwo. Pilnuj Madzie jak oka w głowie, niech Magnus zapewni jej dodatkową opiekę.

Nie rozstawaj się ze swoim łukiem i stelą. 

Jesteś Lightwoodem i jesteś silny, pamiętaj o tym.

Kocham Cię,
Mama

- Od kogo to?- spytała Penhallow, związując włosy w ciasny kucyk.

- Od m...- niebieskooki ugryzł się w język. Prawie wygadał rzeczy, o których dziewczyna nie miała pojęcia- Od jednego z ludzi Magnusa.

- Dlaczego ludzie Magnusa wysyłają coś do Instytutu i to jeszcze do ciebie, a nie do niego?- spytała podejrzliwie.

- Mają jakieś kłopoty i jeśli wysyłają tajne informacje na mój adres, to mają mniejsze szanse na to, że ktoś je przechwyci- wzruszył ramionami, chowając kartkę do kieszeni- Wybacz, ale muszę już iść.

- Jasne- kiwnęła głową.

Gdy wyszedł na korytarz i zamknął za sobą drzwi, wypuścił długi oddech ulgi. Wiedział, że jego kłamstwo wypadło słabo, ale miał nadzieję, że brunetka tego nie zauważy i nie będzie drążyć tematu.

Już w swoim pokoju, uprzednio zamykając drzwi na zamek, rozłożył zwitek papieru i przeczytał jeszcze raz.

Uważaj na Jace'a, może grozić mu niebezpieczeństwo

Cholera... Mama wiedziała, że coś się święci, ale nie zdążyła w porę go ostrzec. Miał nadzieję, że przynajmniej jej i Luke'owi nie grozi niebezpieczeństwo.

~~

W pobliskim szpitalu Simon siedział skulony na podłodze i płakał, trzęsąc się jak osika. Po chwili Magnus podszedł do niego z dwoma tekturowymi kubkami, w których była parująca czarna kawa z automatu.

- Wstawaj- powiedział, siadając na jednym z pomarańczowych krzesełek wykonanych z wątpliwej jakości plastiku.

Wampir, zanosząc się szlochem, zajął miejsce obok.

- Trzymaj- podał mu jedną z kaw, a sam swoją opróżnił kilkoma łykami. Ciepły płyn parzył jego przełyk, ale zdawało się to nie robić na nim wrażenia.

Jego towarzysz, uspokoiwszy się nieco, pociągnął łyk ze swojego kubka.

- Fuj!- wykrzywił twarz- Okropność! Nie wiem, jak mogłem kiedyś to lubić.

W tym momencie Czarownik przypomniał sobie, że młodszy nie pije przecież zwyczajnej kawy.

- Po prostu daj mi ją- wyciągnął rękę, a potem opróżnił kolejny kubek jeszcze szybciej niż poprzedni.

"Kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera" pomyślał Lewis, zaraz potem przypomniał sobie jednak, że siedzi obok syna Władcy Dziewięciu Piekieł i taka uwaga raczej nie byłaby  na miejscu.

W pewnym momencie z sali operacyjnej wyszedł lekarz, a cały jego fartuch ociekał krwią. Młodszy poderwał się z krzesła, by zasypać go gradem pytań o stan zdrowia Izzy, jednak Mag ruchem ręki usadził go z powrotem na miejscu.

- Co ty robisz?!- warknął- Ten lekarz może nam powiedzieć coś o Izzy! Od ilu godzin już tutaj sterczymy? Całe popołudnie, lada chwila nastanie noc!

- Ten Przyziemny, a w zasadzie cały jego zespół, robi co może, by pomóc naszej Isabelle- odparł kociooki- Nie możemy rozpraszać go ani atakować bezsensownymi pytaniami, póki jest w trakcie pracy. Tylko zaszkodzimy tym naszemu małemu pączuszkowi. Zrozum, ja też martwię się o nią równie bardzo, co ty, ale póki operacja się nie zakończy, musimy czekać na jej wynik w milczeniu.

- Nie mogę znieść myśli, że ją stracę- łza spłynęła po bladym policzku Słonecznego.

- Zatem nie myśl o tym- padła filozoficzna odpowiedź.

- Problem w tym, że nie potrafię- odparł z rozbrajającą szczerością, patrząc starszemu w oczy- Ona jest moim wszystkim.

Widząc, że brązowooki zaraz znów wybuchnie płaczem, Bane wyciągnął ku niemu swoje ramię i objął, pozwalając, by w spokoju wypłakał się w jego ramię.

- Płacz, dziecko, płacz- szepnął uspokajająco- Podzielam twój ból...

Operacja trwała aż do północy. Simon zasnął, zmęczony płaczem i myślami o swojej ukochanej, więc Magnus musiał sam zmierzyć się z informacjami, które miał dla niego straszy mężczyzna w szpitalno-zielonym kitlu.

Wziął głęboki wdech, poprawił marynarkę i ruszył za nim do gabinetu.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz