Kilka-kilkanaście godzin

334 27 21
                                    

Szeroki drzwi z szarej stali z lustrem weneckim stojące na straży sali porodowej otworzyły się ze świstem. Wyjrzała zza nich starsza pielęgniarka, poprawiając czepek zakrywający jej przyprószone siwizną włosy.

- Jesteście członkami rodziny, tak?

Magnus i Simon spojrzeli po sobie, a potem zgodnie pokiwali głowami.

- Zgodnie z regulaminem jeden z was może wejść na salę.

- AAAHH- za jej plecami rozległ się krzyk. Spokojnie spojrzała przez ramię, a potem znów na stojących przed nią mężczyzn.

- Nie macie na decyzję całego dnia- wskazała kciukiem za siebie- Z resztą... Chyba słyszycie. Chcecie skorzystać z tej możliwości?

Obydwaj przytaknęli.

- No to świetnie- klasnęła w dłonie odziane w białe gumowe rękawice- To który wchodzi?

Znów skrzyżowali spojrzenia. Zrezygnowany Bane z westchnieniem skinął na młodszego.

- Idź do niej- uśmiechnął się pokrzepiająco, choć było mu w tym momencie bardzo smutno. Sam chciał być przy swoim pączuszku i ściskać jej rękę, jednak nie mógł działać wbrew tradycji.

- Nie dam rady- Lewis spojrzał na niego ze strachem w oczach. Od razu przypomniało mu się jak zemdlał, gdy miał wejść razem z Izzy na usg.

- Wkrótce zostaniesz ojcem- Mag położył dłoń na jego ramieniu w uspokajającym geście- Jak ją zobaczysz, to będziesz wiedział, co robić.

Młody Wampir zrobił kilka wdechów i wydechów, a potem ruszył za starszą kobietą do pomieszczenia socjalnego, w którym ubrał zielonkawy kitel i odkaził ręce.

~~

Słabe promienie słońca obudziły Aleca, który jeszcze przed otwarciem oczu poczuł dziwny ciężar na piersi.

- Na Anioła...- szepnął do siebie, zobaczywszy Madzie wtuloną w jego ciało.

Była taka malutka, taka krucha... Jak laleczka. Taka śliczna i niewinna, kiedy spała zaciskając piąstkę na jego koszulce.

- Jeszcze tylko uratuję świat ze dwa razy, a potem podpisujemy papiery adopcyjne i zostaniesz ze mną na zawsze- mruknął nieco ironicznie, przypominając sobie wszystkie przeciwności, które nie pozwoliły mu zrobić tego do tej pory, a potem pocałował małą w czoło.

Dziewczynka zmarszczyła nos, a potem poruszyła się niespokojnie i sturlała z niego na materac obok.

- Mmm... Co je-essss..?- wychrypiała zaspanym głosem, przecierając oczy.

- Cichutko, śpij jeszcze- pogłaskał ją po głowie i uśmiechnął się mimowolnie.

- Jesteś sierota zasmarkana, ale cię lubię- powiedziała bardziej do siebie niż do niego, po czym wtuliła się w jego bok.

- A to za co?- parsknął.

- Nie zgadniesz, co mi się śniło- bark Łowcy, w którego wtulała buzię, nieco tłumił jej słowa.

- Co takiego?

- Że potknąłeś się o własne nogi i wzywałeś pół swojej rodziny, żeby pomogła ci dojść do łóżka, zamiast po prostu wturlać się na materac.

- Nic z tego nie rozumiem...- zmarszczył brwi, ale nie uzyskał odpowiedzi, bo ona już na nowo zasnęła.

~~

Wchodząc na salę usłyszał miarowe pikanie szpitalnych urządzeń i szelest kitli - obydwa dźwięki bardzo nieprzyjemne dla niewprawionych uszuszu.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz