Nocny telefon

293 18 10
                                    

— Podasz mi poduszkę?— spytał Alec, usadawiając się wygodnie na miękkim łóżku w sypialni. Zerknął na partnera, który przyniósł na swój stolik nocny stosik grubych, zakurzonych książek, które pamiętać mogły wiele uprzednich stuleci.

— Oczywiście— odparł mag, wyrwany z zamyślenia. Sięgnął po jedną z białych, puchatych poduszek i podłożył młodszemu pod głowę— Wygodnie?

Odpowiedziało mu energiczne kiwnięcie głową i szeroki uśmiech.

— Co przyniosłeś?— spytał młodszy, wskazując na księgi— Wyglądają, jakby od wieków nikt o nich nie pamiętał.

— Niewątpliwie tak było, Alexandrze— westchnął starszy, przewracając stronę. Wolną ręką sięgnął do włosów młodszego i machinalnie zaczął je głaskać. Chciał go w ten sposób uspokoić, choć sam z każdą chwilą bardziej się denerwował. Gdzie znaleźć lek na samootwierające się rany? Nigdy nie spotkał się z takim przypadkiem, a wyleczył już setki, jeśli nie tysiące stworzeń w swojej karierze.

— Co się dzieje?— Łowca nie dawał za wygraną. Widział, że jego towarzysza coś trapi. Domyślał się co, sam też wiele o tym myślał— W tych księgach jest napisane, jak pomóc Clary?

Kociooki wypuścił przeciągłe westchnienie.

— Do tej pory walczyliśmy ze starymi demonami, pradawnymi siłami zła... W ostatnim roku napotykamy coraz więcej hybryd i modyfikacji. Nie wiem jaki jest sposób, by je zwalczyć. Księgi mogą dać jakąś podpowiedź, jednak to tylko wskazówka dla czarownika, który  z nich korzysta. Obawiam się, że choćbym spędził cały tydzień na ich studiowaniu, to i tak nie uzyskam jednoznacznej odpowiedzi. Muszę bazować na wiedzy, którą posiadam i również wytworzyć coś nowego. Obawiam się tylko, że czasu w pewnej chwili braknie...

— Magnus...— Alec podciągnął się na łokciu, wyjął opasłe tomiszcze z ręki mężczyzny i odłożył je za siebie. Potem ujął jego twarz w dłonie i spojrzał w oczy— Za dużo od siebie wymagasz. Będzie dobrze, rozumiesz? Znajdziemy jakiś sposób, żeby odkręcić tę popapraną sytuację, zawsze znajdujemy.

— To miłe, że masz zapał i wiarę w szczęśliwe zakończenia, ale żeby historia tak się zakończyła, to ktoś musi ją najpierw napisać.

Niebieskooki fuknął zirytowany, jednak nie cofnął dłoni.

— Przecież nikt nie odlicza ostatnich godzin czy minut! Ona nie umiera, tylko trochę krwawi. Przyziemni dają sobie radę z takimi ranami. Ona prawie całe swoje życie była przyziemną, jest przyzwyczajona. Odpuść trochę. Już późno, prześpij się, a rano będziesz miał więcej energii do działania.

Bane zgodził się niechętnie. Wiedział, że jego mąż ma po części rację, ale martwił się, że jedna noc zwłoki może ich słono kosztować w przyszłości. Z wahaniem odstawił księgę na stosik.

Zadowolony Lightwood wyciągnął się jeszcze bardziej, by zamknąć go w uścisku.

— Daj mi najpierw sprawdzić czy u niej wszystko w porządku, Alexandrze. Zaraz do ciebie wrócę— rzekł mag, po czym opuścił sypialnię.


***

Kolejny ranek był mroźny. Izzy obudziła się wcześnie rano, wtulona w plecy Simona. Zza chłopaka przebijało jasne światło emitowane przez ekran komórki.

— Nie śpisz?— zapytała zdezorientowana, po czym ziewnęła. Chłopak od razu odwrócił się przodem do niej, chowając telefon pod poduszką.

— Wampiry nie sypiają— przypomniał jej z delikatnym uśmiechem— A ciebie co obudziło tak wcześnie? Jest ledwo kilka minut po czwartej.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz