Niespodziewany powrót

552 48 25
                                    

Od pierwszej wizyty Izzy i Jace'a w gabinecie medycznym minęło kilka dni. Dziewczyna starała się bardziej niż do tej pory nie przemęczać ani nie denerwować, by nie martwić tym pozostałych mieszkańców Instytutu. O dziecku nadal wiedzieli tylko Magnus i Jace, a Isabelle każdego dnia schodziła z jednym z nich do lochów, by spędzić kilka minut patrząc na obraz umieszczony w gablocie. Wierzyła, że Simon czuje jej obecność. Nie prosiła jednak o otwarcie gabloty, nawet nie dotykała szklanej powłoki w obawie, że mogłaby znów zasłabnąć albo nawet ściągnąć na siebie coś gorszego.

Pewnego letniego wieczoru do niej i do Magnusa dołączył Alec, który niepokoił się zachowaniem siostry. Rozumiał, że ta tęskni za swoim chłopakiem, jednak nie był zadowolony z pomysłu, jakim były codzienne "odwiedziny".

- Chodźmy już- powiedział, kładąc rękę na ramieniu siostry. Ta jednak ani drgnęła- Magnus, proszę...

- Daj jej jeszcze trochę czasu- szepnął Czarownik, po czym nachylił się nad uchem Łowcy, dodając cicho- Nie jesteś teraz w stanie zrozumieć przez co ona przechodzi, Alexandrze.

- Nie podoba mi się sposób w jaki to powiedziałeś.

- Isabelle, złotko- tym razem najstarszy zwrócił się do dziewczyny- Czy możemy na chwilę otworzyć gablotę? Chciałbym przyjrzeć się z bliska tej strzale... Jeżeli to dla ciebie za dużo, to jestem pewien, że Alec odeskortuje cię w bezpieczne miejsce.

- Jest w porządku- zgodziła się- Zrób to.

Lightwood instynktownie otoczył ją ramieniem i odciągnął do tyłu, gdy główny strażnik dopuścił jego partnera do obrazu. Mag pochylił się pad płótnem, barwy użyte przez Clary wyglądały dziwnie znajomo... Zamyślił się, po chwili dotykając skrzydła, a potem strzały. Nic.

W pewnej chwili poczuł jakby coś wpadło mu do oka. Zaczął pocierać je energicznie, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, przez co czerwony brokat starł się z jego powieki. Część błyszczących drobinek opadła na lotki strzały, które również były czerwone. Wtedy otoczyła go gęsta biała mgła.

- Magnus!- krzyknęli jednocześnie Alec i Izzy. Strażnicy przyjęli pozycję w gotowości, jednak poza mgłą nie mieli z kim walczyć. 

Po upływie kilku sekund dał się słyszeć przerażający krzyk Simona. Był niewyobrażalnie przepełniony bólem i cierpieniem. Po nim mgła przybrała na gęstości. Ciężarna Łowczyni zaczęła się dusić. Spanikowany Łowca wbiegł z nią do najbliższej wolnej celi i zamknął się od środka, używając do tego jednej z run na swoim przedramieniu. Tylko w ten sposób mógł ją uratować.

Po kolejnych długich minutach mgła zaczęła ustępować, a to, co się z niej wyłoniło, przekraczało najśmielsze oczekiwania kogokolwiek obecnego w pomieszczeniu. U stóp Magnusa leżało ciało Simona całe we krwi. 

Wampir był nieprzytomny, jednak Czarownik zachował trzeźwy umysł. Rozkazał zabezpieczyć obraz, podwoić straże, a sam wyczarował portal, którym razem z Simonem przeniósł się do swojego mieszkania.

~~

- Ta książka jest niesamowita!- pisnęła Madzie z entuzjazmem, rzucając grube zielone tomiszcze na ladę przed Maryse.

- Hm... Co tam masz ciekawego?- zdumiała się kobieta, biorąc książkę do ręki- Zielarstwo dla zaawansowanych... Przeglądałaś ją?- spytała, widząc, że zawiera dużo ilustracji przedstawiających rozmaite rośliny.

- Przeczytałam, całą- odparła dziewczynka, wdrapując się na krzesło po drugiej stronie lady- Masz tutaj jeszcze coś podobnego?

- Przeczytałaś... Całą?- kobieta była zdumiona, do tej pory nie zastanawiała się nigdy nad tym czy mała Czarownica w ogóle umie czytać- Skarbie, ta książka ma ponad sześćset stron!- zdziwiła się, patrząc na numerek widniejący na ostatniej kartce- Jesteśmy tu jakieś cztery godziny...- dodała, spoglądając na zegarek- To w ogóle możliwe żeby tak szybko czytać?

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz