Przedszkole vol. 2

379 31 13
                                    

Aline z dnia na dzień marniała w oczach. Zawsze była szczupła, ale ostatnio schudła parę kilo, co odbiło się na jej twarzy. Zdrowa cera stała się ziemista, a oczy straciły dawny blask. Każdą wolą chwilę spędzała, oddając się pracy. Nie utraciła nadziei na odnalezienie Helen, jednak zrozumiała, że spędzając dzień i noc na plądrowaniu miasta, nic nie zdziała, a męczenie Clary przesłuchaniami jest niepotrzebne, a dodatkowo może postawić w niebezpieczeństwie nią samą albo strażników. Zamiast tego zajęła się trenowaniem nowej grupy dzieci Nocnych Łowców, które tuż po nowym roku miały odbyć ceremonię nadania pierwszej runy.

Dzieci było zaledwie pięcioro, ale dzięki temu każde z nich mogła lepiej poznać i objąć indywidualnym programem nauczania. Najodważniejszy był chłopiec o imieniu Jaden - brunet o  jasnej karnacji i oliwkowych oczach. Był także najwyższy, najsilniejszy i najlepszy w walce mieczem. Zazwyczaj trzymał się z dwiema blondynkami - Melissą i Anessą - bliźniaczkami o intensywnie niebieskich oczach i alabastrowej cerze. Melissa nie lubiła treningów, walka była dla niej męczarnią, wolała załatwiać konflikty pokojowo. Bronią, z której najchętniej korzystała, był łuk. Jej siostra natomiast kochała walczyć i była w tym najlepsza w grupie zaraz po Jadenie. Pozostała dwójka dzieci, rudowłosa Amy o śniadej cerze i jej zielonooka kuzynka Lily do złudzenia przypominały Aline jednego ze strażników. 

- Mam tego dosyć- powiedziała Melissa, po jednym z treningów walki wręcz. Nie była w stanie odeprzeć ataku ze strony siostry, którą Penhallow żarliwie zachęcała do wkładania w kolejne uderzenia jeszcze więcej siły. W trakcie tej walki Aline odwróciła głowę tylko na kilka sekund, a potem... Potem, gdyby nie interwencja Jadena, to dziewczynka mogłaby stracić oko.

- Melisso, naprawdę przepraszam- zatrwożona kobieta obserwowała Magnusa, który za pomocą magii próbował opatrzyć ranę na jej twarzy.

Anessa również była załamana tą sytuacją. Nie zdawała sobie sprawy jak wielką krzywdę może wyrządzić siostrze. W szczególności, że trenerka była zadowolona z przebiegu walki...

- Powinnaś wziąć wolne- stwierdził Alec, który dowiedziawszy się o zajściu, od razu wezwał kobietę do swojego gabinetu.

- Przepraszam, Alec- powiedziała, pochylając głowę. Nie śmiała na niego spojrzeć, było jej wstyd za to, że nie upilnowała nawet grupki dzieci. A przecież jeszcze kilkanaście dni temu była głową całego Instytutu...

- To nie mnie powinnaś przepraszać- westchnął, wodząc wzrokiem po jej wątłej sylwetce- Porozmawiam z rodzicami bliźniaczek. Wyjedziesz z tego bez szwanku, ale na jakiś czas powinnaś odpuścić pracę.

- Ta sytuacja się więcej nie powtórzy.

~~

Jade szedł żwawym krokiem w kierunku gabinetu. Nieco zdziwił się, gdy na korytarzu minął Aline. Brunetka wyglądała zupełnie inaczej niż kilka dni temu, gdy widział ją w Instytucie.

- W końcu jesteś- od progu powitał go ostry ton Lightwooda. Z łatwością domyślił się, że parabtai nie jest zadowolony z jego zachowania w ostatnich dniach.

- Ciebie też miło widzieć- odparł, próbując rozbawić go swoją ironią. Bezskutecznie.

- Możesz mi powiedzieć, co się z tobą, na Anioła, dzieje? I przysięgam, że jeśli znów wyjdziesz stąd trzaskając drzwiami zamiast odpowiedzieć na moje pytanie, to możesz pożegnać się ze swoją wolnością.

Blondyn wiedział, że to nienajlepszy moment na żarty. Zajął miejsce na krześle dla gości i udając uwagę, słuchał wykładu, który starszy wyłożył mu na temat zachowania, zasad, ideałów, lojalności i innych tego typu bzdetów. Niebieskooki miał w jego odczuciu tendencję do używania zbyt wielu słów, mógł przecież powiedzieć tylko "Nie rób tak więcej. Zrozumiano? Możesz iść do siebie". 

-... i przejmiesz uczniów Aline.

- Co?- Herondale wyrwał się nagle z zamyślenia.

- Wysłałem ją na przymusowy urlop, a ktoś musi szkolic dzieciaki. Zostały im jeszcze jakieś trzy miesiące do ceremonii. Muszą być gotowe o wiele wcześniej.

- Alec, proszę, nie wpychaj mnie znów w to bagno. Mam dość, po ostatniej grupie...

Jego jękliwy protest zagłuszyło dystyngowane pukanie do drzwi, a po chwili w pomieszczeniu pojawił się Magnus.

- Och, Jace, jak miło- rzucił ironicznie, po czym podszedł do męża i położył dłoń na jego ramieniu.

- Co z Melissą?

- Wszystko dobrze, po ranach nie ma śladu, ale dobrze, że ten chłopiec w porę zainterweniował. Myślę, że powinieneś pogratulować mu osobiście. Zdobył się na niemały wyczyn, a pochwała od samego Szefa Instytutu to nie byle co.

- Chyba czegoś nie rozumiem- przerwał im blondyn, mrużąc oczy.

- Aline nie dopilnowała dzieciaków na treningu, jedno z nich miało zmasakrowane pół twarzy i prawie straciło oko- powiedział Alec na jednym wdechu- Zgadnij, kto ją tak załatwił.

- Pewnie inne dziecko- wzruszył ramionami.

- Jej własna siostra.

- O kurwa.

- Dlatego też od jutra ty przejmujesz tę grupę. Mam nadzieję, że nie dopuścisz do podobnej sytuacji.

- Alexandrze, Melissa powinna mieć kilka dni przerwy. Wróci do treningów, gdy dojdzie do siebie. Będę jej doglądał.

- Dziękuję, Magnus- spojrzał na starszego, jednak nie było w tym spojrzeniu szczególnych emocji. Potem wrócił wzrokiem do brata- Zatem zostajesz z czwórką, to mniej niż połowa twojej poprzedniej grupy. Dasz radę.

~~

Późnym wieczorem Alec porządkował dokumenty i układał je w kolorowych teczkach według dat i przydatności informacji. Z trudem udało mu się na kilka chwil wyrzucić z głowy myśli o swojej zastępczyni. Bardzo martwiło go to, do czego dopuściła. Domyślał się, że w ostatnim czasie Penhallow nie jest w najlepszym stanie psychicznie.

- Och, nadal tu siedzisz, Alexandrze?- Czarownik wsunął głowę do pomieszczenia.

- Już kończę na dziś, możesz wejść- gestem dłoni zaprosił go do środka.

- Madzie znów zostanie na noc u Isabelle i Simona. Ma obsesję na punkcie ich córeczek, nie odstępuje twojej siostry na krok- powiedział Mag z rozczulonym uśmiechem.

- Zatem mamy całą noc dla siebie- Łowca uniósł brew.

- Wszystko na to wskazuje...

Starszy podszedł do biurka, a potem zwinnie na nie skoczył, zrzucając przy okazji kilka teczek na podłogę. Młodszy tylko westchnął, po czym podniósł je i ułożył na półce.

- Co ja z tobą mam...- pokręcił głową i zaśmiał się cicho.

- Same dobre rzeczy- powiedział zaczepnie Bane, a potem przyciągnął go do pocałunku.

- Tego się nie spodziewałem- Alec spojrzał mu w oczy po tym, jak oderwali się od siebie.

- Och, doprawdy... A tego?- Mag znów pocałował go, a dłonie przeniósł z pleców Lightwooda na jego pośladki, które ścisnął lekko.

- Magnus!- wychrypiał młodszy w jego usta.

- Uznam to za tak- odrzekł starszy zadowolony z siebie, po czym zeskoczył z biurka.

Młodszy wydał z siebie jęk frustracji.

- Czekam w sypialni- dodał kociooki, nim zniknął w korytarzu.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz