Brzuszek mnie boli

430 38 64
                                    

Cele w piwnicach Instytutu były czyste i jasne, a zamiast krat miały grube szyby. Pomimo utrzymania ich w dobrej kondycji, nie były ogrzewane, przez co Clary wieczorami i w chłodniejsze dni trzęsła się z zimna.

Dochodziła pora obiadowa, gdy wejście otworzyło się, a do pomieszczenia weszło troje Łowców. Jeden z nich, wysoki i umięśniony szatyn, rozkuł jej ręce, a drugi - rudy, z masą piegów na twarzy podał jej posiłek. Dziewczyna jadła w ciszy, spiesząc się, by uwolnić się z pod ich czujnych spojrzeń, które niemal wywiercały jej dziurę w plecach. Na domiar złego wszystko odbywało się pod czujnym okiem Aline. Brunetka zdawała się jej nie lubić, choć rudowłosa nie miała pojęcia dlaczego. Jak przez mgłę pamiętała urywki wydarzeń ostatnich dni.

Po zakończeniu jedzenia ponownie została skuta, a potem troje przybyszów opuściło celę. Przez większość czasu wpatrywała się tylko w plecy pilnujących jej strażników. Większość z nich wyglądała znajomo, przychodzili tu rano lub wieczorem, by odbyć swoją wartę. Jednak jeden z nich wydawał się inny. Był niższy, szczuplejszy, miał długie i proste blond włosy. Nastolatka była pewna, że nigdy wcześniej go nie widziała, jednak coś podpowiadało jej, że on jest w stanie ją zrozumieć. Pomoże jej, jeśli tylko odpowiednio wytęży siły...

Z tą myślą osunęła się na ziemię, nagle dziwnie wyczerpana.

~~

Magnus i Alec jedli obiad w ciszy. Zajmowali miejsca przy stole w salonie, który został nakryty ciemnofioletową serwetą. Na jego środku stanął świecznik, który jednak nie płonął z dwóch prostych powodów: 

1)Był dzień, więc było jasno i palenie świec nie miałoby sensu,

2)Świece były zapachowe, a Alec zaczynał być ogromnie wrażliwy na różne nadzwyczajne aromaty.

Tak więc stanowił on tylko dekorację, dopasowując się idealnie do białej zastawy stołowej.

Po zakończonym posiłku niebieskooki, ubrany w niebieski puchaty szlafrok, ułożył dłonie na swoim brzuszku i przymknął oczy.

- Smakowało ci?- spytał starszy, pstryknięciem palców umieszczając brudne naczynia w zmywarce.

- Mhm- mruknął, nie otwierając oczu- Chyba nie wstanę z krzesła- uśmiechnął się szeroko.

- Aż tak się najadłeś?- Czarownik również się uśmiechnął i podszedł do swojego partnera.

- Mmm- Alec uchylił powieki- Nie mam pojęcia, gdzie mi się to mieści.

- W końcu jest was troje- padła rzeczowa odpowiedź, po której nakrył dłonie męża swoimi.

Spędzili w tej pozycji kilkanaście sekund, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Było im razem dobrze, a wspólny posiłek tylko ocieplił atmosferę.

- Wiesz co?- młodszy w końcu przerwał ciszę- Myślałem nad tym, co mówiłeś wcześniej.

Kociooki rzucił mu pytające spojrzenie.

- Chyba powinienem się ogolić. Z tym, że, um... Mam trochę ograniczoną mobilność i chyba będę potrzebował twojej pomocy- z zakłopotaniem podrapał się w tył głowy.

- Och, Alexandrze- znów nieświadomie wygiął wargi w szerokim uśmiechu-  Z rozkoszą.

Po tych słowach teatralnym gestem podał rękę swojemu partnerowi, a potem pomógł mu wstać i obejmując w pasie odprowadził do łazienki.

Gdy stanęli przed wielkim lustrem, mag ostrożnie pokrył policzki i brodę Łowcy kremem do golenia, a potem sięgnął po maszynkę. Po kilku minutach zmył zbędną pianę letnią wodą i nasmarował go kremem po goleniu, modląc się w duchu, by ten nie zwrócił uwagi na intensywny zapach.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz