Przyszli ojcowie

457 40 65
                                    

Kolejny dzień zapowiadał się całkiem dobrze. Słońce od rana świeciło na bezchmurnym niebie, powietrze było ciepłe, niemal jakby właśnie rozpoczęła się wiosna. 

Magnus znowu wstał wcześnie, nie planował tego, ale po prostu tak się stało. Czyżbym zaczynał zmieniać swój tryb życia ze względu na ciążę Alexandra? Pokręcił z niedowierzaniem głową, a potem uśmiechnął się, widząc spokojną twarz chłopaka, pogrążonego w głębokim śnie.

Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, wstał i przebrał się w czarne spodnie i fioletową koszulę, a do tego dodał tradycyjny makijaż oczu. Potem ruszył w kierunku kuchni.

- Oh, Prezesie Miau, możesz wyjść już spod stołu...- powiedział, widząc kota leżącego w tym samym miejscu, co wczoraj wieczorem.

Zwierzę nie zareagowało. Czarownik nie zamierzał się tak łatwo poddać. Pstryknął palcami, a w jego dłoni pojawił się jeden z ulubionych smakołyków Prezesa. To również było mało przekonujące. Zrezygnowany mężczyzna na klęczkach wszedł pod stół i pogłaskał pupila po puchatej sierści, a potem podsunął mu jedzenie pod sam nos. Chwilę to potrwało, ale finalnie zwierzak zjadł wszystko.

- I co ja mam z tobą zrobić...- zamyślił się.

Po chwili wyjął telefon i wybrał numer Maryse. Kobieta jednak nie odebrała. Zrzucił to na karb wczesnej pory, po czym wybrał numer jeszcze raz. I kolejny, a potem jeszcze jeden... 

- Jakby numer był poza zasięgiem... Dziwne- wzruszył ramionami.

Postanowił, że nie podda się tak łatwo i wybrał numer Simona. Młody Wampir odebrał po dwóch sygnałach.

- Halo?- głos w słuchawce był całkiem zrozumiały, mimo że kociooki spodziewał się u rozmówcy ziewnięcia i porannej chrypki.

- Simon? Nie śpisz już?

- Mm... Spałem, ale twój telefon mnie obudził. Wiadomo co z Izzy?

No tak, to dlatego w momencie był rozbudzony. Martwił się o swoją dziewczynę.

- Niestety, Brat Zachariasz potrzebuje jeszcze trochę czasu, to skomplikowana procedura.

- Oh...- młodszy wyraźnie posmutniał.

- Dzwonię w innej sprawie. Próbowałem załatwić to z Maryse, ale nie odbiera telefonu.

- Pewnie ma słaby zasięg w Idrysie- zaśmiał się nerwowo.

- W IDRYSIE?!

- To ty nic nie wiesz?! Clave przeniosło Luke'a do Idrysu. Maryse wyjechała z nim wczoraj.

- Na Anioła!- Magnus oniemiał, przyswajając nową informację- Alexander nie został o niczym poinformowany.

- To odgórna decyzja- mimo, że rozmawiali przez telefon, to mag wyobraził sobie Simona bezradnie wzruszającego ramionami- A czego od niej potrzebowałeś?

- Oh... Po prostu Alexander nie najlepiej znosi towarzystwo Prezesa Miau w trakcie, uhm... ciąży- ostatnie słowo wypowiedział bardzo cicho- Pomyślałem, że do powrotu Isabelle, powinienem poszukać mu nowego opiekuna.

- Ale, że Alecowi?

Magnus przybił piątkę ze swoim czołem, co jego rozmówca doskonale usłyszał po swojej stronie telefonu.

- Nie, Prezesowi- wysyczał, jakby rozmawiał z idiotą.

- Oh, no tak, głupi jestem- nastolatek zaśmiał się słodko, a Bane mimowolnie uśmiechnął się.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz