Wczoraj to (nie)przeszłość

469 44 17
                                    

Od ranka Magnus był jakoś dziwnie przygaszony. Nie chciał zjeść śniadania, ani wypić filiżanki kawy czy herbaty. Nie uśmiechał się jak zwykle, a z jego oczu zniknęły magiczne iskierki. Zamiast swoich fantazyjnych strojów rodem z epoki wiktoriańskiej, tudzież nowoczesnej abstrakcji z francuskich wybiegów mody, postanowił ubrać zwykłe niebieskie jeansy, czarną koszulkę z dekoltem w serek i szarą bluzę na zamek. Oczy obrysował czarną kredką (jak zawsze), jednak nie użył w swoim makijażu kolorowych cieni ani brokatu. Włosy zazwyczaj ułożone do góry lub stylizowane na artystyczny nieład, tym razem sterczały na wszystkie strony świata, jakby mężczyzna dopiero wstał z łóżka.

Aleca bardzo martwił ten stan rzeczy. Nie chodziło tylko o to, że jego mąż wyglądał inaczej. Ba, w za dużej bluzie z kapturem byłby nawet bardzo uroczy! Gdyby tylko nie te smutne oczy i ponura mina... Wielokrotnie próbował wyciągnąć z niego o co chodzi, jednak w tym temacie starszy milczał jak zaklęty. Lightwood był niemal pewien, że ma to związek z tajemniczym zniknięciem Jace'a poprzedniej nocy, jednak nie wiedział jeszcze jak połączyć fakty, by utworzyły one jedną spójną całość. Mimo tego postanowił spędzić ten dzień ze swoim ukochanym, a dowodzenie nad Instytutem i podejmowanie decyzji dotyczących ich najnowszego, rudowłosego więźnia, powierzył Aline Penhallow. Wiedział, że w tej sprawie mógł liczyć na dziewczynę.

- No dalej, Magnus, powiedz mi o co chodzi- powiedział, siadając na łóżku obok Maga i chwytając go za dłoń. Zauważył, że nie było na niej fantazyjnych pierścieni, a czarny lakier miejscami odpryskiwał od pomalowanych paznokci.

- To nic takiego, Alexandrze- Czarownik spojrzał na ich splecione ze sobą palce i poczuł ukłucie w sercu. Wiedział, że nie powinien brać do siebie wczorajszych słów blondyna, ale był on jednak bratem Aleca. Co jeśli myśleli tak samo o jego makijażu i ubraniach? Co jeśli partner będący szefem całego nowojorskiego Instytutu wstydził się pokazywać przy nim każdego dnia swojej pracy? Inni Nocni Łowcy pewnie wyśmiewali się z niego za plecami.

- Już widzę twoje nic- młodszy bez pytania wprosił się na kolana kociookiego- Jesteś inny niż zawsze, widzę to wypisane na twojej twarzy. Tęsknię za twoim uśmiechem...- przesunął kciukiem po jego suchej, spękanej wardze- Kiedy coś cię trapi, to chcę wiedzieć o tym pierwszy. Jestem twoim mężem i zamierzam wspierać cię we wszystkim, rozumiesz?

Słowa niebieskookiego zawisły w powietrzu, a po nich nastała długa, nieprzyjemna cisza. Łowca odsłonił niesforne ciemne kosmyki z czoła Czarownika, a potem delikatnie je ucałował. Ten mały gest troski był tak przepełniony uczuciem, że Magnus miał ochotę zapłakać. Jak mógł kiedykolwiek zwątpić w intencje swojego Alexandra i jego uczucia? W końcu obydwoje nazywali się Lightwood-Bane, a takie nazwisko, to nie byle co.

~~

Jace obudził w się w miejscu, którego w pierwszym momencie nie poznawał. Pomieszczenie było klaustrofobicznie małe, a ze wszystkich stron otaczały go regały zawalone jakimiś kartonami i słoiczkami z różnokolorową zawartością. Podniósł się z ziemi, przetarł oczy i wziął do ręki jeden ze słoiczków o białej zawartości i żółto-zielonej etykietce z napisem „majonez". Coś zaczęło świtać mu w głowie, więc rozejrzał się jeszcze raz i już wiedział – zaplecze w Jade Wolf. Ale jak on w ogóle się tu znalazł? Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nie przypominał sobie nawet tego, by wczoraj planował odwiedzić siedzibę Wilkołaków.

Czuł dziwny ból pulsujący gdzieś z tyłu głowy, aż po skronie. Miał wrażenie, że mózg zaraz zagotuje mu się pod czaszką. Och, pewnie wypił wczoraj coś mocniejszego. Dobrze znał ten rodzaj bólu, który (szczerze powiedziawszy) nie należał do jego ulubionych. Zamknął oczy i wziął kilka głębokich oddechów, po czym odłożył słoik tak, skąd go zabrał, a potem ruszył w kierunku drzwi.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz