Pogrzeb

342 32 25
                                    

Dni w Nowym Yorku mijały coraz szybciej. A może to sprawka listopada, który sprawił, że wieczory przychodziły zdecydowanie wcześniej niż w lecie?

Na zewnątrz robiło się coraz zimniej, ludzie dawno wyciągnęli z szaf zimowe kurtki, a na głowy wkładali czapki. Speakerzy radiowi i prezenterzy telewizyjni zapowiadali spadnięcie śniegu już niebawem. Kto by pomyślał? Śnieg tutaj?! Istne szaleństwo!

Nie wszystkich jednak ta informacja ekscytowała. Simon nadal bardzo mocno przeżywał głęboką żałobę po swojej małej istotce. Niedługo po porodzie, niecałe trzy doby? Z resztą, kto by to liczył..! Izzy znów zapadła w śpiączkę. Nie została nawet poinformowana o tragedii, która dotknęła jej rodzinę. 

Szeregi Nocnych Łowców zostały zdziesiątkowane, kolejni młodzi i silni mężczyźni z tajemniczych powodów zostawali oddelegowani do Idrysu. Na ich miejsce przybyło niewielu nowych, głównie kobiety i starsi stażem, mający ograniczone możliwości jeśli chodzi o aktywny udział w misjach oraz walkę. Z tego powodu podczas skromnej uroczystości pogrzebowej młodemu Wampirowi towarzyszyli tylko Alec, Magnus i Madzie. 

Dziewczynka ściskała jego bladą dłoń i bez słowa podawała kolejne chusteczki, które zużyte trafiały na ziemię. Mimo młodego wieku doskonale rozumiała, co się dzieje. W towarzystwie trzech dorosłych mężczyzn, który nie kryjąc, ciągle pociągali nosami i ocierali mokre policzki, czuła się nieswojo. Nie lubiła, gdy ktoś był smutny, a przez ostatnie miesiące ciągle ktoś ze starszych miał gorsze dni.

Najpierw Magnus, potem Izzy, Aline, a teraz Simon... Nie umiała pogodzić się z faktem, że na smutek nie ma żadnego zaklęcia. Przecież wszystko da się zaczarować!

Pastor stanął nad małą, różową trumienką. Osobliwy wybór, tak określił ją pracownik domu pogrzebowego. Była robiona na zamówienie, więc kosztowała niemało, w końcu nawet dzieci z reguły chowano w drewnianych grobach. Był to wybór Simona, który choć w ten sposób chciał dać córeczce coś od siebie. Już nigdy przecież nie kupi jej pluszowego misia, kolorowej grzechotki czy sukieneczki, w której wyglądałaby jak mini kopia swojej mamy. Ten wydatek, razem z kosztami pogrzebu oraz setki różnokolorowych kwiatów ułożonych w ogromny bukiet, pochłonąłby prawie wszystkie jego oszczędności, jednak Magnus zadeklarował, że chętnie ureguluje część rachunku. W końcu nic więcej nie można już dla niej.

W trakcie ceremonii dołączyły do nich trzy kobiety. Z początku, przez zebrane łzy w oczach, Lewis nie rozpoznał ich. Dopiero po usłyszeniu znajomego głosu uspokoił się.

- Tak mi przykro, skarbie- Dot uścisnęła go bardzo mocno. Ona również płakała, a jej oczy były czerwone jak u królika- Wybacz spóźnienie, ale sprowadziłyśmy kogoś dla ciebie. Myślę, że jej obecność przyda ci się teraz.

Czarownica odeszła i wzięła na ręce Madzie, chcąc choć na chwilę odwrócić jej uwagę od wszechogarniającego wszystkich smutku.

- Gdybyś czegoś potrzebował, to wiesz, gdzie mnie znaleźć- szepnęła Maia, która teraz obejmowała Wampira- Nie wyobrażam sobie jak jest ci ciężko- potarła palcem załzawione oko, kompletnie rozmazując tusz do rzęs na połowie policzka- Ale będzie dobrze, musi być.

- Dziękuję- również mówił szeptem- Cieszę się, że przyszłaś.

Alfa pokrzepiająco poklepała go po plecach, po czym dołączyła do reszty żałobników. Zza jej pleców wyłoniła się...

- ... Becky...

- Simon...- dziewczyna rozłożyła ręce i w ułamku sekundy padli sobie w objęcia.

Chłopak nie kontaktował się z siostrą od tygodni. Nawet nie powiedział jej, że razem z Izzy spodziewają się dziecka, a co dopiero o tym, że już je stracili... Nie myślał teraz o tym skąd się dowiedziała ani jak tu trafiła. Najważniejsze, że po prostu była, że będzie go wspierać w tym trudnym momencie. Jego kochana siostrzyczka.

~~
Po uroczystości każdy poszedł w swoją stronę. Simon i Becky wrócili do dawnego pokoju Izzy w Instytucie, który zamieszkiwał chłopak. Dot zabrała Madzie do swojego mieszkania, a Maia poszła do Jade Wolf, by ogarnąć emocje i zacisnąć więzi ze stadem. Alec i Magnus również zaszyli się w Instytucie, młodszy nie potrafił się pozbierać.

- Kochanie...- Magnus usiadł, opierając plecy o ramę łóżka. Posadził sobie młodszego na kolanach i przytulił, czule gładząc jego plecy.

Przez drzwi do pokoju przyfrunął list. Mag chwycił go szybko i rozłożył.

Alecu, Magnusie!

W Idrysie dzieją się złe rzeczy. Mamy podejrzenia, że eksperymenty trwają po to, by wyhodować jakąś dziwną rasę, nową armię. Po co? Dlaczego? Tego nie wiemy.

Luke wrócił z misji. Ranny, posiniaczony, zmęczony. Wyjdzie z tego, ale niewiele pamięta. Boję się, że jemu też coś zaaplikowali.

Robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Upewnijcie się, że jesteście bezpieczni. Pilnujcie Izzy i Madzie. Uważajcie na Jace'a, podobno wyżsi rangą mają wobec niego niecne zamiary.

Kocham was najmocniej na świecie, 
Mama

Wiadomość jak zwykle była sklecona na szybko, nieco niestaranna. Ale zawsze BYŁA. To znaczy, że Maryse żyje, Luke też. To jak kamień z serca...

Szkoda tylko, że na Jace'a już za późno.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz