Dzień niespodziewanych listów

354 38 14
                                    

W pomieszczeniu zapanowała ogłuszająca cisza, od czasu do czasu przerywana tylko przez Simona pociągającego nosem i wycierającego łzy rękawem luźnej koszuli w kratkę.

Jace stał oniemiały, przeskakując wzrokiem to na niego, to na dziewczynkę. Nie miał pojęcia, co powiedzieć ani jak zareagować. Dosłownie zastygł w miejscu, zdawało się nawet, że przez długi czas wstrzymywał oddech.

Prezes, wystraszony krzykiem, zaplątał się w potarganą przez siebie firanę, a gdy już się z niej wydostał, z przestrachem czmychnął pod łóżko. Madzie wodziła za nim wzrokiem i miała wielką ochotę, również wczołgać się pod mebel, by uspokoić zwierzaka. Wtedy jednak, brunetem wstrząsnęła kolejna fala szlochu, więc postanowiła podejść do niego i jakoś go pocieszyć.

- Obejrzymy razem Fineasza i Ferba?- zapytała, dotykając delikatnie jego rozedrganego ramienia. Zaobserwowała taki ruch u Aleca i Magnusa, gdy jeden próbował uspokoić drugiego. Miała nadzieję, że zadziała on również w tej sytuacji.

- Um, może trochę później?- odpowiedział Wampir szeptem, ostatecznie powstrzymując kolejne łzy cisnące się do oczu.

- Jasne- wzruszyła ramionami- Jak tylko się ogarniesz, to daj znać.

Chłopak uśmiechnął się na te słowa. Szczerość małej Czarownicy w połączeniu z cytowaniem przez nią tekstów zasłyszanych w bajkach, które razem oglądali, ogromnie go rozczulała.

Czarnowłosa odsunęła się od niego, po czym zanurkowała pod łóżkiem. Chwyciła spanikowanego kota za grzbiet i przyciągnęła do siebie. Po chwili znów stała na środku pomieszczenia, nie wypuszczając zwierzaka ze swoich objęć.

- Widzę, że musicie sobie coś wyjaśnić- starała się brzmieć dorośle, w końcu wszyscy wokół niej tak się zachowywali- Zostawiam was samych. Jakby co, to ja i Prezes będziemy w bibliotece.

~~

Magnus skończył właśnie przyrządzać zamówiony eliksir i przelewał go do małej fiolki w kształcie motyla, gdy przez uchylone okno w jego pracowni wleciała kartka i wylądowała na stole, na którym porozrzucane były rozmaite przyprawy.

Szybko zakręcił fiolkę, po czym sięgnął po kawałek pożółkłego pergaminu, który okazał się być listem.

Drogi Magnusie, Drogi Alecu,

Nie jestem w stanie za pomocą słów opisać, jak bardzo mi was brakuje. 

Niestety, okoliczności zmusiły mnie do tymczasowego przeniesienia się do Idrysu z Lucianem.

Nie ma dnia, w którym nie myślałabym o was ("was" było rozmazane, jakby kobieta pisząc list uroniła łzę), nie umiem wybaczyć sobie faktu, że nie mogłam się z wami choćby pożegnać.

Zostawiliśmy Madzie w dobrych rękach, Jace i pozostali pracownicy Nowojorskiego Instytutu czuwają nad jej bezpieczeństwem.

Mam nadzieję, że wkrótce będzie nam dane zobaczyć się znowu.

Kocham was,
Mama

Słowa skreślone na papierze były nierówne i zapisane w sposób chaotyczny, jakby była Łowczyni spieszyła się lub robiła to w tajemnicy.

Bane potarł brodę palcami, zastanawiając się, gdzie Maryse Lightwood znalazła Czarownika, który wysłał do niego tę wiadomość w jej imieniu oraz, co ważniejsze, jakiej zażądał za to zapłaty.

Nie dane mu było jednak zastanawiać się nad tym zbyt długo, ponieważ do pracowni wszedł Alec.

- Mam coś dla ciebie!- powiedział z szerokim uśmiechem, machając mu przed nosem małą, białą karteczką.

Starszy chwycił ją szybko i rozłożył, a widząc równe litery, spisane czarnym atramentem, utwierdził się w przekonaniu, że to kolejny magiczny list.

Magnusie i Alexandrze Lightwood-Bane,

Kolejny etap wypędzania demonicznych mocy z ciała Isabelle został zakończony sukcesem. Dzisiaj równo o północy za pomocą portalu przenieście się w miejsce, w którym ostatnio rozstaliśmy się, byśmy mogli wykonać ostateczną procedurę.

Brat Zachariasz

P.S. Nie zapomnijcie zabrać ze sobą dwóch garści ususzonego rumianku i fiolki wywaru z pokrzywy.

- Przeczytałeś?!

Nieśmiało skinął głową.

- Już jutro Izzy do nas wróci!- Nocny Łowca był niesamowicie podekscytowany, jego oczy aż błyszczały z nadmiaru emocji.

- Nawet nie masz pojęcia jak za nią tęsknię- przyciągnął młodszego do siebie (na tyle, na ile pozwalał im jego brzuszek) i pogładził jego policzek kciukiem.

Nie chciał go martwić na zapas, jednak wiedział, że jeśli nie pokaże mu wiadomości od Maryse teraz, to potem może mieć to nieprzyjemne konsekwencje.

- Co to za smutna mina? Nie cieszysz się z powrotu Izzy?

- To nie tak- westchnął zmartwiony, niespodziewanie ukazując swoje kocie oczy- Też otrzymałem właśnie list, przeczytaj.

Wręczył partnerowi karteczkę i w skupieniu obserwował zmieniający się wyraz jego twarzy i gasnący entuzjazm.

- Pieprzone Clave!- zaklął Alec, gniotąc wiadomość w dłoni i ciskając nią o podłogę.

- Clave?

- Jakiś czas temu naciskali na przeniesienie Luke'a do Idrysu, ale im odmówiłem. Potem sprawa ucichła, ale jak widać wykorzystali moją nieobecność.

- Przeklęta banda- mruknął Mag pod nosem- Nie denerwuj się nimi. Kiedy tylko odzyskamy Isabelle, jakoś się z nimi policzymy.

Lightwood wypuścił mężczyznę z objęć i przymknął oczy, układając dłonie na brzuchu.

- Co się dzieje, kochanie?- spytał zmartwiony Magnus.

- Nie mam pojęcia, jakoś nagle się źle poczułem.

- Spokojnie, kochanie, oddychaj powoli- odprowadził niebieskookiego na kanapę w salonie i usiadł obok, lustrując go uważnym spojrzeniem- Nie możesz się tak denerwować- przypomniał mu- Musisz wytrzymać do północy.

- Zrównam Clave z ziemią- zadeklarował młodszy, znów zamykając oczy. Na jego czole pojawiły się kropelki potu, które czarownik otarł rękawem swojej koszuli.

- Odpocznij, Alexandrze, już niedużo czasu nam zostało.


Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz