Zdążą?

312 29 35
                                    

Słońce majaczyło już na linii horyzontu, oślepiając swoim ciemnopomarańczowym blaskiem oczy przechodniów, którzy akurat wybrali się na spacer późnym popołudniem. Jego kolor jedynie tworzył złudne wrażenie, że zaraz się ociepli. Jakby w akcie protestu z nieba zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu.

W tej jakże ambiwalentnej scenerii troje nocnych łowców, wampir oraz dwoje czarowników przemierzało miasto, w pogoni za krwiożerczym demonem. Ich jesienne, przejściowe ubrania zdecydowanie nie były przystosowane do ogrzewania ich w temperaturze poniżej zera, więc po niedługim czasie nawet Jace obejmował się ramionami, próbując choć odrobinę rozgrzać obmarzłe ramiona.

Gdy zatrzymali się pod jednym z mostów, by Clary mogła sprawdzić świeży ślad, Madzie pociągnęła Magnusa za rękaw, zwracając tym jego uwagę na siebie.

- Coś się dzieje, precelku?- spytał, kucając przy małej. Wymusił uśmiech, choć tak naprawdę wewnętrznie szalał z niepokoju.

- Jest strasznie zimno- powiedziała dziewczynka, a potem wskazała na nastolatków za swoimi plecami- Może im jakoś pomożemy?

- Co masz na myśli?- starszy zmarszczył nos w zastanowieniu.

- No wiesz, można by im tu sprowadzić za pomocą magii jakąś kurtkę czy coś- wzruszyła ramionami.

- Kochanie to...-  starał się ostrożnie dobierał słowa- To bardzo szczodry pomysł, ale musimy oszczędzać energię. Magia może być bardzo potrzebna w każdej chwili.

- Serio?- westchnęła z dezaprobatą- Przecież kilka pstryknięć palcami aż tak nie męczy.

Bane pokręcił głową z czułym uśmiechem. Kiedy to zdążył zapomnieć, że ma przed sobą dziecko, które zabija najgroźniejsze kreatury mrugnięciem oka?

- Faktycznie to nie będzie aż tak męczące- zgodził się w końcu- Zechcesz czynić honory? 

Młodsza uśmiechnęła się i podskoczyła w miejscu ucieszona, jakby właśnie dostała ogromną tabliczkę czekolady. Potem kilka razy machnęła dłonią i pstryknęła, a w następnej chwili ich towarzysze zyskali ciepłe ubrania. Izzy swoje ulubione czarne futro, Jace płaszcz w tym samym kolorze, Simon kurtkę ortalionową, a Clary bladoróżowy blezer z kożuchem w środku.

W momencie cztery pary zdziwionych oczu zwróciły się na dziewczynkę. W tej samej chwili Magnus wyczarował fantazyjny złoto-zielony płaszcz dla siebie oraz niebieską kurteczkę, szalik i czapeczkę dla małej czarownicy.

- Dziękujemy, kochanie- Izzy uśmiechnęła się do Madzie. Ta jednak tylko machnęła ręką, a potem przylgnęła do Magnusa.

Nagle Clary poczuła coś dziwnego, zerwała się do biegu w tylko sobie znanym kierunku. Pozostali ruszyli jej śladem. Nie zwalniali tempa przez dobrych kilka minut. Wszyscy poza Simonem mieli policzki czerwone z wysiłku i łapczywie łapali powietrze.

Rudowłosa w końcu zwolniła, podchodząc do starego, zniszczonego murku. Miejscami odchodził z niego tynk i widać było odrapane cegły. Przesunęła po nich palcami, a po chwili wymacała w jednej z nich wgłębienie.

- A niech by to szlag...- przycisnęła dłonie do twarzy i osunęła się na kolana.

- Co się stało?- Jace w momencie był przy niej.

- Nie dostaniemy się do niego- powiedziała z rezygnacją.

- I mówisz to na podstawie... cegły?- Simon podrapał się po głowie, a blondyn zmroził go wzrokiem.

- Nie teraz, Si- Clary uciszyła go ruchem ręki. Potem chwyciła dłoń Jace'a i przyłożyła ją do wgłębienia- Czujesz?

Chłopaka zmroziło, ale po chwili odzyskał swój rezon.

- To dziwne, zupełnie jakby... Był w tym murze.

- Dokładnie- zgodziła się.

- No to super!- wampir triumfalnie wzniósł ręce. Nieco speszył się, gdy nikt nie podzielił jego entuzjazmu- Czyli eee... nie super? Skoro jest w tej ścianie, to wystarczy posypać ją białym brokatem i po robocie, co nie? Tak jak było do tej pory z twoimi obrazami.

- To nie jest takie proste- westchnęła Fray- Ten "brokat" mógł zadziałać, bo obrazy były malowane na specjalnie zaklętej sztaludze przy użyciu odpowiednich farb. Tutaj nie mamy nic, dosłownie nic. Tylko ślad demona połączonego ze mną, więc jedynie ja mogę go poczuć. Jace może poczuć Aleca, bo są połączeni, ale w tej sytuacji... Nie może go wydobyć, a ja nie mogę tam przeniknąć. Już za późno.

- Jak to "w tej sytuacji"?- Izzy zacisnęła pięści, nie odda brata tak łatwo- Zawsze da się coś zrobić!

Magnus podszedł bliżej nich, cały czas trzymając Madzie za rękę.

- Dlaczego Jace nie może go "wydobyć"?- zapytał.

- Blaknące runy- wyjaśniła- Tracą swoje właściwości, są jakby... upośledzone.  Jako jego parabatai mógłby coś zdziałać, ale został poddany temu samemu procesowi, w którym...- podwinęła rękaw i pokazała bliznę po wyrwanej runie- W którym stało się to. Nie spotkała go całkowita utrata, ale wystarczająca, by dla tej metody był bezużyteczny.

- Chodzi o tę przeklętą truciznę, którą faszerowali mnie w Idrysie?- Herondale niemal wypluł te słowa, a dziewczyna potaknęła ruchem głowy.

- Na truciznę można zrobić antidotum!- pisnęła Madzie podekscytowana- Nie mów, że o tym nie pomyślałaś.

- To stworzenia antidotum potrzebujemy tej trucizny- rudowłosa spojrzała na nią- A nie mamy do niej dostępu.

- Poczekaj...- Jace uniósł ręce przed siebie, potem wyjął telofon z kieszeni i szybko wybrał numer- Luke? To bardzo pilne. Masz może jeszcze tę strzykawkę, którą wyniosłem z celi?... Co? Tak, tak! Tę, którą próbowałem cię zaatakować tamtego dnia... Tak! Super, bardzo jej potrzebuję.

Po kilku zdaniach rozłączył się, a potem z ulgą spojrzał na wszystkich zebranych.

- Luke ma truciznę, nie wszystko stracone!- jego twarz przeciął niemal chłopięcy uśmiech.

- Zatem postanowione- mag klasnął w dłonie- Jace i Isabelle wrócą do Instytutu. Jace odbierze od Luke'a truciznę, a Isabelle stworzy antidotum.

- Ale...- blondyn od razu spojrzał na Clary- Nie możemy zostawić jej samej.

Czarownik westchnął.

- Jest jedną z dwóch osób, które są w stanie wyczuć demona, którego chcemy powstrzymać. Musi tu zostać. Ty i Isabelle musicie wrócić do Instytutu, bo jesteście w stanie wytworzyć antidotum i szybko tu wrócić. Ja i Simon zostaniemy tutaj, będziemy ubezpieczać Clary. Madzie otworzy dla was portal- powiedział, a potem kucnął i spojrzał dziewczynce w oczy- Dasz radę to zrobić, słoneczko? Przeniesiesz ich szybko do laboratorium, a potem tutaj wrócicie.

Czarownica kiwnęła głową. Nikt nie zaprotestował. Mag uściskał dziewczynkę, a potem tylko patrzył ze smutkiem jak ta razem z dwójką łowców znika w zamykającym się portalu.

- Magnus?

Bane nawet nie zauważył, gdy Simon i Clary pojawili się po jego prawej i lewej stronie.

- Wszystko okej?- rudowłosa dotknęła jego ramienia. Kiwnął głową.

- W takim razie dlaczego płaczesz?- Simon poklepał go pocieszająco po plecach.

Starszy starł z policzka łzę, z której spłynięcia wcześniej w ogóle nie zdawał sobie sprawy.

- Czasem mężczyzna też roni łzy i to nie jest nic złego- wzruszył ramionami- Oby szybko wrócili, bo każda sekunda zwłoki doprowadza mnie do szaleństwa.

- Myślicie, że zdążą?- Wampir zawahał się.

- Muszą zdążyć.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz