Puk puk

569 41 38
                                    

W Jade Wolf każdy dzień był do siebie podobny. Odkąd Bat został niespodziewanie zaatakowany, miewał ataki paniki, halucynacje i dziwne skoki temperatury - raz było mu niesamowicie zimno, żeby za kwadrans okazało się, że ma gorączkę. Pozostali członkowie stada czuwali nad nim, nigdy nie zostawiając go samego. Od ataku stała się też kolejna dziwna rzecz - mężczyzna ani razu nie przemienił się w Wilkołaka, pozostając pod swoją ludzką postacią.

Maię bardzo niepokoiła ta sprawa, a bezradność jaką odczuwała, pogłębiała tylko jej frustrację. Nie chciała być bezużyteczna dla swojego stada, była jego liderką, jej ludzie liczyli na nią. W starciu z tym niespodziewanym atakiem nie miała nawet planu na to jak się obronić, gdyby taka sytuacja zaszła ponownie. Powoli przekonywała się do tego, że sama nie da sobie rady i musi poprosić o pomoc kogoś, z kim niekoniecznie chciała mieć kontakt, a już tym bardziej zaciągać wobec niego zobowiązania. Taką osobą był Czarownik.

Nie chciała odciągać Magnusa od jego ważnych spraw, wiedziała że starszy sam ma wystarczająco dużo kłopotów w swoim życiu. Dot zdawała się być w porządku i do tego była bardzo dobrą Czarownicą, jednak znały się zbyt słabo, by mogła prosić ją o jakąkolwiek przysługę i liczyć, że ta nie będzie chciała niczego w zamian. Z resztą, to i tak byłoby bardzo niezręczne. Jedyną pozostałą opcją był Lorenzo, którego Maia znała jedynie ze spotkań Porozumienia. Nie przepadała za nim, ale nie miała innego wyjścia.

Sięgnęła po telefon i wybrała numer Luke'a. Potrzebowała porady, a nikomu nie ufała tak bardzo jak jemu. Mężczyzna odebrał po kilku sygnałach.

- Maia?- jego chropowaty głos brzmiał nieco inaczej niż zwykle.

- Tak, to ja... Mam pewien problem.

- Znowu Wampiry?

- Nie, nie- zaprzeczyła szybko- Nie tym razem.

- Na Anioła, to co innego? Czarownicy? Faerie? Błagam, tylko nie mów, że ten problem dotyczy któregoś z Nocnych Łowców...

- Spokojnie, Łowcy nie mają z tym nic wspólnego. To jednak nieco skomplikowana sprawa...

Szybko opowiedziała mu o wszystkim, co działo się w Jade Wolf od jego ostatniej wizyty. Na chwilę zawahała się przed podaniem szczegółów dotyczących zachowania Bata, ale ostatecznie je także dokładnie opisała. 

- Wątpię żeby Magnus był w stanie pomóc ci w tej sprawie.

- Nawet nie zamierzałam go o to prosić- zaprzeczyła szybko- Myślałam raczej o kimś bardziej bezstronnym, na przykład o Lorenzo.

- Na Anioła! Drogie dziecko... Nie proś go o nic- mężczyzna zamilkł na moment- Jeśli to naprawdę naglące, to załatwię Magnusa u was jeszcze na jutro. Choć nadal uważam, że to kiepski pomysł...

Po tych słowach słuchawka Luke'a zaczęła dziwnie trzeszczeć, a potem dał się w niej słyszeć piskliwy głosić.

- HEJ, MAIA!

- Madzie?- zdziwiła się starsza.

-  Zabrałam Luke'owi telefon, bo strasznie przynudza- powiedziała dziewczynka. W tle było słychać głos mężczyzny, próbującego odzyskać komórkę.

- No fakt, czasem trzeba mu to przyznać- zaśmiała się mimowolnie- Musisz mu to wybaczyć, starsi już tak mają.

- Co u ciebie?

- Wszystko dobrze- skłamała, nie chcąc martwić małej.

- Halo, Maia?- po kolejnej serii trzaśnięć znów dało się usłyszeć głos należący do Garroway'a.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz