Samotność

352 29 18
                                    

Od momentu, w którym Jace zdecydował się na poinformowanie najbliższych o tym, że wkrótce zostanie ojcem, minęło już kilka dni. Blondyn nadal oswajał się z tą myślą. Potrafił budzić się w nocy, wstawać z łóżka i przy filiżance mocnej kawy rozmyślać nad tym, co zmienić w swoim życiu. 

Nie miał zbyt wielu nałogów, ale gdyby trzeba było jakiś nadmienić, to pierwszy na myśl wysuwał się pracoholizm. Zawsze musiał robić więcej, szybciej i efektywniej, niż inni. Odkąd zastępował Aleca na stanowisku Szefa Instytutu, założył nawet ranking wydajności i skuteczności dla Nocnych Łowców. Mimo, że od początku w nim prowadził (obecność demonów była stosunkowo niewielka, a on brał udział w niemal każdej misji), to uważał, że może jeszcze wiele rzeczy poprawić i udoskonalić. Niemal obsesyjnie dążył do tego, by być jeszcze lepszym.

Izzy nadspodziewanie dobrze przyjęła wiadomość o ciąży. Herondale obawiał się, że może to spowodować kolejne załamanie u brunetki, ale okazało się zupełnie inaczej. Dziewczyna uśmiechała się zdecydowanie częściej, była pogodna i chętna do działania. Bardzo chciała opiekować się Maią, mimo, że ta w pierwszych tygodniach pomocy nie potrzebowała. Z biegiem czasu Isabelle podjęła decyzję o tym, że może na stałe wrócić do Instytutu i brać udział w misjach. Jace przyjął tę informację z obawą, postanawiając, że będzie miał na nią oko.

Wyprowadzka Izzy spowodowała, że Simon również opuścił loft Magnusa. Wspierał swoją dziewczynę w codziennych treningach i przygotowaniach do kolejnych wyzwań.

~~

— Bardzo tu cicho, nie sądzisz? — zagaił Magnus, siadając na krańcu łóżka nakrytego różową narzutą.

— To chyba dobrze. Ja bardzo lubię ciszę — Alec wzruszył ramionami, wpatrując się w męża. Ten wyglądał na smutnego, choć nie miał ku temu wyraźnych powodów — Co cię gryzie?

Mag tylko machnął ręką, jakby odganiał natrętną muchę. Potem westchnął i ułożył się obok młodszego, kładąc głowę na jego piersi. Uśmiechnął się do siebie, słysząc rytmiczne bicie serca.

— Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic, pamiętasz? — Lightwood nie zamierzał odpuścić tak łatwo — Widzę, że coś jest nie tak. Od kilku dni snujesz się z nieszczęśliwą miną. Jesteś jakiś taki... przygaszony? Nie rzucasz swoich ulubionych żartów ani nic... Znowu zrobiłem coś źle?

— Nie, Alexandrze, oczywiście, że nie — starszy od razu uniósł się na łokciu i delikatnie pocałował partnera — Jesteś dla mnie bardzo dobry, zawsze byłeś. Poza tym ostatnio robisz duże postępy w leczeniu, co bardzo mnie cieszy.

— W takim razie nie owijaj w bawełnę i powiedz, o co ci chodzi.

— To nie takie proste... Chyba przywykłem do towarzystwa. Przez ostatnie miesi—ące było tu tłoczno, twoja mama i Luke wpadali z wizytą... Czasami zabierali też Madzie, a dzień z nią to zawsze masa przyjemnych wspomnień. Poza tym Isabelle, Simon i Jace mieszkali z nami przez pewien czas... Mieliśmy swoje wzloty i upadki, czasami było gorzej, a czasami lepiej, ale w większej grupie było tu inaczej. Teraz, gdy przemierzam niemal puste mieszkanie... Czuję się bardzo samotny. Tu nie chodzi o to, że twoja obecność mi nie wystarcza, wręcz przeciwnie - kocham cię i każda chwila razem jest dla mnie na wagę złota, ale czasami... Chciałbym, by w domu znów było więcej dusz do towarzystwa. Mam wrażenie, że teraz jest tu tak cicho i smutno.

— Wiesz, że wszyscy tutaj są dorośli, prawda? Choćbym nie wiem jak bardzo chciał zatrzymać tu moją siostrę, to nie jestem w stanie tego zrobić. Ona właśnie układa sobie życie z... no cóż, z chłopakiem, którego sobie wybrała, choć miała wielu lepszych kandydatów — obydwaj mimowolnie parsknęli śmiechem na ten komentarz — A Jace... chciałbyś, żeby ściągnął tu jeszcze Maię i gromadkę małych wilkołaków, które pogryzłyby zasłony z Mediolanu i potłukły drogocenny japoński serwis do herbaty? A nawet, jeśli te rzeczy straciły już dla ciebie wartość, w co szczerze wątpię, to nie możemy trzymać tu nikogo jak w klatce. Musimy dać im wolność i pozwolić na popełnianie błędów, nie sądzisz?

— I kto by pomyślał, że to ty będziesz prawić morały mnie, staremu wyjadaczowi? Wiem, że masz rację, ale łapie mnie niesamowita nostalgia.

Alec dotknął jego policzka i pogładził go kciukiem.

— Jeśli bardzo chciałbyś się kimś zaopiekować, to możesz mi pomóc ze skorzystaniem z łazienki, a potem sprawdzisz co u Clary. Wieczorem wpadniemy do Instytutu i zobaczymy, jak Jace i Izzy sobie radzą, co ty na to?

Oczy czarownika zabłysły, a usta rozciągły się w szerokim uśmiechu.

— Oczywiście, Alexandrze, tak właśnie zrobimy — pokiwał głową, a potem wziął młodszego na ręce.

~~

Już zmierzchało, Jace odliczał minuty do końca swojej zmiany w sali komputerowej, po której miał udać się bezpośrednio do mieszkania Mai. Było to dla niego wyjątkowo ważne, bo dziewczyna pierwszy raz od dawna sama zaproponowała, by został u niej na noc. Ich relacja nadal była nieco dziwna - niby czuli coś do siebie, ale niekoniecznie umieli to nazwać. Lubili spędzać czas razem, ale nie ciągnęło ich do nadmiernego okazywania sobie uczuć. Blondyn miał nadzieję, że będą w stanie wyjaśnić sobie to wszystko. Chciał mieć wszystko poukładane, w końcu za kilka miesięcy zostanie ojcem. I tym razem jest tego świadom, więc od początku zrobi wszystko najlepiej jak potrafi.

Równo dwie minuty po tym, jak zaczął się zbierać, odebrano informację o wzmożonej aktywności demonicznej na przedmieściach. 

Zająć się tym czy pozwolić działać komuś innemu?

Westchnął, a potem zrezygnowany pokręcił głową i wybrał numer do Isabelle. Odebrała po trzecim sygnale.

— Co się dzieje? — spytała, a jej głos był wyraźnie zaspany. Czyżby drzemka po wieczornym treningu?

— Zbieraj się, mamy misję do wykonania — rzucił krótko — Mało czasu i sporo syfu do ogarnięcia, także ubierz się odpowiednio. Czekam przy tylnym wyjściu.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz