Znów ją straciliśmy

471 40 12
                                    

Po nagłym wezwaniu Alec i Magnus znaleźli się na miejscu w tempie ekspresowym. Drzwi do mieszkania otworzył im spanikowany Simon, który przy każdym kroku trząsł się jak galareta. Gdy tylko małżonkowie przekroczyli próg i zamknęli za sobą drzwi, brunet od razu popędził w kierunku niewielkiego saloniku, w którym na kanapie leżała jego dziewczyna.

- Izzy?- dołączywszy do nich, niebieskooki ukląkł przy siostrze. Jej rozpalone czoło pokrywały kropelki potu, a klatka piersiowa unosiła się i opadała, przy szybkich, nierównych oddechach.

- Na Anioła...- westchnął najstarszy, również pochylając się nad dziewczyną. Ułożył dłoń nad jej głową, wystrzelając z niej malutkie niebieskie iskierki- To wygląda źle, bardzo źle- ocenił.

- Pomożesz jej?- spytał Wampir z nadzieją. W jego oczach lśniły łzy przerażenia.

- Czas pokaże, ale bądźmy dobrej myśli- westchnął Czarownik- Strasznie tu duszno, gdy wszyscy jesteśmy w tym małym pomieszczeniu. Możecie zostawić mnie na chwilę z Isabelle?

Obydwaj pytani zgodnie kiwnęli głowami na „tak", a potem opuścili pomieszczenie, udając się do kuchni.

- Długo jest z nią tak źle?- zapytał Lightwood, siadając na taborecie przysuniętym do kuchennego blatu.

- Zaczęła dziwnie oddychać jakieś pół godziny temu, coś takiego- wzruszył ramionami młodszy- Próbowałem skontaktować się z jej lekarką, ale jak na złość nie odbierała.

- Nie warto w ogóle brać pod uwagę tej kobiety, jest okropna i ma wszystkich gdzieś. Dobrze, że nas wezwałeś, Magnus jej pomoże.

- A propo Magnusa...- szatyn nerwowo przestąpił z nogi na nogę, nie wiedząc jak zadać pytanie- Wszystko u niego w porządku? Wygląda jakoś inaczej niż zwykle.

- Chodzi ci o te ubrania?- Łowca potarł się ręką po brodzie- Nie mam pojęcia skąd je wytrzasnął ani dlaczego... To dziwne, ale w ogóle od rana jest jakiś nieswój i nie chce ze mną o tym rozmawiać. Mam wrażenie, że jest taki, odkąd Jace uciekł z Instytutu.

- Chwila, co?- Wampir szeroko otworzył oczy ze zdumienia- Jace był wczoraj w Instytucie?

- Tak, wezwałem go- westchnął ciężko- Myślałem, że może on jakoś zmusi Clary do mówienia... Cóż, myliłem się.

- To wszystko nabiera sensu...

- Teraz nie rozumiem kompletnie o co tobie chodzi, Simon.

- O mój wóz. Jace wczoraj nagle wybiegł z mieszkania i zabrał bez pytania mój wóz.

- Co do..?!- Alec w momencie poczuł jak krew uderza mu do twarzy. Był wściekły na blondyna, niesamowicie wściekły. Jak można zrobić taką głupotę?

- Przez to, że go zabrał, nie byłem w stanie zabrać Izzy do żadnego medyka, który mógł by jej pomóc. Musiałem wezwać was.

- Na Anioła! Jak tylko dostanę Jace'a w moje ręce, to porządnie przetrzepię mu skórę- Lightwood zacisnął dłonie w pięści- Same z nim kłopoty od jakiegoś czasu.

- Odkąd Clary go rozpoznała- westchnął Simon- To rozpętało niemałą aferę, a od tamtego czasu... Jest coraz gorzej.

- Długo byłem ślepy, ale teraz mam pewność, że dla własnego dobra nie powinien jej już więcej widywać. Nie tylko dla siebie, ale też dla dobra całego Świata Cieni. Jak tylko wróci do Instytutu, to osobiście dopilnuję tego, żeby nic już więcej nie nabroił. Cholera, to moja wina.

- To nie twoja wina, Alec- szatyn zaprzeczył od razu, kładąc rękę na ramieniu starszego w niemym geście wsparcia- Odkąd straciliśmy Fray, Jace trochę się pogubił. Nawet trochę bardzo. Jako jego brat, który jednocześnie jest szefem wszystkich nowojorskich Łowców, miałeś na głowie wiele problemów. Moim zdaniem całkiem dobrze sobie radzisz w tej sytuacji. Po prostu wczoraj podjąłeś decyzję, która skończyła się nieszczęśliwie, ale na pewno da się to jakoś naprostować.

Nowy czas || MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz