Kolejne dni nowego roku mijały niemal jak sekundy. Alec robił coraz większe postępy podczas rehabilitacji, co nieustannie zaskakiwało lekarzy. Wyglądało na to, że z nadzwyczajną prędkością odzyskuje sprawność, mimo że ta kwestia stała pod wielkim znakiem zapytania bezpośrednio po jego przyjęciu do szpitala. Magnus często odwiedzał Madzie u Luke'a i Maryse, z którymi dziewczynka spędzała miniony tydzień. Ćwiczył z nią zaklęcia i malowanie paznokci (kolejność zupełnie przypadkowa). Isabelle zapisała się na spotkania anonimowej grupy terapeczycznej, której spotkania miały jej pomóc z opanowaniem emocji i pogodzeniem się z przeszłością. Simon wspierał ją na każdym kroku, zaoferował nawet, że będzie chodził na zajęcia z nią, mimo że nie miał tak ogromnych problemów.
Jace i Clary byli niemal niewidoczni - chłopak przejął zarządzanie Nowojorskim Instytutem i jak nigdy rzucił się w wir pracy. Zazwyczaj pojawiał się w lofcie późno w nocy, od razu wskakiwał na kanapę stojącą w salonie, nakrywał się kocem i zasypiał, choć czasem nocował w gabinecie Aleca. W ostatnich dniach wykryto kilka demonów w okolicy i niemal w każdej misji, której celem było ich pokonanie, blondyn brał udział osobiście. Gdy brakowało mu zajęcia, dawał sobie niezły wycisk na treningach.
Rudowłosa z kolei usuwała się wszystkim z drogi. Nadal była wstrząśnięta tym, co stało się w święta. Wróciła do mieszkania w pokoju w Instytucie i wyściubiała z niego nos tylko późną nocą, gdy miała pewność, że Herondale'a nie ma akurat w pobliżu.- Tak nie może dłużej być- powiedział stanowczo Alec, uderzając pięścią w stół.
Magnus chwycił łyżkę, która zakołysała się, leżąc na blacie stołu i w milczeniu zaczął jeść zupę.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Oczywiście, Alexandrze.
- To może byś się odezwał?
Czarownik westchnął, wywracając oczami. Nagły przypływ złości u męża w ogóle go nie dziwił, ale za każdym razem smucił i martwił.
- Po prostu chcę zjeść obiad, nim będzie zimny- wyjaśnił spokojnie.
- Walić obiad- mruknął Lightwood półgębkiem, odsuwając od siebie miskę- Nie jestem głodny.
- Skarbie...
- Przestań.
- W takim razie powiedz mi, o co ci chodzi.
- O to, że siedzę w domu zamiast pracować. Jak jakiś pasożyt!
No tak...
Młodszego coraz częściej dręczyły myśli o tym, że jest bezużyteczny. Wiele razy oferował Jace'owi swoją pomoc, ale ten uznał, że nie ma w cale tak dużo pracy w instytucie i sam świetnie daje sobie radę.
- Jest wiele rzeczy, które mogę robić. Na przykład... Na przykład sprawdzać raporty! W końcu raportów nie sprawdza się nogą, prawda?
- Alexandrze- Bane zrobił głęboki wdech, ważąc swoje słowa w myślach- Jace zapewne chce cię odciążyć, nim wrócisz do pełni sił. Przejęcie twoich obowiązków to sposób w jaki wyraża szacunek do ciebie. Powinieneś dać mu się wykazać. Gdy będzie miał jakiś problem, to z pewnością zgłosi się do ciebie po radę.
- Mam tego wszystkiego serdecznie dosyć- niebieskooki odjechał od stołu, kierując się do wyjścia.
- Dokąd się wybierasz?
- Do pokoju, muszę pobyć w ciszy.
- A obiad?
- Nie jestem głodny.
Magnus nie próbował go więcej zatrzymywać ani wdawać się w zbędne dyskusje. Wiedział, że czas jest najlepszym lekarstwem na urażoną dumę młodszego.
CZYTASZ
Nowy czas || Malec
FanfictionMoja wizja tego, co mogłoby się stać w Shadowhunters od momentu, w którym zakończył się serial. Mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie tę propozycję! enjoy 🤍🖤