16. "I can explain."
Od zawsze było wiadomo, że Loki Laufeyson był wielkim fanem żelków. Zwłaszcza jeśli chodziło o te zielone w kształcie reniferów. Uważał je za najpyszniejszą rzecz na świecie i z pewnością obrabowałby wszystkie sklepy na tej nędznej planecie, które posiadałyby w swoich zasobach ten przysmak. Oczywiście gdyby tylko nie był pod nadzorem brata i innych Avengers dwadzieścia cztery na dobę. Pieprzeni kretyni.
Lecz pewnego dnia stała się rzecz straszna. Mianowicie Loki zauważył, że jego zapasy w jakiś magiczny sposób znikają. Tak po prostu, puf! Rano zaglądał do szafki i było dziesięć paczek, a wieczorem aż o pięć mniej! Nawet on tyle nie zjadał. Stwierdził, że musi przeprowadzić śledztwo. I specjalnym przypadkiem wciągnął w to Petera. Stali teraz w pokoju starszego omawiając, a raczej dopiero ustalając plan.
Warto też opisać strój obu panów. Loki miał na głowie czapkę generała, na plecach pasek z różnymi brokatowymi bombami. Z jego spodni, które dostał od Jarvisa, aby bardziej wpasować się w ziemski klimat wystawały ocalałe żelki. W jego dłoni widniał kijek, którym wskazywał na różne rzeczy na tablicy wyświetlanej przez Jarvisa.
Peter natomiast miał na sobie kask szeregowego. Na ramieniu miał opartą cukierkową laskę, a na jego pasie przyczepione były serpentynowobrokatowe granaty oślepiające. Do tego dochodziła bluzka w kolorach moro i krótkie spodenki w jednorożce.
- Watson'ie mój drogi - Loki zwrócił się do Petera - Czy wiesz po co się tutaj zebraliśmy?
- Musimy odkryć kto wyjada panu żelki panie Loki! - odkrzyknął wesoło Parker.
- Dokładnie mój młody uczniu - poklepał go po głowie - A teraz Jarvis czy mógłbyś pokazać nam holograficzny wygląd kuchni?
- Oczywiście sir. Cieszę się, że mogę panom towarzyszyć w tych poszukiwaniach - odparła sztuczna inteligencja wyświetlając projekt pomieszczenia.
- Świetnie Jarvis - odparł Loki - A teraz słuchać uważnie, bo to poważna sprawa jest. Ktoś wyżera mi moje żelki. Jak już wiemy nikt bez mojego zezwolenia nie ma prawa ich tknąć. Musimy się zatem dowiedzieć! - wykrzyknął i wskazał kijkiem na szafkę, w której były schowane słodycze - Kto stoi za tą zbrodnią?!?
- Tak jest kapitanie! - odparł Peter salutując do swojego hełmu, który opadał mu na oczy. Ale co poradzić, nie mogli znaleźć mniejszego.
- Ruszamy na łowy! Peter usiądziesz na suficie i będziesz udawać, że jesteś zajęty czytaniem komiksów czy innych takich. Po prostu cały inny świat ma dla ciebie nie istnieć, zrozumiano? - chłopak pokiwał głową - Jarvis chcesz brać udział w tej ARŻ, czyli Akcji Ratunkowej Żelków?
- Oczywiście sir - Loki mógłby przysiąc, że usłyszał rozbawienie i podekscytowanie w mechanicznym głosie sztucznej inteligencji - Co miałbym robić?
- Będziesz nas informować kto się zbliża do kuchni, a jeśli zacznie zjadać moje żelki to my z Peterem go zaatakujemy i schwytamy!!!
- TAAAK PANIE LOKI ZRÓBMY TO - w tym momencie możecie sobie wyobrazić Parkera biegającego po ścianach. Ta sytuacja była niezwykle zabawna.
- W takim razie ruszajmy! - wykrzyknął Loki wychodząc przez drzwi.
Po chwili byli już w danym pomieszczeniu. Na ich szczęście nikogo tam nie było. Loki szybko schował się między ścianą, a lodówką, a Peter usiadł na suficie, udając, że czyta jakiś komiks. Siedzieli tak jakieś dziesięć minut w ciszy. Możnaby rzec, że czarnowłosy zaczął przysypiać za lodówką lecz jego chęć znalezienia złodzieja wydawała się bardziej korzystna. No i jeszcze niespodziewany głos Jarvisa oznajmiający, że Thor Odinson zmierza w kierunku kuchni.
- Pełna gotowość - szepnął Loki. W momencie, kiedy Spider-Man wyciągnął komiks do pomieszczenia wszedł brat Laufeyson'a. Widocznie nie zauważył naszych bohaterów, bo od razu skierował się do szafki z jedzeniem.
Loki był w głębokim szoku. Jego własny adoptowany brat wykrada mu żelki!!! W dodatku jego ulubione! Z tego niedowierzania, aż wypadł zza lodówki wprost na podłogę. Thor próbował zataić ślady swojej kradzieży, ale marnie mu to wychodziło.
- Potrafię wyjaśnić...
- MILCZ ZDRAJCO!!! - do tego czasu Laufeyson zdążył podnieść się do pionu.
- Ale Loki...
- ZJADŁEŚ MOJE ŻELKI!! ZAPŁACISZ ZA TO!!
Potem na twarzy Lokiego pojawił się diaboliczny uśmiech. W jego dłoni zmaterializowały się trzy sztylety, a w drugiej trzy brokatowe bomby. Czarnowłosy ruszył w stronę brata, który z piękną miną i sześcioma paczkami żelek uciekał w popłochu.
A Peter, Jarvis i reszta Avengers patrzyli na taką gonitwę przez najbliższy tydzień.
662 słowa

CZYTASZ
We are... humans? | One Shots
Short StoryRóżne historie, których nie mam gdzie umieścić, a chcę, by ktoś je przeczytał oraz prompty (niecodziennie!) 37/50, 74% x - ship i - nie ship, tylko przyjaciele, relacja ojciec syn itd. W pierwszym prompcie powinno być ,,i" a nie ,,x" Miłego czytania...