18. Starmora, Marvel

38 4 1
                                    

18. "Watch me."

Każdy ze Strażników Galaktyki przyzwyczaił się już, że na ich statku codziennie grała muzyka, która wraz ze śpiewem Quilla towarzyszyła im praktycznie codziennie. Nawet Rocket czasami kazał włączyć Peterowi jakąś piosenkę. Zazwyczaj kończyło się tym, że Quill mówił, że jego załoga dorasta, a szop bił go po głowie za te ,,durne komentarze".

Ale pewnego razu Quill zauważył, że znikają mu jego słuchawki wraz z odtwarzaczem. Miał świadomość, że wciąż są na statku, przecież w końcu i tak do niego wracały, ale sam fakt go lekko niepokoił. Po co komuś jego odtwarzacz skoro codziennie puszczają muzykę, którą słychać nawet w ich własnych kajutach? Może nie licząc tylko Nebuli, bo ona sama zażyczyła sobie, aby jej drzwi były dźwiękoszczelne. Tak na marginesie to nie wiele dało. Kosmitka i tak niewiele przebywała w tym pokoju.

Quill postanowił zebrać załogę. Krzyknął do mikrofonu, aby ruszyli swoje tyłki, bo jest ważna sprawa do omówienia. Po chwili wszyscy znaleźli się w punkcie zbioru. Peter zaczął mówić.

- Zebraliśmy się tutaj wszyscy, aby...

- Abyś wziął ślub z Gamorą? - odparł Rocket. Ręką Quilla spotkała się z jego czołem. Jego wzrok starał się unikać spojrzenia zielonoskórej.

- Nie kretynie! Któreś z was zabiera mi odtwarzacz! - teraz wszystkie oczy spojrzały na jego twarz.

- Serio Quill? To po to nas tu wezwałeś?

- Pewnie odtwarzacz leży gdzieś pośród gór śmieci w twoim pokoju - dodał Drax, a potem wyszedł wyżerać zawartość lodówki. Reszta też rozeszła się do swoich pokoi albo innych pomieszczeń.

Quill usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Wyglądał jakby płakał. Wtedy poczuł jak materac obok niego. Odkrył jedno oko, Gamorą siedziała obok niego trzymając w dłoniach odtwarzacz.

- Przepraszam... Wiem, że nie powinnam, ale chciałam czegoś um spróbować. Nie wyszło mi, dlatego oddaje.

- A czego... Jeśli mi wolno spytać - dodał widząc jej wzrok - Czego próbowałaś się nauczyć?

- Nie śmiej się, bo poderżnę ci gardło, rozumiesz? - Quill na te słowa uniósł dłonie w obronnym geście - Chciałam nauczyć się tańczyć. Widziałam kiedyś jak to robisz, ale mimo, że próbowałam cię naśladować to mi to nie wychodziło.

Twarz mężczyzny rozjaśniła się wtedy w uśmiechu. Wstał z kanapy i rzekł:

- Patrz na mnie.

Podszedł do radia na statku i włączył jakąś wesołą muzyczkę. Zaczął się wygłupiać, wykonywać jakiekolwiek ruchy. Piosenka akompaniowała mu, a głos wokalisty dopingował go. Stanął na rękach, praktycznie od razu się wywrócił. Ale osiągnął sukces. Gamora zaczęła się śmiać. Dopiero wtedy zaprzestał swych ruchów, otrzepał dłonie o spodnie i wyciągnął rękę w stronę kosmitki.

- Zatańczysz?

- Nie umiem...

- To cię nauczę. Pytanie tylko czy mi pozwolisz? - zapytał włączając powolną muzykę. Gamora wstała, podeszła do niego. Już myślał, że chce mu przyłożyć, w końcu to byłoby bardzo w jej stylu. Ale tak się nie stało. Zielonoskóra chwyciła jego dłoń.

- Nauczysz mnie?

- Przynajmniej się postaram najdroższa - odparł powoli zaczynając kołysać ich w rytm melodii - Połóż ręce na moich ramionach - mężczyzna chwycił ją nad pośladkami. Kołysali się przez chwilę, żadne z nich nie myślało co zrobią po zakończeniu piosenki. A koniec zbliżał się po cichu, jakby nie chcąc zagłuszyć tej romantycznej atmosfery. Tej wyjątkowej chwili.

Aż w końcu muzyka ucichła.

- To nie było takie trudne - stwierdziła.

- Widzisz? Umiesz tańczyć.

- Wiem - cmoknęła go w usta, a potem szybko się odsunęła - I dziękuję - dodała, a potem zniknęła w korytarzu.

A Peter został na środku pomieszczenia z miną mówiącą ,,O mój Boże, ona mnie pocałowała". To była naprawdę ciekawa lekcja tańca.

551 słów

Strasznie złe to wyszło, beznadziejnie po prostu

We are... humans? | One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz