1. Spiderfrost - Loki x Peter, Marvel

157 8 17
                                    

1. ,,It’s really not that complicated.”

- Do cholery, Peter!

- Nie moja wina, że tego się po prostu nie da zrobić!

Pewnie żaden z czytelników tego niecodziennego dialogu nie rozumie o co w nim chodzi. No cóż, spróbuję wyjaśnić. Otóż widziałem jak w zeszły wtorek pan Loki był na przyjęciu urodzinowym pana Thora, które swoją drogą było naprawdę jak nie z tej ziemi, i w pewnym momencie tak zniknął! Puf! I już go nie było. No to przychodzę do niego następnego dnia i pytam się jak to zrobił, bo wiecie, chyba nie każdy umie tak znikać. Pan Loki powiedział, że to magia i uczył się tego już od małego. Potem spytałem się czy mógłby mnie tego nauczyć, a on na to ,,Nie wiem czy jesteś na to gotowy mój młody padawanie". Chyba za dużo razy obejrzałem z nim Star Wars. Ale wracając. Następnie zacząłem mu opowiadać historię o młodym dorszu, który zakochał się w pewnej małej meduzie, ale niestety przez odmienność gatunkową nie mogli być razem. Zawsze w jakiś dziwny sposób poruszała mnie ta historia, ale pan Loki nie wiedzieć czemu jej nie lubi. W taki sposób doprowadziłem do obietnicy, że do końca tego miesiąca zaczniemy nasze nauki. Moja reakcja na wygraną wyglądała mniej więcej tak:

 Moja reakcja na wygraną wyglądała mniej więcej tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kurczaki, nie ta reakcja.

ZNOWU NIE TO MOTYLA NOGA

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ZNOWU NIE TO MOTYLA NOGA.

ZNOWU NIE TO MOTYLA NOGA

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No na reszcie. Wracając. Tak właśnie zachowałem się przez panem Lokim, ale gdy wyszedłem z jego pokoju...

 Tak właśnie zachowałem się przez panem Lokim, ale gdy wyszedłem z jego pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po prostu zacząłem tańczyć niczym balerina. No i jesteśmy tu tydzień później, nasza lekcja trwa tylko dwie minuty, a pan Loki się na mnie obraził, bo źle wypowiedziałem jedną samogłoskę. JEDNĄ SAMOGŁOSKĘ DO CIĘŻKIEJ CHOLIPKI. Dobra, Peter wdech i wydech.

- Et turturem Disappearing - rzekłem i wykonałem okrągły kształt ręką.

- Źle! Musisz przedłużyć ,,e", a dopiero potem zrobić koło dłonią. I nie machaj nią tak bez sensu, z której strony to coś przypominało koło?

- No ale panie Loki... - jęknąłem z niezadowoleniem.

- Młodzieńcze, nie wytrzymam z tobą! - potem usłyszałem trzask zamykanych drzwi.

- Przecież nie minęło nawet pięć minut - powiedziałem zirytowany.

Możecie mi wyjawić jaki nauczyciel porzuca swojego ucznia po pięciu minutach?!? Po za Lokim oczywiście. Znacie w ogóle takich nauczycieli? Chyba nie powinni mieć takich tytułów. Ale za bardzo odbiegamy od tematu.

- A niech się smaży w saunie te całe Et turturem Disappearing - prychnąłem, wyrzucając ręce do góry - To jest nie do zrobienia!

Usiadłem na kanapie i przybrałem minę obrażonego dziecka. Szkoda, że nie miałem żadnych lodów pod ręką, a za telewizor musiałem uznać mój krajobraz za oknem (panorama miasta jakby ktoś był ciekawy, w końcu to Stark Tower), ponieważ nie posiadałem takiego urządzenia. Siedząc tak i rozmyślając, co ja właściwie robię ze swoim życiem, usłyszałem otwieranie drzwi.

- Dobra, ochłonąłem. Możemy wracać do naszych lekcji - powiedział u progu. Dopiero po chwili rozejrzał się po pomieszczeniu - Peter? Dzieciaku gdzieś ty polazał? Zgubiłeś się? Jasna cholera, nie powinienem zostawiać go samego...

Nie zważając na monologi pana Lokiego, stwierdziłem, że bożek mnie nie zauważył, chociaż siedziałem tuż przed nim. Postanowiłem wykorzystać to przeciwko niemu (Peter mistrz zła wkracza do akcji) i strzeliłem pajęczyną w sufit. Podciągnąłem się i w dramatycznym zwrocie akcji skoczyłem mu na plecy, tym samym przewracając pana Lokiego na ziemię. Widząc jego zdezorientowaną minę wybuchnąłem śmiechem

- Peter...

- To ja! Jest pan zaskoczony?

- Bardzo - przewrócił oczami - Myślałem, że się na mnie obraziłeś.

- Przecież to pan się na mnie... Zresztą nie ważne. To urocze, że się pan martwił - czarnowłosy chciał mi przerwać, ale nie dałem mu dojść do słowa - Co teraz będziemy robić? Kontynuujemy lekcje?

- Wszystko byle nie to.

Czy naprawdę jestem aż takim złym uczniem?

- Po za tym po co ci kolejne męczące nauki skoro już umiesz znikać?

- Jak to?

- Jesteś niewidzialny. Nie wiedziałeś?

- Serio?! Ale czad!

Ja naprawdę jestem niewidzialny?!? Będę musiał się tym pochwalić Nedowi i MJ.

- Widzisz? To naprawdę nie jest takie skomplikowane. Weź się tylko jeszcze odczaruj czy coś.

Upsik. Tego chyba nie przewidziałem.

- Panie Loki... Bo pan mi nie pokazał jak wrócić do widzialnej formy...

Zauważając zdenerwowany wyraz twarzy mojego towarzysza oraz niebezpiecznie zielone kule formujące się w jego dłoniach stwierdziłem, że najwyższy czas ucie... znaczy, zastosować odwrót taktyczny. I kiedy miałem już zamiar wykonać mój plan odwrotu przez kuchnię, a potem jakimś cudem dostać się do swojego pokoju, stało się coś bardzo niespodziewanego.

- PANIE LOKI NIECH PAN WE MNIE NIE RZUCA!!!

- ZAMKNIJ SIĘ!!!

Potem przez pół dnia ganiał mnie po wieży, dopóki nie trafił we mnie magiczną kulą i nie odczarował z powrotem w widzialnego człowieka. Wieczorem obejrzeliśmy po raz sześćdziesiąty czwarty piątą część Star Wars, pijąc przy tym mleko i jedząc ciasteczka.

Morał z tej historii jest taki, aby nie bawić się magią jeżeli nazywasz się Peter Parker, a twoim nauczycielem jest Loki Laufeyson.

Ale przynajmniej mieliśmy ciasteczka z mlekiem.

769 słów

We are... humans? | One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz